,, Nie posiadamy takich słów, by móc z durniami mówić o mądrości." Georg Christoph Lichtenberg
Fakt, nie każdego krwiopijcę można zabić jak komara, ale na szczeście prostacki bełkot można lekko strzepnąć jak natrętnego insekta, by z przetraconymi nóżkami mógł jedynie kuśtykać w rytmie smętnych jeremiad.
Obraz dopełnia bezpańska psina, która jest za głupiutka, by dostrzec cierpliwą pobłażliwość tych, do których się łasi i liże ich bez opamiętania.
Mistrzostwo osiąga w aportowaniu. Ktoś rzuci patyk, kamień - gdziekolwiek by psina była, służalczo przynosi w pysku rzucone.
Z siebie - nie potrafi nic - aportowanie - jedyny talent. I to szczęście, radosne sapanie - że mogło aportować. Jedyna szansa na...zaistnienie. Inne poza zasięgiem.
"Umysł ludzki przypomina na początku pusty strych, który należy umeblować według własnego uznania. Głupiec pakuje tam każdy napotkany rupieć, tak że wiedza, która może być naprawdę przydatna lub zupełnie zablokowana, lub w najlepszym wypadku, pomieszana z inni rzeczami i z trudem można do niej dotrzeć. Zręczny rzemieślnik niezwykle ostrożnie urządza swój strych. Nie zabiera niczego oprócz narzędzi, które przydadzą mu się w pracy, ale gromadzi ich dużo i starannie układa. Błędem byłoby sądzić, że to niewielkie pomieszczenie ma elastyczne ściany i może się dowolnie rozszerzać. Przychodzi czas, kiedy każda nowa porcja wiedzy sprawia, że zapominamy o czymś, co przyswoiliśmy sobie wcześniej. W żadnym wypadku nie można pozwolić, aby zbędna wiedza eliminowała pożyteczne wiadomości." Arthur Conan Doyle
Nie da się ukryć - będzie dym.
Ale zanim - zdumiewające wbijanie się w intencje Boga - bo On jest "mój". Zawłaszczanie i tak nie daje legitymacji, by wypowiadać się w Jego imieniu.
Tak jak łatwo jest gwałcić sacrum pamięci Wyklętych i pośmiertnie pozbawiać ich języków, by w ich imieniu tkać narrację.
Takie nadużycia rodzą się, gdy twarda wiedza, że własny język jest niewiarygodny.
Dlatego albo sięga się po usta Boga, albo rozgrzebuje groby...profanując jedno i drugie.
Bezduszność musi sobie radzić - albo w niewolniczym, tchórzowskim - bo podpiętym pod dłoń co rzuca - aportowaniu.
Albo zasłanianiem się tymi, którzy nie mogą wyrazić akcesu lub negacji.
W obu opcjach łatwość, specyficzna bezsilność, brak pomysłu - farsa.
Żywot komara ściśle obliczony, obślinione aportowanie to zawsze miły obrazek ilustrujący, jak głupota zawsze podlega zewnątrzsterownym nakazom. Karma pobłażliwości wystarczy.
Pustka i jałowość musi żywić się grabieżą ust na wieki milczących, zaistnieć jedynie poprzez bezmyślne aportowanie.
Reszta to dym, bez watykańskiego kontekstu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości