Była taka książka, film - Stowarzyszenie umarłych poetów.
Kilka cytatów....
Wykorzenić wszystko co nie jest życiem,
bym w chwili śmierci nie odkrył... że nie żyłem.
Otóż to, bo życie to nie praca narządów wewnętrznych, odbita karta pracy, posiłki, nawet nie seks.
Problem w tym jak zdefiniować wszystko to, co nie jest życiem.
Może byśmy czuli samych siebie, we wszystkim co czynimy, czego doświadczamy - bo to wcale nie jest tak oczywiste.
By to co za nami, nie gasiło przymierza z mentalnym lustrem.
Trwa wielka sztuka, a ty możesz dopisać swój wers.
Bo piszemy, nawet odkładając pióra. Bo zostawiamy swoje DNA na wszystkim z czym mieliśmy do czynienia.
A z DNA już tak jest - może być dokumentem prawości, albo dowodem na nieprawość.
Wcale nie jest za późno, by szukać świata ze snów.
Tetnica marzeń, pragnień, apetytu na wzruszenia, piekno - nie obumiera z latami. Nie powinna.
Jednak ten zły cholesterol kolekcjonowania w duszy tego, co smutne, szpetne - prowadzi do zawału na drodze marzenie - faktografia.
Zdradzę wam tajemnicę: nie czytamy poezji dlatego, że jest ładna. Czytamy ją, bo należymy do gatunku ludzkiego, a człowiek ma uczucia. Medycyna, prawo, finanse czy technika to wspaniałe dziedziny, ale żyjemy dla poezji, piękna, miłości.Ciągle powinniśmy zmuszać się do innego patrzenia na świat.
Widzę w tej myśli apologię uwrażliwienia nie tylko na strofy, ale na poezję życia, na wersy piękna w drugim człowieku.
Bo to jedyny dokument, że żyjemy. Że nie skostnieliśmy w trumnie oswojonego.
Trudno jest jednostce utrzymać własny sposób zachowania pod naciskiem innych osób.
W człowieku tkwi nieodparta potrzeba bycia akceptowanym.
Za wszelką cenę musicie jednak zaufać tym cząstkom waszej osobowości, które wyróżniają was spośród innych i sprawiają, że jesteście niepowtarzalni. Nawet jeśli wyróżniająca was cecha jest dziwna czy nieakceptowana.
Frost powiedział kiedyś tak:
Gdy stanąłem w lesie na rozstaju dróg,
Podążyłem tą mniej uczęszczaną,
I wiedziałem, że to znaczy już,
Że jest inaczej.
Sedno cytatu z powyżej rozwinęłam we wczorajszym wpisie.
Większość ludzi wiedzie życie w milczącej beznadziei.Faceci nie mają wstydu. Jeśli akurat nie myślicie fiutkiem, działacie w jego imieniu.
Jakiś czas temu popełniłam felieton o cichej męskiej desperacji, która jest właściwie stale obecna w ich biografii.
Poczucie beznadziei nie ma płci, ale kobiety wypłaczą, zwerbalizują. Poczucie beznadziei też czyni z nas martwych za życia.
Beznadziejność okoliczności nie musi owocować symetrią w duszy w tym zakresie.
I kilka cytatów z innego filmu - Buntownik z wyboru.
Zawsze powtarzam, że penis to słodki atrybut mężczyzny i nie ze względu na oczywistą jego rolę w alkowie.
Ciała jamiste męzczyzny nie obejmują jedynie jego rycerza na południe pod pępkiem. Z nich utkany jest mózg - owa inność wabi, inspiruje, potrafi smakować. Choć nie zawsze. Jakość sposobu jest w strefie decyzji samego mężczyzny.
Jeśli pacjent nie ufa, nie zaciągniecie go do łóżka. "Przeleć go, póki jest bezbronny".
Ufność nie musi oznaczać bezbronności, a bezbronność nie musi oznaczać forpoczty stygmatów.
Masz jakąś bratnią duszę?
- Czy mam... Zdefiniuj.
- Kogoś, kto stawia ci wyzwania.
- Chuckiego.
- Chuckie to rodzina. Rzuci się dla ciebie pod samochód. Kogoś, kto odkrywa przed tobą świat, kto dotyka twojej duszy.
- Mam...
- Kogo?
- Całe mnóstwo.
- Wymień ich.
- Szekspir, Nietzsche, Frost, O'Connor, Kant, Pope, Locke...
- Ślicznie. Same trupy.
Pyszne, też dlatego bo nieżyjący już - meliorują postawę żyjącego.
Gorzej, gdy żyjący witają każdy poranek z duszą w trumnie....
Inne tematy w dziale Rozmaitości