Wiedziałam, że dzisiaj przyjdzie do mnie.
Przygotowałam się na tę wizytę.
Zrobiona na bóstwo skanowałam zegar - bo spóźniał się...
Pieściłam źrenice figlującymi płomykami świec...
Dzwonek...otwieram...
On - blisko 2 metry wzrostu, od progu woła zdumiony:
- Rany, nie pasuje mi pani do tego adresu - znajoma twarz, ale nie ten rejon...
Przypomniały mi się niedawne słowa kominiarza, który tak samo ujawnił dezorientację w zestawieniu mego lica z nowym adresem.
Wprowadzam gościa do salonu - on czyni swą powinność...
Mieszkam tu od 1 kwietnia, ale dopiero teraz mój azyl został pobłosławiony..
Usiedliśmy vis a vis siebie.
Pytał czy nadal jestem w tak trudnej sytuacji. Pamiętał...
Potwierdziłam.
Rozejrzał się wokół - ascetyczne, ale piękne rzymskie meble.
Olejne, sporych gabarytów obrazy - co z tego, jeśli za oba dałam 10 lat temu 200 zł.
Ja sama - no cóż - stylowo, ze smakiem ubrana. Garnitur także ascetycznej srebnej biżuterii.
Wyższa od dopasowanego stylem obuwia na szpilkach.
I jak zwykle pachnąca - też wytrawnym bukietem.
Gdy jednak pokazałam mu, że jadę wciąż na światłach awaryjnych, nie mam żadnej szafy na ubrania, a 20 każdego miesiąca mam zero na koncie - zrozumiał.
Meble, wszystko co mam obecnie - to z okresu gdy miałam pracę.
Zażartował, że on choć ma szafę, wiesza ubrania jak ja - na drzwiach. Bo jak mówi - wygodniej.
Nie pisałabym o wizycie kapłana, gdyby nie jedna jego wypowiedź:
- Wie pani co, jestem tu w każdym mieszkaniu - ludziom powodzi się, że zero problemów bytowych. A są tak zgorzkniali, narzekają, biadolą. Nie spotkałem jednak osoby tak pogodnej, tak emanującej optymizmem i siłą, jak pani.
Z jednej strony zdziwiły mnie jego słowa, bo nie żartowaliśmy, nie było nic wesołego w naszym spotkaniu, dialogu. Ja ze swej strony - bez zapewnień, że niebawem stanę na nogi - bo nie wiem kiedy stanę.
Z drugiej jednak strony - odpowiedziałam mu:
- Nie od dziś dziękuję Bogu, że obdarzył mnie genem szczęścia. I zabawne jest to, że wlaśnie sąsiedzi, znajomi - bez żadnych problemów bytowych - pukają do mnie po dawkę optymizmu i siły...
Na co on:
- Zupełnie się im nie dziwię! No jest w pani coś niesamowitego.
Cieszę, że moja przestrzeń już z błogoslawieństwem.
Ale dostałam coś jeszcze, oprócz obrazka...
Potwierdzenie tego, co wiem o sobie - ale takie potwierdzenia są szalenie zawsze ważne...
Bo to jedyny mój kapitał...
Inne tematy w dziale Rozmaitości