Przemocy nie można się po prostu pozbyć za pomocą przemyślanej społecznej inżynierii, ale to nie znaczy, że trywializując ją, mamy się z nią oswoić. Kondycja człowieka jest paradoksalna – dobro wymaga niezgody na część własnej natury i nieustannej transgresji, która sama jest przecież formą autoprzemocy. Ludwika Mastalerz
Nieustannie cudzołożymy i molestujemy.
Dekalog milczy.
Bo cudzołożymy myśli innych, molestujemy własne.
Rozbijamy czyjeś refleksje dla nowej konstrukcji własnej konkluzji. Często odległej od akuszerki toku myśli - ale z wciąż jej liniami papilarnymi na nowym.
Relatywizm dumnie przechadza się po alejach prawdy.
Świeży dramat pokrzywdzonego przez los, który ma emeryturę w wysokości 3 tyś złotych.
Pieniądze szczęścia nie dają, ale można nimi przekupić nieszczęście. A. Hitchcock.
Czy przypomniałabym sobie o Bogu, Jego łaskawości - przy dochodach 3 tyś?
Nie. Bo dziękuję za to co mam - choć niewiele mam. Można jednak zawsze doświadczyć mniej niż mało.
Odzyskałabym spokój - ale ten socjalny.
Tak - rozróżniam, typologizuję mój spokój.
Są aleje w ogrodzie mego jestestwa, po których speceruję spokojna.
Ale i to musiałam wypracować.
Epizodyczne stany emocjonalne mogą spaść nagle - nawykowe, pernamentne nigdy.
Czujni wobec przemocy zewnętrznej, przegapiamy tę dokonywaną sobie samym.
Bo inklinacja do zła - także dokonuje się poprzez autodestrukcję.
Specjaliści mówią, że nawet kompulsywne kolekcje są formą autodestrukcji.
Moment - muszę policzyć ile mam pluszowych misiów:-)
Tylko, że każdy z nich jest prezentem od życzliwych mi, także jako podziękowanie za me wsparcie. Wolę misia, który uśmiecha się do mnie, lub zerka zafrasowny - niż kwiaty...które za chwilę wylądują w koszu.
Pluszowa wdzięczność Przyjaciół wciąż ociepla apartamenty mej duszy.
Nie musimy ciąć ciała żyletką, by ten ból zagłuszył dewastujący mentalny ból.
Dysponujemy mnogością narzędzi, by poczuć się lepiej.
Gorzej, gdy drugi człowiek jest przez nas nacinany, by choć tak uzyskać chwilową ulgę.
Bezkrwawe nacięcia nie zwabią gapiów, często okaleczony z opónieniem odkrywa powstałą ranę.
Świetny anastezjolog Ufność - nie dopuszcza bólu do jaźni - ale każde znieczulenie ma swoją cezurę czasową.
Jedynie naiwność podpowiada nam, że chcemy więcej zranień.
Znajdujący rozkosz w melancholii, obrażaniu się na świat i na innych - wzmacniają nieświadomie mechanizm autodestrukcyjny.
Dominująca koncepcja depresji mówi, że jest ona wywołana zbyt niskim poziomem neuromodulatora serotoniny w mózgu.
Teoria ta prawdopodobnie jest błędna – obecnie powoli zdobywa popularność koncepcja, która u podłoża melancholii widzi zanik produkcji nowych neuronów – neurogenezy – w hipokampie. W sierpniowym numerze „Nature” ukazał się artykuł grupy badawczej Heather Cameron.
Naukowcy ci wykazali, że nowe komórki w hipokampie są ważnym elementem reakcji na stres. U myszy, u których zahamowano neurogenezę w tej strukturze, hormony stresu powodowały większe spustoszenie w organizmie, a także mysią odmianę „depresji” w reakcji na zadziałanie czynników stresowych.
Nałogowcy stanów stresowych pieczołowicie pilnują, by mieszać krwiobieg emocji ze stresem.
Po latach, dekadach tak chorego rytuału - jadą już na autopilocie widzenia wszędzie zła i złych. Chemia mózgu poddała się takiej inklinacji.
Ich uśmiech zaczyna się i kończy na mięśniach twarzy. Zero kontaktu z duszą.
Ich akty dobra obwarowane intercyzami rachuby - by tylko nie stracić.
Myślą, mówią wersalikami, wykrzyknikami.
Słownik zbudowany jedynie z teminów mocnych, koturnowych, neonowych.
Bo przecież trzeba tam przemycić nieszczęśliwe, oburzone Ja.
Dlaczego szczęście kocha szept?
Tak wiele mam, nie mając prawie niczego....
Dlaczego wiele?
Podejdź, powiem Ci na ucho....
Inne tematy w dziale Rozmaitości