ladynoprofit ladynoprofit
477
BLOG

Dioptrie gniewu

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Pisanie jest przeciwieństwem życia; wyrasta z miejsc, które zostały najbardziej zranione.Herta Müller

W pierwszym odruchu chciałam skontekstować cytowaną myśl.

Polemiczna argumentacja już wisiała gorliwą kroplą ze stalówki mego pióra. I tylko uwolnić nurt....

Gdy nagle: wróć!

Zawsze cieszą mnie te chwile, w których sama łapię się na zbłądzeniach interpretacyjnych.

Bo to oznacza, że myślę...także krytycznie wobec samej siebie.

Nabałaganiła mi świadomość, że zranienia wynikają z życia, bo nie z pisania.

Jednak myśl noblistki nie stawia w opozycji: pisania i życia.

Tam jest zestawienie ...miejsc.

Chodzi o łono, o akuszerkę stanów duszy, czy twórczości jako takiej.

Życie najczęściej rodzi się z aktu rozkoszy - najczęściej, bo nie zawsze.

Kiedy wertuję plon tekstów - proza, poezja, proza poetycka z minionej dekady - najlepsze wydają mi się być - gdy mentalnie umierałam.

Bywa i tak, że nie rozpoznaję swego pióra, obcość fraz - nie dlatego, że są tak złe.

Wręcz przeciwnie - bo są tak dobre.

Wiem, że to ja, ale dziwię się...że to ja.

Tu nie ma miejsca na megalomanię - szybciej znajdzie się mnie na jej drugim biegunie.

A jeśli zranienia - piszący mają alternatywę:

 - albo niełatwe ich przepracowanie, czyszczenie ran zawsze wiąże się z bólem. Bo nacinanie czyraków duszy, odwaga wyszukania ich, poddania autorskiej terapii. Radioterapia w postaci zrozumienia dlaczego to miało miejsce, dlaczego ja, dlaczego ten ktoś. Konieczność  analitycznego rozebrania okoliczności, by za chwilę złożyć je we wnioski.

 - albo - świadome zepchnięcie do piwnicy zranień, a pisanie to jedynie ich odreagowanie. Nigdy na sobie, zawsze na innych.

Intymność pióra najszybciej wydrwią ci, którzy utkani są z silnego lęku przed podróżą w siebie.

Dla nich intymność zawsze będzie mazgajstwem, niezdrowym wybebeszaniem siebie.

Terapia narracją?

Przecież samo pojęcie terapia jest u nich na indeksie kretynizmów.

Ta silna negacja, czy wręcz alergia nie wynika z przejmowania się biografią intymnych.

Ów gniew wyrasta z lęku przed rozpoznaniem samych siebie.

Wielu nosi w sobie zabetonowane drzwi do zranień.

Jest tam jednak szczelina, by nowe wepchnąć w nietykalną strefę.

Kierunek tylko w jedną stronę.

Istnieje też rodzaj intymności pozorowanej.

Ma to miejsce wtedy, gdy zranienia rozkłada się na upublicznionej ladzie. Pedantycznie wystawione mają uderzać w emocje przechodniów - ale nie w emocje wystawcy.

Większe ma znaczenie martyrologia, uzyskanie powszechnego współczucia, antologia zranień ma dokonać obrażeń jedynie w widzu.

Tylko, że wtedy nie dokonuje się amputacja bólu w samym podmiocie.

Ból jest wręcz narzędziem do modelowania reakcji u innych.

Uwalnia nas  z bólu jedynie walka wręcz z własnymi stygmatami, siniakami na duszy.

Skaleczenia z takiej batalii - nie są już zranieniami. Bardziej przypominają dawną praktykę upuszczania krwi podczas choroby.

Tak długo opakowywałem się w milczenie, że trudno mi się rozpakować w słowach.  Herta Müller

Może dziwić takie zwierzenie kobiety nagrodzonej Noblem w dziedzinie literackiej.

Przecież nie milczała w swej codzienności, słowa, komunikaty znaczyły każdy jej dzień.

Ale tu wracam do myśli otwierającej ten wpis.

Akuszerką twórczości - dodam: nie tylko pisarskiej -  są miejsca zranione.

Niezorientowani nazwą to rodzeniem się w bólach.

Odwrotnie - tak wygląda proces uwalniania się od bólu.

Ekstrakcja zepsutego zęba nigdy nie jest przyjemna, nawet w znieczuleniu miejscowym.

Ale po niej - ból milknie.

Tak jak zranienia zawsze coś nam odbierają: spokój duszy, poczucie bezpieczeństwa. Dokonuje się nadwyrężanie mięśnia godności, gasi się słodycz ufności.

I kolejna alternatywa...

Albo w akcie kapitulacji godzimy się z tymi deficytami.

Albo stawiamy na reanimację, odbudowę.

W przypadku pierwszej opcji - wybieramy życie w laboratorium dysfunkcji szeroko rozumianej. Hodujemy ją do coraz większych rozmiarów.

Światła życia, lampki w innych bliźnich  - gasną. W naszych oczach, bo nie w nich. Jeszcze coś widać - ale latarka eskapizmów jest konieczna,  by nie wybić sobie zębów.

To zaś owocuje potrzebą naprawiania " tych bez światła".

Misje naprawiaczy mają różne etykiety.

Z całej populacji - wg nich -  wszyscy kwalifikują się do prostowania.

Oprócz jednej, jedynej osoby - naprawiacza.

To nie gniew oślepia.

To ślepi - także na samych siebie - wybierają jedynie gniew.

I przykład specyficznej werbalizacji mężczyzny, który uwalnia się od bólu - bo kocha, choć tej kobiety nie powinien kochać.

 

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości