W dobro wierzą tylko ci nieliczni, którzy je praktykują. Marie von Ebner-Eschenbach
Czy na pewno tak to działa?
Czy, żeby czynić dobro - należy w nie wierzyć?
Wiara szybciej będzie się pojawiać wobec nadziei otrzymania podobnego - na zasadzie symetrii sprawiedliwości.
Ci, którzy czynią dobro - nie muszą w nie wierzyć - bo dobro ubierają w faktografię.
Umiłowanie dobra często więdnie, kiedy jesteśmy za nie karani - bo jesteśmy.
Uwiąd chęci czynienia dobra z takiego powodu - dyskwalifikuje naszą pierwotną z nim więź.
Rasowe dobro nie czeka na rewanż.
Człowiek tak, ale nie dobro.
Częściej latem, niż zimą - zdarza nam się skanować wzrokiem mijane okna. Tym bardziej, że najczęściej pootwierane dla rozkoszy cyrkulacji powietrza pachnącego ciepłą porą roku.
Wyłuskujemy odpryski wystroju pomieszczeń, czasem słyszymy rozmowy, czy nawet krzyki.
To nie ma nic wspólnego ze wścibstwem - po prostu tam też jest życie i dociera do nas jego kształt.
Gdyby tak poczynić drapacz chmur złożony z okien naszych blogów.
Co widz w nich zobaczy?
Ciepłe refleksy światła? Śmiech obecnych? Mrok i złowrogą ciszę? Czy decybele niekończacej się awantury?
Niby to tylko taka wizualna symulacja.
Jednak wiele mówi.
Nie mam też watpliwości, że na spotkanie z św. Piotrem, Sądem Ostatecznym, też przyniesiemy nasze blogi.
I nie dlatego, że chcemy.
Ale dlatego, że: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.
Byłoby całkiem miło, gdybyśmy w ostatnią podróż mogli spakować selektywnie tylko to, co chcemy zabrać.
Nie ma takiej opcji.
Laboratorium Boga prześledzi cały materiał, na którym daktyloskopia wykaże naszą działalność.
Tę ważną, zrębową, ale i detale, rzekome banały i niuanse.
Nie ma zmiłuj się - jak wszystko to wszystko.
Owo cokolwiek ruguje szansę na zafundowanie wykreowanego Demo.
Nie chodzi o to, że Stwórca jest detalistą, skrupulatnym aptekarzem. Sama Jego miłość niesie z sobą wybaczenie, zrozumienie.
Ale i w tym są granice.
Jeśli okno naszego życia ocieka brudem nieprawości, tylko naiwni założą czystość całego domostwa.
Dla wielu łatwiej jest rzucić kamieniem niż przytulić.
Dla wielu łatwiej jest zdeprecjonować drugiego niż uszanować.
Można zło autorsko definiować czynieniem dobra, można siebie całymi dekadami oszukiwać, ale nie Jego.
Gdybyśmy mieli możliwość spotkania się z Bogiem za życia. Tak na chwilę rozmowy, usadowienia naszych dłoni w Jego ramionach dobroci...Gdzie obie strony widzą siebie wzajemnie, słyszą ...
I gdyby wtedy poprosił, by położyć na stole nasze świadectwa życia, także nasze blogi, nasze komentarze - na jaką reakcje moglibyśmy liczyć?
Tak bez obaw.
Albo dusząc się od nich...
Cała historia uczy, że okrzyk, błędnie zwany religijnym, bywa często podnoszony przez ludzi bez wszelkiej religii, w życiu codziennym depczących elementarne zasady dobra i zła, że poczyna się z nietolerancji i prześladowania, jest bezrozumny, ogłupiający, tępy, niemiłosierny. Charles Dickens
Czy nasze świadectwo to decybele krzyku, czy szept człowieczeństwa?
Bo nie chodzi o istotę błędu. Niedoskonali rodzimy się i umieramy.
Ale czym innym są słabości, nasz autentyczny ból, że im ulegamy - a czym innym premedytacja czynienia zła.
Taka przemyślana od startu do końca.
Nie doświadczymy wizualnego spotkania z Bogiem za życia.
Ale za progiem ostatniego oddechu - zaniesiemy wszystko na takie spotkanie.
Wszystko...Nawet to, o czym chcielibyśmy zapomnieć, bo wstyd - który za życia odpędzaliśmy jak natrętnego owada.
Zło nie dokonuje się przez przypadek. Wymaga intencji, skupienia i jego prawyboru.
Nie musimy wierzyć w zło, które praktykujemy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości