To co pamiętamy jest mniej prawdziwe od tego, o czym zapomnieliśmy. Małgorzata Domagalik
Zdarzyło się wczoraj.
Usadowiłam się w aucie. W futrze do kostek, torebką a la pani mecenas - nie było to łatwe. Dla torebki była to inicjacja jazdy autem, bo przyniósł mi ją św. Mikołaj - to znaczy sama sobie kupiłam - ale 6 grudnia.
Ruszyłam w podróż, ani to krótką, ale też nie za bardzo długą.
Kombinacje alpejskie innych aut, by w śniegu utrzymywać kurs i dać się zbić do zasp.
Moją trasę urozmaiciła spontaniczna rozmowa.
Początkowo od ustawień GPS-a - a potem już poszło:
- o miłości
- o mężczyznach
- o paradoksach wyborów miłosnych
- o bliźnich toksycznych i nietoksycznych
Dowiedziałam się czego obawiają się mężczyźni w kontaktach z kobietami - nic, czego bym wcześniej nie wiedziała.
Dodałam od siebie kilka słów, dlaczego się boją i dlaczego nie tego, czego powinni tak naprawdę.
Jak się okazało - zaskoczyłam mymi wnioskami, by za chwilę usyszeć:
-Gdy tak dłużej o tym myślę, to faktycznie tak jest.
Na pytanie, jak mi układa się życie - hasłowo nakreśliłam.
Jakieś pytania pomocnicze - odpowiadam, by finalnie usłyszeć:
- Boże! Taka piękna dziewczyna, do tego mądra - nie będzie pani długo sama.
Napisałabym, że tak ciepłe słowa odpaliły tsunami mych rzęs, że pierś dostała dodatkowego rozmiaru...
Ale nie, spokojnie wyjaśniłam, że ten rodzaj samotności nie okalecza mnie. Gotowość emocjonalna na nowe - jest faktem, ale bez ciśnienia, desperacji i takich tam.
Moje myśli, modlitwy koncentrują się na bardziej egzystencjalnych problemach.
Niby zrozumienie mej eksplikacji po drugiej stronie, ale ponownie słyszę:
- Ok, ale proszę mi wierzyć, nie będzie pani sama. Nie taka kobieta jak pani.
Koniec trasy - przychodzi do rozliczenia.
- Nie zapłaci pani całości, nie po takiej rozmowie - i padła obcięta suma.
Niby nic wielkiego - ale rozświetliła mnie ta rozmowa.
Nie dla zawartej w niej prognostyce, ale wyraźnie poczułam atencję, zrozumienie - i to u obcej mi osoby.
Zapisuję w formalinie bloga, by pamiętać nawet detal takiej prawdy.
Tak jak kiedyś, przy załatwianiu dokumentacji a propos nowego mieszkania, obcy facet przeprosił za słowa - które jak podkreślił - musi mi powiedzieć, że jestem piękna, że zachwycam i takie tam.
Mieszkanie było już kupione, więc nie była to wrzutka socjotechniczna.
Znam swoją wartość, znam pakiet kompleksów - ale właśnie dlatego lubię pamiętać....takie chwile, takie słowa.
Ten zaskakujący mnie zachwyt obcego mężczyzny chciałam utrwalić nie tylko w sobie i pojawił się szalony pomysł.
Miałam w torebce jakiś skrawek papieru i poprosiłam, by on swoja dłonią zapisał, co chwilę temu rzekł.
Nawet ta prośba go rozpromieniła i ochoczo nakreślił, co zostało potem materialnie w mej torebce.

Dlaczego taki wpis?
By cytat go otwierający nie nabywał mocy prawnej...
Inne tematy w dziale Rozmaitości