,,Jeśli sprawisz, że ludzie pomyślą, iż są myślący, to cię pokochają; ale jeśli naprawdę zmusisz ich do myślenia, znienawidzą cię." Harlan Ellison
Prawda, ale z małym zastrzeżeniem.
Do wielu spraw możemy zmusić innych, ale do kochania, myślenia - nigdy.
Kiedyś otrzymałam list od czytelnika mych felietonów, w którym napisał: " (..) mam kompleks Ciebie, bo prześwietlasz mnie w sposób wcześniej mi nieznany, zmuszasz do zastanowienia, do powtórnego przeczytania swoich postów, do zaglądania do środeczka egocentrycznej główki."
Pada tam słowo "zmuszasz", ale przecież upubliczniając swoje refleksje - nie mamy wpływu na ich obróbkę przez potencjalnego czytelnika.
Ów imperatyw myślenia, rodzi się już suwerennie w odbiorcy.
I tak dzieje się w każdej okoliczności - nie tylko na styku tekst - lektura.
Możemy poznawać wielu ludzi, ale nie mamy wpływu na to, kto z nich zatrzyma się przy nas.
Wielu idzie dalej, tak jak obojętność przechodzi bez słowa. Niektórzy zatrzymują się - cezura czasu nie ma tu znaczenia.
I kolejny kontekst - jeśli ktoś mnie zapyta, czy dobrze wygląda w koszuli zachlapanej sosem - sorry, ale nie powiem, że tak. Pragnę komfortu tej osoby, ale nie za cenę kłamstwa.
Analogicznie i ja nie zadaje pytań, by cieszyć się dogadzającą mi atrapą odpowiedzi.
"Cierń''
myślenie nie daje chleba
chleb umożliwia myślenie
filozofia nie odstrasza samotności
samotność umożliwia filozofię
dystans nie zapobiega zranieniu
z każdej bliskości sterczy cierń
Dieter Kalka
Uwielbiam sytuację, kiedy kilka słów zastępuje całe tomy eksplikacji.
Czasem się nie da.
W strofie powyżej - pełen sukces.
"dystans nie zapobiega zranieniu
z każdej bliskości sterczy cierń"
Mistrzostwo świata.
Dieter wysadził w powietrze alternatywę, z którą wielu z nas się mocuje.
Dystansujemy się, eskapizmy wiodą nas na drugą stronę nas samych.
Zranień nikt nie wygasi.
Ale czy musi?
Nie oszlifujemy życia do kształtu jedynie przyjemności.
Nie zbliżymy się do nikogo obłaskawiając go wypreparowaną z prawdy akceptacją.
Prawda, czy garnitur biżuterii z Jablonex'u?
Nakładam makijaż wychodząc z domu - ale to jedyne kłamstwo, z którym idę w świat.
Na skrzyżowaniu z drugim człowiekiem - pozwalam mu zetrzeć szminkę.
To nie boli.
Nie interesuje mnie wymuszony świat.
Tak jak nie zmuszam nikogo, by mnie czytał - nie reklamuję siebie u innych.
W wymuszonym "kocham" pulsuje jedynie pogarda fałszu.
Wartość, piękno drugiego człowieka nie jest dla mnie ołtarzem - dlatego nie kadzę.
Jest inna, trudniejsza droga.
Móc przebić się przez czyjś smutek, rezygnację, zdrętwiałe usta, bo podczas ich pełni ktoś kiedyś naciął ich aksamit.
Nie bolą ci, którzy mijają, i jeszcze z linii horyzontu rzucą kamieniem - bo tak bezpieczniej.
Zachwycają skuleni od prostowania swych myśli.
Nikt ich nie zmuszał. To piękno ich woli i dojrzałości.
,, Lepiej być kanciastym Czymś niż okrągłym Niczym." Christian Friedrich Hebbel
Dystans i bliskość są analogiczne w... zasięgu zranienia.
Dystans i bliskość mają już całkiem inne historie w strefie poza bólem, pomimo bólu...
A jeśli tak....
Inne tematy w dziale Rozmaitości