Okładka książki,,Trojanowska"
Okładka książki,,Trojanowska"
LechGalicki LechGalicki
1637
BLOG

Boska Trojanowska

LechGalicki LechGalicki Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

,, Trojanowska” 

Autorzy: Leszek Gnoiński, Izabela Trojanowska.

Recenzja

Imię i nazwisko: Izabela Ludwika Trojanowska,  miejsce urodzenia: Olsztyn, Gatunki: Rock, Zawód: Aktorka i piosenkarka, Aktywność: od 1971,Powiązania: Romuald Lipko, Tadeusz Nalepa, Jan Borysewicz, Budka Suflera, Tomasz Bracichowicz

Wikipedia

  Ze  ws t ę p u: Pomysł na książkę Izabeli Trojanowskiej przekazany Leszkowi Gnoińskiemu, współautorowi, rozmówcy tworzącemu zapis i redakcję tekstu, będącego portretem artystki, opisem wątków prywatnych i zawodowych:

(…) Chciałabym opowiedzieć o moim dzieciństwie w Olsztynie,o pierwszych występach na festiwalach piosenki, o studiach przy Teatrze Muzycznym Danuty Baduszkowej w Gdyni, o pierwszych rolach aktorskich, o angażu w Teatrze Syrena w Warszawie, o spotkaniu z Romkiem Lipko i Andrzejem Mogielnickim, o moich koncertach i rolach filmowych. Chciałabym również przybliżyć wydarzenia z początku lat osiemdziesiątych, które wpłynęły, które wpłynęły na moją ( …)  decyzje wyjazdu z Polski, (…) o wielkiej miłości do mojej córki Roxanny, zdementować choćby część plotek krążących na mój temat w kolorowej prasie, wspomnieć moje poczynania artystyczne po powrocie do Polski.

  Książka,, Trojanowska” to autobiografia będąca dziełem artystki. Ma ona miała charakter wywiadu tytułowej bohaterki z Leszkiem Gnoińskim – wybitnym dziennikarzem muzycznym. Członkiem sekcji muzyki rozrywkowej Akademii Fonograficznej ZPAV i autorem dzieł m.in.: Życie to surfing, Republika, Kult Kazika etc.

  Na czterystu stronach książki obficie okraszonej zdjęciami ( w wielu przypadkach pierwszy raz udostępnionymi),  autorzy  w sposób niezwykle szczery, przejrzysty i atrakcyjny opisali zawodowe i prywatne życie artystki nietuzinkowej i niezwykle popularnej, tworząc w sposób przemyślany, w każdym akapicie dynamiczny, przejmujący, często zmuszający do głębokiej refleksji portret  aktorki i piosenkarki.  Jestem przekonany, że dla wielu  oddanych artystce fanów,  ale także miłośników kulturalnych wydarzeń ukazanie się książki,, Trojanowska”, zapoznanie się z tą także edytorsko wysokiej jakości pozycją jest i będzie przyczynkiem radosnego przeżycia. Polecam.

  Od autora recenzji na podstawie wywiadu (Berlin Z.) z artystką w roku 1991: Izabela Trojanowska: - Ściana domu, w którym mieszkałam, była zarysowana rozmaitymi dedykacjami. Proszę sobie wyobrazić, wszystkie niezwykle przyjemne. To się rzadko zdarza. A w tych listach, których worki zostały na pamiątkę, jest tylko kilka z pytaniem: czy pani nie zadziera nosa? Dla moich fanów byłam niepodważalną gwiazdą, byli zauroczeni moimi piosenkami, sposobem ich wykonania, a nawet moją fryzurą, która stała się obowiązująca i wieloma małymi, dla nich wielkimi detalami. Albo: dlaczego pani odeszła od * Budki Suflera*? Pretensje, miłe pretensje. A przy okazji: nie miałam możliwości utrzymania zespołu. Nie mogłam występować tak często, żeby muzycy mogli z czego żyć. No i zaczynały się problemy. Tak było ze * Stalowym Bagażem*. Gdy koncertowali sami, wtedy ludzie krzyczeli: - Gdzie jest Iza? Zespół musiał zmienić nazwę i zaczynać od nowa. A ja przeprosiłam kolegów i podziękowałam im za współpracę. Wiedziałam, że nie zrezygnuję z teatru, z filmu, właściwie z niczego. Czy od dziecka chciałam śpiewać? Wcale nie! Marzyłam o rysowaniu. Gdy tylko mama dała mi kredki i kartki, godzinami potrafiłam rysować. Jakieś księżniczki, kwiaty, słońca - świat piękny i pełen optymizmu. Nawet zamierzałam pójść do szkoły plastycznej. Jednak stało się inaczej. Śpiewałam, bo tak chciała moja mama. Bo ja miałam spełnić jej niezrealizowane marzenia. Bardzo pomagała mi stawiać pierwsze kroki. Uczyłyśmy się razem piosenek Sławy Przybylskiej, Ewy Demarczyk, Anny German. Płytę  * Eurydyki tańczące * znałam na pamięć. Gdy miałam dwanaście lat, mama namówiła mnie, abym poszła do szkoły muzycznej. Nawet załatwiła z panią Bogucką, która uczyła tam śpiewu, żeby wcześniej przyjęto mnie do klasy zerowej. Na początku miałam kłopoty z solfeżem, ale po roku byłam już najlepsza. Muzyka pochłonęła mnie całkowicie. Należałam do grupy * Po prostu * i jeszcze innego zespołu. Pierwsze występy przed dużą publicznością? To było w Olsztynie, na placu Grunwaldzkim, przy fosie zamkowej...Potem chór katedralny i marzenie: zostać zakonnicą. Całymi dniami nie wychodziłam z kościoła. Śpiewałam na ślubach, na pogrzebach, znałam wszystkie pieśni, mimo, że siostra Pomerella wciąż podsuwała nowe. No, i jednocześnie wzięłam udział w eliminacjach do festiwalu piosenki radzieckiej. Mama zaprowadziła mnie za ucho, abym spróbowała. Mówiła, że warto. Miałam wtedy trzynaście lat. Dostałam nagrodę, płytę słynnego zespołu * No To Co *, za dobre chęci. Ale za to po roku dobrnęłam do finału w Zielonej Górze i ... zwyciężyłam! Szalone przeżycie. Miałam tremę, bardzo dużą tremę. Wyobraziłam sobie, że śpiewam dla babci. Ona zawsze mówiła: * Żebym dożyła, żebym dożyła córeczko, gdy ty wystąpisz w telewizji. Koncert finałowy był transmitowany, a ja szeptałam: * Babciu, dożyłaś, zobacz, właśnie występuję*. Z Zielonej Góry zostałam zaproszona do Opola. Tam dostałam główną nagrodę za najlepszy debiut. Śpiewałam piosenkę: * O czym marzą zakochani* . Po festiwalu nie chciałam występować na estradzie. Dlaczego? Bo wszyscy dziennikarze pisali o mnie niezbyt przychylnie. Czytałam w gazetach: ,, Na pewno przewróci się jej w głowie”, ,, Zbyt szybko, zbyt szybko, czy to nie jest jej ostatni autograf?”. To było niesprawiedliwe. Nie przewróciło się mi w głowie. I tylko taka jest droga do sukcesu. Zostania gwiazdą tak jak chcą fani.,, Jest wyzywającą, cyniczną dziewczyną – tego jeszcze w polskiej piosence nie było”- zauważano w roku 1980 w Opolu.

   Przewartościowała sposób ubierania się na scenę, a potem w życiu. Wydała wojnę wszechobecnej  peerelowskiej szarości. Mama przyjechała na koncert finałowy. Widziałam, jak siedziała na widowni.

    Książkę rozpoczyna dedykacja: Mamo, te książkę dedykuje Tobie, kocham…    I wszystko jasne. Artystka śpiewała, bo realizowała mamine marzenia o karierze wokalistki. I robiła to świetnie, niezwykle oryginalnie, wykorzystując profesjonalnie swą cud – barwę głosu w sposób charakterystyczny tylko dla niej, czym zyskała sobie tylko  oddanych słuchaczy, a także widzów jawiąc się na scenie zjawiskowo w  choreograficznym, tylko dla niej,  układzie, na luzie, często wyzywająco, ubrana  modernie, narzucając własny, rozpoznawalny styl wyróżniający ją w  estradowym  światku. Zakłady fryzjerskie przyjmowały lawinowo zamówienia na dzieła najnowszej mody a la Trojanowska. Artystka stała się dla swych fanów bóstwem i wzorem do naśladowania. W książce, wśród innych,  zacytowano takie oto refleksje: Marka Sierockiego: "Dzięki Izie poczuliśmy powiew kolorowego, zachodniego świata. Czegoś, co było w Polsce niedostępne." Maria Szabłowska  zauważyła:  "Iza przewartościowała sposób ubierania na scenę, a potem w życiu. Publiczność wiedziała, że to przeciw tej szarzyźnie, którą mieliśmy dookoła."

     Estradowa kariera artystki stała się socjologicznym zjawiskiem. Ona zaś wzbudzając entuzjazm tłumów śpiewała:  Ledwo mnie znasz, tyle już masz, planów, jakbyś wieki mnie znał, siedzimy tu godziny pół, zahaczyłeś prawie o ślub, wybacz chłopcze, gdy się tak uśmiecham, wybacz proszę- lecz nie na to czekam... (…).

  Wszystko, czego dziś chcę, pamiętaj o tym, polecieć chcę, tam i z powrotem, z ramion twych wprost do nieba, do nieba, wszystko, czego dziś chcę, pamiętaj o tym, odlecieć raz, tam i z powrotem,więcej mi nic nie trzeba, nie trzeba (…). (Autorzy: Andrzej Mogielnicki, Romuald Lipko).

  I wszyscy chcieli z Izabelą Trojanowską, ich idolką, na fali kapitalnej muzyki Romualda Lipko  lecieć do nieba.  I nic więcej nie potrzebowali. Boska Trojanowska, tak przecież wielbiona i adorowana - jej twórczość,  była i zawsze będzie wszystkim czego chcą   wielkie rzesze jej fanów.

                                                                                                                                                                        recenzja: Lech Galicki

Tytuł: *Trojanowska*   

Autor: Leszek Gnoiński,Izabela Trojanowska  

ISBN:9788327716828

Wydawca: Mando

Rok: 2020

(str.400)                                   

                                                    

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura