Wczorajsze plany zmienił nagły telefon.
Męski głos:
- Czy mogę dziś cię odwiedzić?
Fakt, wcześniej zakładaliśmy spotkanie, ale ta data była dla mnie niespodzianką.
Po krótkim namyśle mówię:
-Ok, ale która miałaby to być godzina?
Wspólnie zaczynamy ją dopasowywać.
Na koniec on mówi:
- Ale nie spinaj się, herbata z cytryną wystarczy.
Po chwili dodał, że mam piękny głos.
Jeśli mnie coś spina, to sam fakt spotkania, przełamania granicy pomiędzy netem, a realem.
Menu - jego przygotowanie - to sama przyjemność.
Poczyniłam sałatkę, ktora robi furorę wśród mych znajomych, przyozdobiłam salon, także świecami.
Zadzwonił, że już jest na osiedlu i prosi o nawigację, jak trafić do mnie.
Schodząc po schodach zauważyłam, że obok niego stoją panowie z pogotowia ratunkowego.
Zapytali mnie, czy ja ich wzywałam - nie ja, ale smutno, że ktoś z sąsiadów ma jakiś problem zdrowotny.
Wprowadziłam Gościa do mego mieszkania, usadowiłam i kolejne godziny wypełnił nasz dialog.
Nigdy takie spotkania nie są dla mnie łatwe - na szczęście rozmowa potoczyła się więcej niż swobodnie.
No ale tak się dzieje, gdy trafi ekstrawertyk na ekstrawertyka:-)
W sympatyczny sposób walczyl o przynależną mu strefę dialogową.
Racząc się moją sałatką pyta:
- Sama robiłaś?
- Tak, chwilę temu...
On:
- Świetna!
Cóż...wiem:-)
Pomimo tej samej branży, profilu sudiów - nie rozmawialiśmy o literaturze.
Mnogość wątków - ale o życiu, o relacjach interpersonalnych etc, o świecie emocji, odpryski z życia...
Pierwsze nasze spotkanie - a klimat, jakbyśmy się wieki znali.
Wyraził zdumienie, że trawią mnie jakieś kompleksy.
Weszliśmy w ciepłą polemikę a propos definicji miłości - co ją konstytuuje - a co jest sygnałem, że to nie to.
Świece powoli kończyły żywot, a my w coraz częstszym wspólnym śmiechu:-)
Wczoraj przestałam być linkiem dla Gościa, ale stałam się żywą kobietą.
Salonowe spotkanie....bo ma na tym portalu swój blog.
Na biurku został prezent od niego...książka...
W tle naszego spotkania sączyła się muzyka.
Zabrzmiał też ten kawałek...
Inne tematy w dziale Rozmaitości