- Wiesz...
- Tak?
- Ale pochyl się niżej, by inni nie usłyszeli..
- Nie obawiaj się...
- To zawsze jest jakiś dzień lutego...Niewybrana data, ale z innym zapachem kartki kalendarza...
- Opisz...
- Niby zimno wciąż jest oprawcą, rani policzki, delikatność ust...
- ......
- Nie , nie ogrzewaj ich...nie teraz....
- Nie teraz...
- I choć drżysz z zimna...to przychodzi. Zanim zrozumiesz, niepewnie rozkłada bukiet zapachu w twoich zmysłach...
- Z której strony świata twego zdumienia...?
- Nie wskażę...Nie jest oznaczona na mapach milych zaskoczeń...
- Rozumiem...ale wciąż nie wiem....
- Jest w tym zapachu przedwczesność, brak uprawnień...
- Pomimo tego...
- Tak, pomimo....Niebawem będzie oczywistością, niezauważalną, banalizowaną...ale teraz...
- Rozkosz forpoczty....?
- O tak...Właśnie tak....
- To kiedy tak?
- No właśnie wczoraj...Bieg spraw, codzienność pomiędzy palcami...ale dotknęło...
- Lubisz?
- Bardzo. Jednak nigdy nie czekam na to lśnienie zapachu. Bo czekać to ograbić siebie z cudu.
- Bo przecież jedna chwila na 12 miesiecy.
- Czyli rozumiesz....
- Może...trochę. Wybornie głuchy na niuanse tak dalece...
- To nic.
- Tak to nic.
- Nie gniewasz się, że ty w takim nachyleniu nad słowem mym, a ja o bzdurkach..o wiosny zapachu...
- Jak móglbym się gniewać kochanie... Przecież ty sama do siebie....
- To prawda. Ciebie nie ma...
- Nie ma....
- Ale nie mów nikomu...
- Nie powiem....
Inne tematy w dziale Rozmaitości