S. Fleischacker
S. Fleischacker
ladynoprofit ladynoprofit
517
BLOG

Bądź i Zostań....

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 8

,,Sensem życia jest bawić się życiem, a jeżeli życie jest zbyt leniwe, nie pozostaje nic innego jak dać mu lekkiego szturchańca." Milan Kundera

Patrzę na tę myśl i przede wszystkim zastanawiam się nad tym, co oznacza - bawić się życiem.

Czy jeśli muszę szukać odpowiedzi - to oznacza jedno - że nie bawię się życiem?

Moja pierwsza konotacja z zabawą -  to beztroska.

To  odpada - bo nie istnieje beztroskie życie. Chwile tak - ale nie trakt życia jako taki.

Czy bawić się życiem - to mieć szczęście bycia zalogowanym w swej bajce?

Takiej odpowiedzi dałabym kilka punktów...

Wtórne pytanie - co oznacza żyć w swej bajce?

Trafiona praca, udany związek, mnogość podróży?

Bo jeśli tak - mojej jeszcze nikt nie opublikował...

„Ignorowanie Śnienia jest niezdiagnozowaną globalną epidemią. Ludzie wszędzie cierpią z powodu chronicznej formy lekkiej depresji, gdyż nauczono ich skupiać się na codziennej rzeczywistości oraz zapominać o tym, że wszystko wyrasta ze Śnienia.” Arnold Mindell

W tym momencie odrzucam lucid dreaming, którego doświadczam od lat.

Akcent postawiłabym na tzw codzienność.

I to co w niej dostrzegamy, a jeszcze częściej gubimy.

Wielu stara się ułożyć okoliczności, spotykanych ludzi pod kątem prostym. Bo w innym wypadku odczuwają dyskomfort, a nawet lęk.

Ma pasować i szluz.

Ale wg jakich kryteriów?

Kundera pisze o szturchańcu.

Każdy inaczej reaguje, potrzebuje różnych bodźców - nie zawsze musi być świadom, które z nich są skuteczne - empiria uzupełnia ów katalog.

Śnienie vs przebudzenia.

Myślę, że bardziej potrzebne jest mi to drugie.

Nie dlatego, że przesypiam realia.

Często, także wczoraj - słyszę od bliskich mi ludzi - że podziwiają moja siłę.

Jaką siłę??!!???

Kiedy rozwala moje emocje, duszę -  nagłe odejście właściwie kogoś obcego.

Ktoś na wieść o tragicznej śmierci napisał: Marek William Bajson... Beautiful Soul...

Ktoś inny ujawnia fragment prywatnej korespondencji o tym, jak Marek przeżył głęboko film "Drzewo życia."

Nie znam tego obrazu - ale w krótkim kontakcie z Markiem od razu wyczułam niebanalną umysłowość, czucie.

Kiedy spotykam takich ludzi, nawet w necie - to tak mogę zdefiniować mój indywidualny szturchaniec.

Ludzie-światełka -  gdzie już tylko rozmowa dodaje sił, by pokonywać mury na drodze codzienności. By pragnąć lepiej, mocniej, piękniej - bez gangreny zachłanności.

Nie interesuje mnie wtedy tęczowka poglądów, wyznania, preferencji smakowych w sztuce.

Bo beautiful soul...to beautiful soul...

Biografie wtedy nie muszą się nakładać, przenikać. Sama styczność - już to niesie...

Móc dostrzec piękno drugiego człowieka - to trzeba mentalnie wejść na wyższe piętro niż codzienność codzienności.

Na chwilę przestać myśleć o ukochanej pomidorowej, opłacie rachunków - które i tak zrealizujemy.

Zostawić skurcz konfliktów, rozczarowań - bo one donikąd prowadzą.

Kiedy widzę ile czasu, energii, agresji trawi infantylna licytacja, która ze stron jest bardziej wulgarna, chamska na tym portalu - to nie widzę tam ludzi, nie widzę światła, dobra i piękna.

Potrafię z imienia wskazać tych utkanych z piękna.

Mniej lub bardziej różni ode mnie - ale z piękną duszą.

Proszę, błagam -  uważajcie na siebie...

Bądź i Zostań....

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości