"Ci, którzy oddają podstawowe wolności, aby zyskać chwilowe bezpieczeństwo, nie zasługują ani na jedno, ani na drugie." - Benjamin Franklin
- Wiesz, twarz masz ok, ale jeśli mielibyśmy się kochać - włóż papierową torbę na osobowość....
Epoka, w której dominuje ikonografia, aksjologia estetyki, periodyki z ogromnymi kadrami miast treści - dewaluuje się to, co najstotniejsze.
Wystarczy prowokacyjnie zmontowana fota, emocjonalny tytuł - i żołądek naiwności jest syty.
Naiwność może na starcie szokować, ale zdecydowanie śmieszy.
Naiwność przypomina pijaka, wracającego o świcie slalomem do domu.
Nawet w tym naiwność podpowie, ze prawdziwy przyjaciel pijaka to nie ten, ktory taszczy go do domowych pieleszy, ale ten - który czołga się razem z nim.
Sama naiwność tak nie odrzuca, jak główny filar naiwności - labilność.
Naiwni nie dlatego sami sobie zaprzeczają, odprawiają taniec Wita poglądowy, nie potrafią posłużyć się konsekwentną argumentacją - bo brak im poglądów.
Owszem - jakieś mają...ale nawala jedna rzecz - intelektualna weryfikacja danych.
Obserwatorzy naiwnych ze zdumieniem rejestrują chaotyczne konkluzje, wywody z wyciętymi ogniwami spójności logicznej.
Powiedz naiwnemu, że myli się - ten zaraz bezmyślnie stratuje swoje wcześniejsze wnioski.
Istnieją dwie wersje naiwności.
Jedna z orężem cwaniactwa - w tym rozumieniu - wie, że nie wie, ale idzie w zaparte.
Druga wersja naiwności przypomina plastelinę - wystarczy jakakolwiek dłoń kontestująca /slusznie lub nie/ - plastelina przybiera formę postnaciskową.
Skąd bierze się naiwność?
Nie, nie z zakresu wiedzy.
Bo można mieć sporą, pogłębioną - ale na matrycy naiwności - zawsze wyjdą kretynizmy.
Naiwność to owoc zemsty osobowości. To w niej dokonuje się przemiał danych na makulaturę wniosków.
Nawet jeśli naiwność otrze się o trafny wniosek, nie jest w stanie go utrzymać.
Jest jak mimoza kontekstowa, wystarczy podmuch rasowej glupoty i celna konkluzja leci do kosza.
Naiwność nie budzi agresji w obserwujących jej dokonania.
Można ją pominąć, albo chronić, by sama sobie krzywdy nie robiła.
Najciekawiej pląsa naiwność pomiędzy paradygmatem bezpieczeństwa a wolności.
Jest w tym jak guma do żucia, która szybko traci smak i nadaje się jedynie do przyklejenia pod spodem lawki debaty.
Dyskurs z naiwnością to strata czasu.
Jasne, naiwność ma potrzebę zaistnienia, pieszczot polemicznych, ale budzi jedynie pobłażliwość.
Zawsze zostaje możliwość założenia papierowej torby na naiwność.
Ale byłaby to jedynie mało stymulująca perwersja...
Inne tematy w dziale Rozmaitości