Te skrzypce posiadają tajemniczą moc. Dla księdza Czesława Sampławskiego proboszcza z kościoła pw. Królowej Korony Polskiej, parafia pw. Świętej Rodziny w Szczecinie,to nie tylko dzieło sztuki lutniczej. A prawda, że pięknie Patronów Duch Święty doradził człowiekowi podejmującemu decyzję : Królowa Korony Polskiej i święta Rodzina. Aż wiersz się mi napisało, bo tak na ucho szepcąc: w tym kościele, byłem chrzczony, ja urodzony na ulicy Moniuszki 4 na Jasnych Błoniach, na dodatek usytuowanym na planie łodzi ( o tym wspomniał ksiądz kanonik Marian Wittlieb, gdy był tu swego czasu wikarym, i jeszcze jak pieczęci królewskiej święte potwierdzenie: przy ulicy Królowej Korony Polskiej. Ach piękne to wszystko. Wiele się tutaj zdarzyło.
Ale przecież Moc Skrzypiec teraz najważniejsza. Ksiądz kanonik Czesław Sampławski był na początku lat dziewięćdziesiątych ub. wieku proboszczem wspomnianego przeze mnie z miloscia kościoła. Kiedyś powiedział mi o skrzypcach tajemnych. Dla niego były one przede wszystkim symbolem zdarzenia, które mocno utkwiło w Jego sercu.
Otóż jest okupacja niemiecka. Gdynia, to rodzinne miasto Czesława. Polskie dzieci chodziły raz w tygodniu do szkoły. Wowczas w życiu chłopca pojawił się pan Schmidt, nauczyciel skierowany tutaj, do Gdyni, wraz z żoną z Kolonii.Uczył w szkole przeznaczonej dla Niemów. Znaczy: Nur fur Deutsche. Grono pedagogiczne, to członkowie NSDAP, Hitlerjugend, zaś kierownik: oddany działacz SA.
I w takim brunatnym klimacie wychowawczym, powiedzmy, nauczyciel Schmidt ośmielił się przemycić chłopca do niemieckiej, nadludzkiej szkoły. Dzieci chciały zbić Polaka, więc trzeba było natychmiast po zajęciach zabierać go do domu. Na dodatek, donos, że obcy rasowo uczeń chodzi do tek szkoły, mógł oznaczać dla państwa Schmidt wyrok śmierci, mimo, a może tym bardziej, ze Niemcy zajmują się polskim kundlem. A to zabronione było.
Pewnego dnia Czesław wrócił do domu bardzo zapłakany.Wszystkie dzieci niemieckie otrzymały świadectwa, a on - nie. Jak mu to wytłumaczyć. Dziecko wrażliwe przecież. Formalnie nie istniał w dzienniku szkolnym, na liście uczniów go nie było.
Jego rodziców odwiedziła zona nauczyciela, porządnego Niemca, który nie był faszystą a i żadnym narodowym socjalistą. Nauczycielem i wszystko. Następnego dnia Czesław otrzymał świadectwo.Bez pieczątek i urzędowych wpisów. Ależ radość była.
Rok 1944. Nauczyciel Schmidt szykował się do wyjazdu z Gdyni do Kolonii. Zaprosił Czesława do domu i podarował mu skrzypce. Wyjechał. Wojna dobiegła końca.
Potem w latach siedemdziesiątych i pózniej probował odnalezć dobrego niemieckiego pedagoga. Bez skutku.
Na 60. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego przez swych rodziców, poprosił aby na owych skrzypcach, a nie były one zwykle, i lutnik był nimi wniebowzięty, a gdy zagrano Ave Maria - instrument ozwał się potężnym dzwiękiem, tak, ze wielu ludzi zapłakało, tak piękny on był, wręcz anielski .
Potem w roku 1995 na pogrzebie księdza kanonika Czesława Sampławskiego na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie uroczyście odziana dziewczynka ze szkoły muzycznej zagrała także Ave Maria. Wielu się wzruszyło.
A gdzie owa skrzypiec moc tajemnicza? - zapyta ktoś dociekliwy. -Życie dobre, zawsze darowane jest, to moc, zaprawdę powiadam wam.
Każdy je słyszy, zauważa, i marzy o takiej mocy. Bo jak inaczej.
Ach, i bym zapomniał o wierszu, moim -parafianina z parafii pw. Świętej Rodziny, Kościoła pw. Królowej Korony Polskiej przy ulicy Królowej Korony Polskiej, tuz przy Jasnych Błoniach w Szczecinie. Wspomnienia, to najlepsze co mam. I chyba księdzu Czesławowi, te wiersze ofiaruje. Tak. Zaprawdę, uczynię tak.
A ja kocham ciebie Rodzino
Bóg dobry jest w Niebie,
a ja kocham Ciebie,
spragniona jedności,
Rodzino w potrzebie,
w zranionej polskości,
przez obcych i swoich,
niech czas ich pogrzebie,
w proch bylejakości,
banicję wieczystą,
nasze miejsce w Domu,
wzniesionym z pokłonu,
przed ziemią ojczystą,
pradawną i czystą,
Gaude Mater Polonia,
głosem gromkim wznieśmy,
ziemi nie rzucimy,
bo tu wzrósł nasz Ród,
u siebie jesteśmy,
byliśmy, będziemy,
i nie zginie Polska,
tu zawsze żyjemy,
prawdziwy to cud.
Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo