ladynoprofit ladynoprofit
522
BLOG

Pociąg do sensu....

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Jakiś czas temu....

Byłam wykończona nocnym rejsem z Kopenhagi.

Czekała mnie długa podróż pociągiem przez prawie cały kraj.

Ale podładowana  dobrymi emocjami i radością z nowych  100 ml "Armani" bez cła, zapytałam:

 -  Jest wolne miejsce?

Jedyny facet w przedziale przytaknął i rzucił się bez wahania, by umieścić mój bagaż na półce.
Siedzieliśmy vis a vis siebie przy oknie. Wysoki blondyn, może trochę starszy ode mnie.

 
- Widziałem już panią wcześniej - rzuca od niechcenia.
- Na promie? - pytam nieprzytomna ze zmęczenia.
 - Nie. Już na terminalu, kupowała pani bilet na pociąg.

Szukam w pamięci  jego twarzy z tamtej chwili, ale gdyby w sądzie mnie zapytano - to jego na pewno  tam nie było.
A zawsze uważałam sie za spotrzegawczą kobietkę, zwłaszcza jeśli chodzi o zarejestrowanie obecności mężczyzny obok mnie.

Poprosiłam go o jego prasę. Nie czytałam udając, że czytam. Chciałam mieć w dłoniach coś, co do niego należało.

- Tak sobie myślałem, czy pani trafi do mego przedziału?
 - Cóż, najluźniejszy
- tłumaczę się.
- Tak, bo ciągle mowiłem, że zajęte miejsca -  ujawnia pasażer.
Przedział wypełnił się naszym spontanicznym śmiechem.

Jeszcze kilka chwil do odjazdu i staje starszy facet w drzwiach, pytając o miejsca.
Ja oddaję spojrzeniem prawo odpowiedzi nieznajomemu.
Mówi, że są wolne.
Starszy siada obok mnie i ledwo pociąg ruszył  - zaczął opowieść o sobie.
Niby słucham, ale wzrokiem skanuję tego co vis a vis mnie.

Było w nim coś magnetyzującego. Był zatopiony w lekturze - ja uciekłam w muzykę. Słuchawki na uszach. A gość obok snuje swoją bajkę.

Lubię te chwile, gdy nikt nikim nie jest zainteresowany, a jednak coś dzieje się w środku, gdy spojrzenia się odnajdują, choćby na sekundę - ale jednak.
Zawsze chcę być na tyle silna, aby przetrzymać tę chwilę, być silniejsza od męskiej twardości spojrzenia. Najczęściej ...przegrywam w tej "walce".
Ale sama bitwa mi też  smakuje.

Chciałam dodać sobie wdzięku i urody małymi zabiegami -  wyszłam do toalety. Rozdziewiczyłam Armaniego, szminka zwilżyła usta - wróciłam.
Zobaczyłam w oczach nieznajomego komunikat - ciekawy zapach.

I nagle ten starszy obok mnie ujawnia, że przypłynął do Polski szukać żony. Naszkicował portret idealnej kobiety i zwraca się do mnie czy jestem zainteresowana.
Horror....:-) Wyjaśniam mu, że to nie tak.

Że spotkanie kochanej osoby jakoś inaczej powinno się dziać. I zaczęło się. Żywiołowy dyskurs o miłości. Ja, nieznajomy i podróżnik matrymonialny.

Obozy podzieliły się wyraźnie - my i poszukiwacz żony.
Byliśmy zgodni z nieznajomym prawie w każdym detalu, nawet nie musiałam kończyć wypowiedzi, gdy on podsumowywał: Dokładnie o to chodzi !!!!

Najgorsze w tym wszystkim było to, że facet zdecydowanie działał na mnie.

Czułam to fizycznie, mentalnie i podejrzewałam/ bo tylko domysł/, że jest tu wzajemność.
Ten brak pewności też szalenie mi się podobał.
Coraz bliżej celu...a ja chciałabym wydłużyć podróż. Zmęczenie uciekło, nawet nie wiem kiedy.
Matrymonialny wymusił na nieznajomym, by towarzyszył mu w Warsie.
Tamten bronił się jak mógł...ale poszedł. Ależ byłam wkurzona!

Wrócili i spojrzenie nieznajomego, mówiące tylko tyle: koszmar !

Im bliżej mego miasta, tym bardziej byłam niespokojna, nerwowa.
W nim też to widziałam, a matrymonialny zanudzał i zanudzał...
Dworzec.

On pomaga mi z bagażem - moment gdy nasze dłonie się dotykają.
Pociąg hamuje i spontanicznie wpadam na niego.

To co poczułam przez ułamek sekundy -  oddałabym za wiele radości w alkowie. Prozaiczne oparcie się o pierś pasażera, a tyle emocji...
Schodzimy na peron.
Stoimy obok siebie świadomi, że albo coś...albo już nic.
Przez całą drogę ja byłam "panią, a on "panem".
A tu nagle mówi do mnie: słuchaj...

Moje 160 cm pod piersią prawie 190 cm czeka i drży.
I nagle ktoś łapie moją dłoń. Ktoś kogo nie miało być, od którego uciekłam na  tydzień  do Danii.
Nieznajomy wytrzymał chwilę przy nas...patrzył na mnie....wziął swoja torbę na ramię i odszedł...
Niedoszły ...Ktoś....

Dawne wspomnienie, ale istotne dla pewnej prawdy o ludziach.

Bo są tacy, którzy nieustannie mówią, piszą - ale milczenie panuje w ich duszy.

Są też tacy, którzy są wolni od słowotoku, ale ich w środku dokonuje się nieustanny dialog.

I kiedy już ich usta, pióra naznaczy słowo - odkrywa się w sobie, że chciało się tych słów - bez wiedzy a priori, że pojawią się.

Dwóch mężczyzn w przedziale ze mną.

Starszy - nachalny gawędziarz, z wątkami rezonującymi jedynie pustką. Głośny, inwazyjny, męczący.

Drugi - wyciszony, w wybranej roli obserwatora - ale jeśli już werbalizacja - to smacznie pożeniona z sensem, przepracowanym wcześniej w samym sobie -  zagadnieniem.

Zakrzyczeć pustkę...

Wyszeptać sens...

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości