Jasne Błonia im. Papieża Jana Pawła II w Szczecinie (dawniej, za czasów niemieckich: Quistorp Aue) usytuowane są pomiędzy gmachem Urzędu Miasta a Parkiem Kasprowicza, od którego oddziela je ulica księdza Piotra Skargi. Teren z trzech stron otoczony jest ulicami noszącymi imiona kompozytorów: Michała Kleofasa Ogińskiego od zachodu, Karola Szymanowskiego od południa oraz Stanisława Moniuszki od wschodu. To wielki, trawiasty obszar w kształcie regularnego prostokąta, otoczony platanowymi alejami.
Miejsce niezwykłe. Przy ulicach Szymanowskiego i Moniuszki stoją wille otoczone ogrodami.Właśnie w willi przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 akuszerka odebrała mnie, gdy w bólach mojej matki, Stanisławy przychodziłem na ten świat. Był 29 dzień stycznia 1955 roku. Okolice godziny osiemnastej. Mój ojciec, Władysław Galicki* , który po opuszczeniu przed dziesięcioma laty niemieckich obozów koncentracyjnych w Auschwitz ( nr więznia 123184) i w Mauthausen - Gusen ( nr więznia 112049), ale tylko ten pierwszy numer miał wytatuowany na przedramieniu, przyrzekł sobie, iż nie założy rodziny, bo życie nie oszczędziło mu zwątpień w sens ustabilizowanego bytowania. Zawsze mogło się coś zdarzyć. Mogło sprawić, że przemoc rozbiłaby w pył to co starał się zbudować i tych, których kochał. A tego już doświadczył podczas wojny i kolejna katastrofa życiowa zabiłaby go nie najmniejszej wątpliwości. A jednak znalazł żonę, Stanisławę, Stenię – tak do Niej mówił czy też Ona znalazła męża Władysława i z ich miłosnego związku urodziłem się ja, Lech. Dlaczego takie dali mi imię? Nie wiem. Rodziłem się w wielkich bólach rodzicielki, ale później było już dobrze, jak w raju. Mimo, że ta Polska Ludowa nie była najlepszym miejscem na ziemi, to jednak Jasne Błonia i moja ukochana ulica Moniuszki ( tak jakoś mówiło się bez szlachetnego imienia kompozytora), a szczególnie dom rodzinny numer 4, to raj na ziemi był nieziemski.
KTOŚ INNY (audycja poetycka), wiersze: LECH GALICKI; reżyseria: AGATA FOLTYN; wykonawcy: BEATA ZYGARLICKA i ADAM ZYCH. W poezjach tych zawarłem moje wspomnienia, zachwyty, piękno raju mojego, które znakomicie oddała reżyser audycji: Agata Foltyn, zaś aktorzy szczecińskich teatrów: Beata Zygarlicka i Adam Zych zinterpretowali w sposób niepowtarzalnie piękny.
Jasne Błonia
Wspaniałe drzewa: platany, topole, sosny egzotyczne, bzy dające kwiaty i zapach absolutnie niespotykanej urody, cisy tuż przy naszym domu rosnące, krzewy jakich już dzisiaj nie spotkasz, czarne róże, różowymi kwiatami drzewka na wiosnę jak śniegiem obsypane. Zaś na Jasnych Błoniach to tylko krzyczeć szło z zachwytu. Zieleń, zieleń, wszędzie, dookoła, w kolorze, w zapachach, w nastrojach wieczornych już od kwietnia, ciepłych, wilgotnych, na przestrzał, hen, aż do spojrzenia na Park Kasprowicza, gdzie sto ogrodów botanicznych założyć było można, takie w nich sprowadzane wcześniej przez Niemców drzewa, krzaczki oszałamiające wyglądem i zapachem odurzające rosły. Noszę te widoki zielone i różnokolorowe głęboko w sobie, I zapachy. I wspomnienia raju na ziemi. Nie napisałem o wszystkim. Przecież to nie jest możliwe. To tylko sygnał. I żal taki człowieka bierze, ze tego raju pozornie już nie ma, chociaż w nim jestem i on jest we mnie. Mówią, że trwa w psyche. Mentalnie. W roku 1996 zaczęło się umieranie urodzonych na ulicy Moniuszki. Zaczął je mój kuzyn Piotruś Przybecki. Umarł w domu, w którym ja się urodziłem. Przy Moniuszki 4. To był znak.Końca dzieciństwa i młodzieńczości mojej. Umierali sąsiedzi. Umierali koledzy. Tragicznie, Niespodziewanie. Jeszcze na Jasnych Błoniach szanowano ciszę. To było miejsce wypoczynku. Świętego odetchnienia po trudach codzienności. Potem już zaczęto urządzać tu festyny, sztucznych ogni pokazy, koncerty gwiazd muzyki pop…Cóż. Nie zrozumiano sensu stworzenia raju. Tego raju. I tak już z góry toczył się dzień po dniu. W roku 2006 umarł mój tato. W domu, w którym ja się urodziłem. Przy Moniuszki 4. Tam mój tato cierpiał, umarł i wierzę zmartwychwstał i co pewien czas się pojawia. W pokoju, w którym pierwszy raz, po solidnym klapsie zadanym mi przez akuszerkę, zacząłem płakać. Także nad moim losem, który dopiero zaczął trwać i roztaczać swe obietnice, nadzieje, radości, smutki, powitania i pożegnania w moim rodzinnym domu, najpiękniejszym miejscu na świecie, na Jasnych Błoniach w Szczecinie. Przy ulicy Moniuszki 4. I mnie tam nie ma. Mamy, Stanisławy, Steni** z domu - Przybeckiej, Galickiej, najdroższej, od 14 listopada 2015 roku jest w Niebie, nie ma. Obcy ludzie nastali. Ja jestem tam. Hej, hej! Jak to? To moje miejsce na świecie. Mała ojczyzna. Nie ma mnie tam materialnie, ale duch*** mój jest i jestem, a także wszyscy, którzy byli, rodzili się na Jasnych Błoniach w Szczecinie, żyli i są.
* Władysław, mój Tato
Tato zawsze jest, on to nie pustka po nim ta, trzymam jego dłoń, ta ręka, ten na niej numer 123184 z KL Auschwitz,to wspomnienie, to spojrzenie jego, ten ból, dzień ten, śmierć ta, to życie prawdziwie prawe, siedzę na taty kolanach,w naszym ziemskim domu przy ulicy Moniuszki 4 na Jasnych Błoniach w Szczecinie, obejmuje mnie swym z cierpienia wyzwoleniem, mój tato oddech twój czuję, to tchnienie ostatnie oddane i pierwszy puls życia w wieczności. Tato zawsze jest.To we mnie jego polskie drogi. 26.09.2006
** Stanisława, moja Mama
- zawsze jest, moja Mama zawsze była, Jedyna, Teraz też jest zawsze, Wieczność niepojęta, bo Mama to nie pustka po niej, Urodziła mnie, W bólu, A teraz trzymam jej dłoń w myślach odrętwiały, Ta data: 14 listopada 2015 r. – ostateczna, To we mnie Mamy oczy, Siedzę na Jej kolanach. Obejmuje mnie myślą, wiem, od zawsze. Ostatnio, czułem, szczególnie mocno Stenia z domu - Przybecka, Galicka, to Mama. Zawsze wszystko dzieje się nagle. Początek i Koniec. Bóg Przedwieczny, w Trójcy Jedyny, Miłosierny z Tobą Tobie Mamo spokój i woda życia Kocham Mamę, która zawsze jest. Amen. 14. 11. 2015
***Duch i Ciało
Ja jestem władcą nieposkromionym, Poletka, które Światło mi dało, A to misterne, z komórek tkane, Moje stworzone i glinne ciało, Gładzone ręką w położnym puchu, I prowadzone w mocarnym chwycie, Wolne, posłuszne w każdym swym ruchu,
A w głębi jego Światło i Życie, I wolna wola, niebo i piekło, W dzbanie co nie zna swego naczynia, I pęka z czasem, bo Jestem rzekło: Wieczność i koniec, zasługa, wina. I jestem władcą nieposkromionym, W zgrzebnym tunelu powiadam: amen
W całunu kokon zwijam embriony, Podążam w wszechświat za moim Panem.
Dom
Dom to bezpieczeństwo, trwałość, schronienie, mieszkanie, angielskie powiedzenie: mój dom jest moją twierdzą.
Dom to także: gospodarstwo domowe, domownicy, ojczyzna i skarbnica wiedzy. A cała Polska – jego dom - pisał w Manifeście Ludu Or-Ot.
(lg)
Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości