ladynoprofit ladynoprofit
622
BLOG

Żarłoczność bezduszności

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 21

My jesteśmy leniwe, senne, żarłoczne, bezduszne woły. Zeżreć, co jest wokoło, usnąć na tym samym miejscu, ocknąć się i znowu żreć, co wyrosło.  Stefan Żeromski

Wracając wczoraj po prawie dwóch tygodniach do domu, uświadomiłam sobie niepokojącą pustkę w mej pamięci a propos hasła do mego laptopa.

Chwila paniki - ale właściwy plik pamięciowy odpalił się i wielkie moje ufff...

Efekt oczywisty - nadal mogę wrzucać wpisy.

Niby wszyscy marszczymy brwi wobec aktów bezduszności.

Najłatwiej rozpoznajemy ją -  gdy dotyczy nas personalnie. Więcej trudności przysparza wyłuskanie jej z biografii, postawy tych, z którymi los nie zetknął.

Tylko obojętność przechodzi bez słowa....

Nienawiść cierpi na chory słowotok.

Miłość potrafi mówić, ale bardziej waży słowa, szept je niesie a nie decybele.

Obnażamy swoją nienawiść bezwstydnie, a ileż razy towarzyszy jej wręcz duma, że aż tak nienawidzimy.

Od dawna podkreślam, że negacja nie wymaga nienawiści.

Z drugiej strony nie jest tajemnicą, że teżewe do nienawiści to nieuświadomiony lęk.

Jako, że tylko obojętność przechodzi bez słowa...płodzę ten wpis...

Zacznę od dygresyjnej egzemplifikacji.

Wielu widziało wywiad Sekielskiego z posłem Gruszką.

Pominę pakiet intencji dziennikarza, dla wyłuskania jednej chwili z tego reportażu.

Kiedy poseł nagle ujmuje w dłonie ręce Sekielskiego.

Tak nagle, niespodziewanie, że na sekundę dziennikarz nie wiedział jak się zachować. Jednak zaraz potem zamknął dłonie posła w swoich.

Obaj wyraźnie wzruszeni. Obaj z zupełnie innych powodów.

Kiedy są problemy z werbalizacją po wylewie zostaje mowa ciała, mowa gestu.

Siła nacisku na dłonie Sekielskiego była zadziwiająco mocna jak na stan posła. Why?

Bo tyle znaczyła dla chorego pamięć o nim, zainteresowanie się jego stanem, jego losem.

Nawet porażona wylewem twarz krzyczała o wdzięczności.

Cud nachylenia się  nad drugim człowiekiem. Nie tylko politykiem, ale generalnie nad potrzebującymi, pokopanymi przez życie, przez innych, przez choroby...

Poseł może liczyć na miłość, opiekę swych bliskich - ale pomimo tego jakże docenił fakt owego wywiadu z nim.

Inni nie mają tego luksusu - bo brak partnera życiowego, albo latorośl daleko w swej biografii.

Udokumentowana bezduszność światka poselskiego, kompromitujące wielu eksplikacje, dlaczego omijają dom posła - zostawia jedną, bolesną - ale jakże znamienną konkluzję.

Jeśli nie mają potrzeby, serca by wspierać kolegę - nie tylko z własnego klubu - to my naród na jaki patronat ich programów możemy liczyć???

Bez złudzeń...

Dalej...

Mit Kaczmarskiego skorodował w chwili, gdy jego córka Patrycja zrelacjonowała jakim był ojcem.

Całe jej dorastanie to ból pamięci odpychania jej przez tatę.

O przytuleniu mogła zapomnieć.

Gdy sama przez lata walczyła o jego bliskość, ciepło, atencję - wyrzucał ją ze swego gabinetu.

Oczywista jest rozdzielność wartości twórczości od biografii, ale...

Jak uwierzyć w piękno libretta jego utworów, jeśli za kurtyną występów był jaki był.

Coś zgrzyta na linii wiarygodności czucia jako takiego.

Jeden z blogerów napisał:

Natomiast z tym, że Kaczmarski był damskim bokserem pogodzić się nie mogę i to zmieniło mój stosunek do jego śmierci. Dla mnie istnieje fundamentalna różnica między własną autodestrukcją a krzywdzeniem innych w sposób bezpośredni, przy użyciu pięści.  marchewa79

Dalej...

Jeszcze ciepły wywiad byłej żony Korzeniowskiego.

Zbieg okoliczności - bo na 2 dni przed lekturą zwierzeń Korzeniowskiej - rozmawiałam o bezduszności jej męża.

A że z definicji nie śledzę plotkarskich portali, nie wiedziałam, że ich małżeństwo to już przeszłość.

Jasne. Małżeństwa rozpadają się - nic nowego.

Sama jestem za tym, by nie męczyć się we dwoje - mnożąc lata pełne nienawiści, traumy także dla dzieci, jako świadków emocjonalnego rozłamu.

Pozostaje jednak jakość sposobu.

Jeśli jedno czuje, że nie daje rady - niech to ujawni.

Bo są jeszcze terapie, samodzielne próby ratowania, trudne - ale ważne -  rozmowy etc.

Dla Korzeniowskiej odejście męża było totalnym szokiem.

Na kilka dni przed faktycznym odejściem - bo mentalnie i erotycznie dawno odszedł - planował z żoną Wigilię.

Apogeum nie tylko zakłamania, ale i tchórzostwa.

Zabrakło klasy, o którą można było podejrzewać mistrza w swej dziedzinie sportu.

Dalej...

Poturbowanym przez los, przez życie - nie jest łatwo wołać help.

Bo ci bez godności zawsze spadają na cztery łapy.

Bezduszni wiedzą za ile się sprzedać, korzystają z pakietu profitów przy kupczeniu sobą. Bezwględnie ograbiają innych, by im nie zabrakło.

Bezdusznym nigdy nie dzieje się krzywda.

Zaś ci, z uratowaną duszą - pomimo innych  życiowych deficytow - są silni, na tyle silni że nie żebrzą.

Jeśli nawet ujawnią gradowe chmury nad bytem - jako fakt a nie jeremiady - spotyka ich złośliwe powątpiewanie, pytania które nie powinny się pojawiać w ustach tych, którzy chcą jedynie wiedzieć, bo przecież nie pomóc.

Gdzie niesamowitym darem pomocy są też słowa szczerego wsparcia, bez monety w dłoni.

Żarłoczność bezduszności...

Nie wiem, czy wierzę w duszę, ale na pewno w bezduszność. Stanisław Jerzy Lec

W bezduszność nie trzeba wierzyć. Jest boleśnie namacalna.

W piękno postawy drugiego człowieka...już tak.

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Rozmaitości