Pic of The Day. I love climbing.Aneta P.
Pic of The Day. I love climbing.Aneta P.
ladynoprofit ladynoprofit
691
BLOG

Kamasutra Asekuracji

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 19

"Wiara góry przenosi. Żal, że nie w miejsca przez rozum wskazane." Roman Gutowski

Nie tym razem...ale od początku....

Ona poznawała mnie dwutorowo  -   w realu, na wielu spotkaniach, rozmowach, imprezach...i via moje teksty w sieci. I chyba  nie mylę się, że więcej o mnie wydobyła z mych wpisów niż z naszych rozmów - pomimo tego, że świetnie się dogadujemy.

Wiele nas różni - metryka, branża, Ona ma prawko, ja nie...

Są też punkty styczne - obie okraszamy pobudzonym zawołaniem:

 - O Rany! Jaki wieeeeelkkkkkkiii!!!!

Gdy co widzimy? No co????

Pająka!

Tak, obie jesteśmy dotknięte arachnofobią.

Aneta łączy w sobie delikatność, kruchość z niebywałą siłą, sprawnością, determinacją.

W tym bije mnie na głowę.

"Szukając w sobie ujścia entuzjazmu, przedostał się do narzekań." R.G.

Ale nie Aneta. Ona swój entuzjazm splotła z linami, hakami, ściankami, skałami.

Kiedyś i ja próbowałam. Z totalnego zaskoczenia. Do tego stopnia, że panowie co obok -  dawali mi swoje ubranie, bo moje do wspinania w ogóle się nie nadawało. Zimny listopad, ja zero doświadczenia -  ale chętna..jak zwykle.

Moment podpinania mnie w asekuracyjne liny - miał okazać jedynym przyjemnym.

Bo owszem, szłam w górę, wspomagana /uwaga moje słowo!/ nawigacją tych, co za mymi plecami.

I nagle - zobaczyłam wszystkich świętych w jednej koszuli - potworny skurcz, który wręcz odebral mi możliwość oddychania. Odpadłam od ściany i wylądowalam z kontrolowaną asekuracją na dole.

Dziś wiem jakie błędy popełniłam - abstrahując od tego, że była to moja inicjacja.

Dlaczego o tym piszę?

Bo dziś otrzymałam info od niej, że jej kadr wspinaczkowy stał się PIc of The Day na stronie:

I love climbing.

Pogratulowałam, bo cudowne foto.

Przy okazji napisała, że codziennie mnie czyta...

Zapytałam więc, czy mogę spleść jej dzisiejszą radość z moim tekstem. Zgodziła się.

Bo gdy wpatrywalam się w to ujęcie urodzila się refleksja w tle.

"Jego samotność jest tak przeraźliwa i kompletna, że czasem echo odzywa się samo, z litości." R.Gutowski

Kiedyś popełnilam tekst o tym, że spotykamy w życiu ludzi, którzy w krytycznych naszych chwilach - albo podają linę asekuracyjną, albo niestety ją podcinają. Nawet ostrzem jednego słowa.

Każdy z nas wspina się po ścianie swej codzienności. Są latwiejsze odcinki...ale bywają takie, że dusza nie znajduje żadnego wsparcia na kolejny ruch decyzyjny.

Spadamy, albo i nie.

Łamiemy kości nadziei, albo i nie.

Zbieramy się w sobie i wbijamy kolejny hak, albo i nie.

W psychologii jest takie pojęcie jak przedmiot wsparcia.

Ów przedmiot nie musi być z definicji rzeczą.

To może być pasja, fascynacje, amulet w różnej postaci.

Ale jest to rodzaj emocjonalnej szalupy.

Samolot, dwoje obcych sobie ludzi. On zadaje jej pytanie:

 - Co daje ci ukojenie, gdy jest ci cięzko?

-  Miś polarny...

-  W jakim sensie?

 - Mam słabość do misiów polarnych. Gdy się zapadam potrzebuję misia.

On zadumał się i kontynuuje:

 - Całkiem możliwe, że on też ciebie potrzebuje...

Spojrzała na niego zdumiona.Tym bardziej, że pasażer obok niej był wykładowcą fizyki.

Uzasadnił jak potrafil:

 - Bo może miś ma zaburzenie dwubiegunowe i twoja obecność bardzo mu pomaga.

To scena z filmu "Overnight".

Gdy ze szczerym podziwem oglądam kolejne sukcesy wspinaczkowe Anety, nawet nie próbuję siebie przymierzać do wyzwań światowych skał.

Nurt mych myśli dotyka tras, szczytów, dolin życia jako takiego.

Dobrze jest mieć upięty u biodra kondycji zestaw asekuracyjny.

Ale taki nie spada z nieba.

"Przybylem, zobaczyłem. To nie tu." R.Gutowski

W takim razie gdzie?

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości