ladynoprofit ladynoprofit
429
BLOG

Wbrew synoptyce

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 10

W tej chwili zacząła się emisja "Ostatniego Mohikanina" w TV.

Pamiętam jak lata temu - sama wybrałam się do kina na ten film /będąc w związku/ - choć nie lubię w pojędynkę - pomna cudzych łap pod moimi kolanami i obrzydliwego sapania przy tym... tudzież.

Raz nawet będąc w kinie z bratem bliźniakiem - spotkało mnie to - szepnęłam słowo w ucho brata - ten podskoczył wziął zboka za koszulę - a ten zdezerterował, ustanawiając swój rekord życiowy w opuszczaniu sali kinowej.

Wybrałam się sama na "Ostatniego Mohikanina" ze względu na pamięć mych dziecięcych wzruszeń przy lekturze książki. Film jak film - owszem było zagarnięcie kobiety na męskie ramiona /moja fiksacja/, ale najbardziej dogodziła mi partytura Trevora Jonesa.

Ale nie o tym...

A może trochę o tym...

Ogrzewając w dłoni biel kropli balsamu po natrysku - wypełniła mnie myśl...

Że oczekiwanie wschodu słońca, źrenic ukierunkowanych na stałe jego przebudzenie - bo zawsze właśnie tam - może zaskoczyć erekcją promieni z zupełnie innej strony geografii światła.

Zdumienie to jedno.

Wydobycie z novum sedna  - w postaci cichej radości, fali ciepła w okolicy osierdzia, karku czy ust - to też nie jest taka łatwa sprawa.

Bo wcześniej należy zredefiniować kierunki świata, stały tor spaceru słońca.

Rozgrzany balsam zaczął zalewać moje uda, bielić je swym składem, by za kilka sekund odkryć nagość pierwotną...

A nurt myśli nadal wartki...

Bo co ma znaczenie?

Wierność prawidłom astronomicznego porządku, czy wejście na trakt delektowania się jego złamaniem?

Słońce nie rejestruje zdziwienia.

A może jedak tak?

Słońce niby nie ma intencjonalności, oczekiwań efektu... gdy jego moc dociera do jaźni niegotowej.

Jeszcze tylko ujarzmić krople z mokrych włosów...

Funduję im bondage z ręcznika -  a w lustrze czytam przypowieść w swych źrenicach.

Światło - niezależne ode mnie - wiąże piękno ze mną.

To być nie może, nie moje imię, nie mój wstyd...

Gaszę światło lustra - poświata myśli zostaje...

Nie wartościować, nie brać miary - jak to możliwe - zatonąć w atencji ze strony, której synoptyka nie ujęła.

Pierdolić kierunki obstawiane.

Nawet wobec epizodyczności nieobstawianych.

Dyfuzja kropel zapachu na pełnię biustu -  dodaje mi kilka centymetrów do mej kruchej maleńkości...

Głęboka czerwień zalewa płytki paznokci.

Nawet w nich wciąż widzę usmiech filuternego słońca.

To nic.

Genotypiczny dystans nie gasi pulsu niemego uśmiechu.

Krupier faworyzuje - pomimo braku mych obietnic.

Nawilżone balsamem stopy -  doświadczają nominacji wysokim obcasem.

Wychodzę..

Południe długiego futra prawie całuje trotuar.

Zimno i mroźno.

Ale nad moim czołem wciąż Słońce i prawie wiara, że piękno to ja...

 

 Motyw muzyczny z filmu "Ostatni Mohikanin" -  z tym co kocham - Irish dancing.

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości