ladynoprofit ladynoprofit
352
BLOG

O naiwności i ignorancjo

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Kiedy tak czytam rozważania na czym polega aktrakcyjność czytelnicza bloga - pojawia się jedna myśl!

O naiwności i ignorancjo - razem wzięte!

Atrakcyjność czytelnicza, więc mowa o skali odwiedzin danego adresu.

Bo aktrakcyjność literacka, treściowa, tematyczna - nie zawsze ma przełożenie na wyniki statystyk odwiedzin.

Księgowa zawiść daleka jest od prawd matematycznych, realiów istnienia danego bloga.

Pamiętam jak lata temu pewien portal dał na główną stronę mój tekst, by nie być petentem w miłości.

Miałam tamtego dnia 90 tys wejść unikatowych IP.

Wręcz modliłam się, by ta wartość spadła, bo za pewnym progiem ilości wejść - nie potrafię już pisać.

I fakt - wartość spadła, ale do 60 tys dziennie.

Po 2 miesiącach - skasowałam blog.

Z fali tamtych Czytelników, kilku czyta mnie do teraz.

Bo poprosili o adres nowego bloga.

Naiwność, a przede wszystkim ignorancja myślicieli - jak to z tą blogosferą jest - osadza się też na niewiedzy jak działa sponsoring.

Bo zanim firma wywali sporo kasy - ładuje na bloga swoje narzędzia statystyczne, swoich analitków - do sprawdzenia popularności adresu.

Dopiero gdy dysponuje swoimi, niezależnymi wynikami - podpisuje umowę z blogerem.

Nikt na piękne oczy nie inwestuje.

Wbijanie tezy, że jakiś blog jest masowo czytany - bo tajne służby mu w tym pomagają - kwalifikuje takiego rozmarzonego -  na króla nie tylko ignorancji, naiwności - ale i paranoi.

Choć blisko był właściwego klucza do zrozumienia fenomenu wielu wejść.

Tym "tajnym" agentem, siłami zła i manipulacji są najzwyczajniej ludzkie emocje.

Wystarczy spojrzeć na wczorajszą naparzankę u Gw1990. Szybciochem 150 komentarzy - o ilości wejść nawet nie wspominając, bo to o wiele wyższa wartość.

Żaden tekst analityczny - ot szarpanina między dwoma panami.

Nie tylko na salonie - na wszystkich portalach blogowych - tam gdzie prowokacje, kontrowersje - tam tlumy.

Jeśli dany bloger ma ponad 600 wpisów na różne tematy, a najpopularniejszy z nich pod względem komentowania, więc i wejść - jest, że opuszcza bloga - jakiż to tajny agent podkręcił statystykę wejść i aktywność komentową?

Była to z definicji prowokacja, bo blog nie został opuszczony. Ale to też pokazuje aktracyjność tekstów pozostałych:-)))

Najlepsze w tym wszystkim jest owe drążenie przyczyn popularności, gubiąc z horyzontu najprostszą i najbardziej prawdziwą odpowiedź - którą ma się wręcz na własnym blogu.

Naiwny będzie ten, który pomyśli, iż owe analizy ignorantów zrodziły się z potrzeby zrozumienia windowania bloga ponad próg niszy.

Bodźcem jest jedynie kasa i to uwiera niemożebnie.

Zresztą w dialogu komentowym forsa odmieniana jest przez wszystkie przypadki:-)

A zwłaszcza tych, którzy strzelają mega fochem, że zostawiają bloga, bo czytelnicy nie wykładają należnej ilości kasy na autorską książkę.

Dodać do tego najświeższy tekst, bogato inkrustowany dokumentami na brak wiedzy o procedurach sponsoringu - całość wychodzi bardzo zabawnie, a nawet żalośnie:-)

Jakaż to tajemna siła sprawiła, że przez kilka miesięcy miałam 90-60 tys wejść?

Żadna!

Jakaż to siła tajemna sprawiła, że wielu zostało na moim blogu?

Żadna!

Ale to właśnie ów skok popularności mego bloga sprawił, że go zostawiłam.

Bo tak jak świat długi i szeroki - jedni żyją, podniecają się kasą i rzekomymi spiskami - inni znajdują przyjemność w pisaniu.

I jeszcze jeden paradoks owych szpiegot ze siłami tajemnymi - jeśli buduje się tezę, że dany portal podlega takim nieczystym procedurom - to nic prostszego, jak wybrać sobie inny, nawet zagraniczny - albo ostatecznie zaniechać blogowania, bo jakaś niewidzialna rączka maca od spodu:-)

By czuć się wolnym, bezpiecznym etc.

Ale oddam uczciwie ukłon wobec słów blogera: Mogę się oczywiście mylić, bo moja wiedza na ten temat nie jest zbyt głęboka.

Od siebie dodam - żadna to wiedza.

Powtórzę to, co napisałam niedawno - kominek przez całe lata grosza nie miał ze swego pisania - całe lata!

To, że zaczęły się zgłaszać firmy - to decyzja tych firm.

Jakikolwiek bloger, nawet popularny - gdyby zabiegał  o sponsoring - zostałby wyśmiany.

Są też popularne kobiece blogi - jeden z nich przez 7 lat nie byl sponsorowany przez nikogo - choć szalenie poczytny. Od ponad roku zaczęły zgłaszać się firmy i to wiele, by ich banery reklamowe tam się pojawiły.

Tak też się stało.

Reasumując - blogerzy, którzy sporo zarabiają, przez lata sami musieli wypracować swoją markę, swoją popularność - by zostali zauważeni przez potencjalnego sponsora.

Kiedy zakładali swe blogi -  w ogóle nie istniał taki sponsoring - bo nikt nie doceniał wtedy skali oglądalności tego typu obecności w sieci.

Zanim więc infantylne szpiegoty - wystarczy prześledzić jak naprawdę było plus wierność wobec sensownego traktu konkluzji.

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości