ladynoprofit ladynoprofit
420
BLOG

Gabinet owalny sensu

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Clinton kłamał. Mężczyzna może zapomnieć, gdzie zaparkował samochód albo gdzie mieszka, ale nigdy nie zapomni seksu oralnego, nawet jeśli był bardzo kiepski... . Barbara Bush

Coś w tym jest - powiedział grabarz stukając w wieko trumny....

Z wydarzeniami w gabinecie owalnym to też nie musiało być stereotypowo.

Monika L. jako petentka, jako poddana, realizująca potrzeby,  jako kobiecy bankomat męskiej rozkoszy.

Jeden detal zmienia kwestię zależności i poddaństwa.

Związać nadgarstki prezydentowi - reszta bez zmian.

Kto wtedy jest decydentem, demiurgiem?

Kto dawcą, kto biorcą?

Przy dość oczywistym założeniu, że celebra - nie tylko prezydenckiego wtedy rycerza - daje ogrom smacznej rozkoszy i kobiecie.

Bondage - mentalny, emocjonalny - cieszy tylko wtedy, gdy nie wynika z wyrugowania wolności, ale jest wręcz jej konsekwencją.

Nie można zniewolić kogoś sobą - zniewolenie wynika jedynie ze skali zaistnienia w kimś. A więc werdykt jest poza nami.

Lata temu otrzymałam kadr z dedykacją: Oddany, z Tobą, do chwili istnienia mnie w Twej myśli.

Mądre, logiczne, nienachalne, oczywiste...

Jeśli życie, problemy, zintensyfikowane wydarzenia wyrzucają za margines uwagi drugą osobę - rodzi się pytanie: na ile jest ważna, by nie zasługiwać nawet na 3 sekundy iloczynu dwu biografii - jakkolwiek to rozumieć.

Należę do tej grupy kobiet,  które w gabinecie związałyby nadgarstki jego gospodarzowi.

Dewaluacja stanowiska wobec nominacji ważniejszego - dla obu stron.

Syndrom petenta niech kąsa kolana zależnych.

Bondage nie koroduje symetrii - wręcz wzmacnia.

Co potęguje rozkosz?

Słodka niewiadoma.

I mężczyznę i kobietę - rozkosz nie ma płci.

Nie istnieje coś takiego jak jałmużna atencji.

Wyżebrana - to farsa i rewers rasowej.

Zresztą, komu by smakowała?

Może są tacy.

Potrafię to pojąć, ale nigdy nie zrozumiem.

Ofiary pozorów, zobaczą potencjalną Monikę L. na kolanach - nic więcej.

Uważność jednak nigdy nie przegapi, związanych nadgarstków patrona pozornego dyktatu.

Stereotypowy bieg myśli boleśnie potyka się o suwerenność osobnych.

 Osobni - to... osobne plemię.

Częściej drażni, niż uwodzi.

A jeśli uwodzi - to tak całkiem,  z butami.

Wszelkie formy reglamentacji atencji są polem minowym dla niej.

Dawca traci kończyny - nie biorca.

Bo obciągając życie, nie można zapominać o jądrach.

Taki gabinet owalny nie ma kątów - ale one i tak śmieją się z paradoksów, z cieków wodnych konkluzji.

Pieszczę samą siebie myślą: nic nie muszę.

Penetruje mnie ona dalej niż do końca.

Zaś rozkosz przynosi: nic nie muszę  - rezydenta gabinetu owalnego - kimkolwiek jest.

Tylko taka konfiguracja ma sens.

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości