Rzecki Rzecki
160
BLOG

Japonia, cz. 2

Rzecki Rzecki Gospodarka Obserwuj notkę 0

Porozumienie z Plaza podpisane w 1985 r. to modelowy przykład tego, jak powinno robić się politykę. Koszt walki z inflacją, wywołaną wcześniejszym szaleństwem emisyjnym, Stany Zjednoczone przerzuciły na swoich partnerów, zwłascza Japonię i Francję (1). Podobną zagrywką, z tym że na o wiele mniejszą skalę, był narzucony Polsce przez amerykańskich decydentów finansowych „plan Balcerowicza”. Jednak „porozumienie’ w holelu Plaza narzucono partnerom znacznie mocniejszym niż pseudoelity finansowe upadającego PRLu.

           Porozumienia z Plaza zostało wymuszone groźbami powtórki interwencjonizmu rodem z lat 30tych oraz było motywowane niespotykanym od tamtego czasu „kryzysem”(2). Wobec wizji barier celnych partnerzy zmiękli. Postanowiono wywołać deprecjację dolara kierując na światowy rynek walutowy płynność rzędu kilkunastu miliardów dolarów. Amerykanie dostarczyli tą płynność przez BISE zobowiązując swoich partnerów do ulokowania jej na rynku i zabrania z niego swoich zabawek. Nie jest jasne czy partnerzy zobowiązali się też do wyprzedaży amerykańskich zobowiązań. Cel i tak został osiągnięty – amerykański dług uległ redukcji, efekty uboczne wysokich stóp procentowych zaprowadzonych do walki z inflacją zostały zlikwidowane,  producenci (od rolników po producentów wysokich technologii) odetchnęli, zarówno poprzez obniżkę kosztów wewnętrznych w stosunku do zysków z eksportu, jak i przez ekspansję wewnętrzną na rynki dóbr handlowych (substytucja importu).

            Na skutek porozumienia kurs jena zostaje wybity z trendu spadkowego i zaczyna swój długotrwały wzrost. Podobnie zachowuje się kurs francuskiego franka. Japońskie ministerstwo finansów wiedziało, że cuda związane z gospodarką eksportową nie trwają wiecznie. Stąd ciągła chęć reformy gospodarczej poprzez pobudzenie popytu wewnętrznego, co dawało niejako usprawiedliwienie porozumienia z Amerykanami. Zresztą takie porozumienie pewnie było już wcześniej dyskontowane. W sytuacji gdy kraj nie jest silny politycznie, prawdopodobieństwo, że jakiś merkantylista powie „wy zarabiacie – my wydajemy” jest duże.

           Począwszy od roku 1980 bank Japonii obniżał stopy procentowe. Długa seria obniżek stóp miała na celu pobudzenie popytu wewnętrznego i, wraz z bodźcami fiskalnymi, zachęcenie przedsiębiorstw do ekspansji na rynku krajowym. Jednakże zamiast wzrostu konsumpcji podejmowanej przez ludność, dochód narodowy rośnie dzięki wydatkom publicznym oraz eksportowi (potęgowanemu ciągłą dewaluacją jena). W kontekście założeń polityki i ciągłego braku jej efektów, postanowienia plaza agremenent mogły wydawać się Japończykom korzystne. Zakładano zapewne, że silny jen skłoni kapitał do produkcji dóbr na rynek krajowy. Liczono też na strukturalną ochronę przed amerykańskim eksportem (3).

           Po przeprowadzeniu interwencji w ramach porozumienia, jen kończy swój trend spadkowy, rozpoczyna się długi okres aprecjacji. Założenia o dodatnim wpływie silnego jena były błędne. Część kapitału bowiem nie zaniechała eksportu, produkując na granicy możliwości innowacji, robiąc coraz lepsze i realnie tańsze produkty, silny jen stwarza dodatkowo okazję do przeniesienia produkcji zagranicę. Japończycy nadal zanoszą pieniądze na giełdę, do ubezpieczalni lub do banku, nadal lubią swoje ciasne mieszkania i nadal wolą pracować niż wydawać. Natomiast sektor finansowy nadal woli „lepszych klientów”, tzn. woli wyposażać w kapitał eksporterów czy finansować wydatki państwa.

           Mając taką klientelę sektor finansowy nie zawraca sobie głowy ryzykownymi kredytami hipotecznymi(4). Co ciekawe , po załamaniu wzrostu gospodarczego zaraz po roku 1985, w roku 1988 wzrost gospodarczy jest większy niż przed załamaniem, jednak struktura wzrostu jest niepokojąca - rosną zakupy rządowe, rosną inwestycje. Ograniczenie eksportu zmusza kapitał do szukania innych dróg do zysku. Na fali wzrostu, w nie do końca przejrzystych relacjach między kapitałem, rządem i sektorem finansowym (ubezpieczalnie i banki) rodzi się kapitalizm kompradorski (kapitalizm polityczny).

           Gdy na skutek podwyżki stóp procentowych następuje delewarowanie gospodarki, wiele przedsiębiorstw bankrutuje, wiele banków wymaga dokapitalizowania, niektóre mają ujemne aktywa, lecz nie likwiduje się ich ze względu na wierzycieli, funkcjonując dalej są przyczyną jeszcze większych strat, czy to dla podatników czy dla akcjonariuszy. W tym wszystkim wyskakują jeszcze Amerykanie z Wall Street ze swoimi opcjami sprzedaży na akcje japońskich spółek. cdn

1.     Kursy walut tych krajów najmocniej wzrosły. Niemicy, szybko się otrząsnęły dostając zastrzyk kapitału i konsumentów przy inkorporacji NRD i wmanewrowując swoich partnerów w unię walutową. Wielka Brytania, która przy okazji powrotu to standardu złota w latach 20tych odrobiła lekcje wzorowo, aprecjując swoją walutę bardziej od oczekiwań.  

2.     Ciekawe, że dziś motywacje są identyczne – kryzys i groźba interwencjonizmu.

3.     Okazało się, że pomimo dewaluacji dolara Amerykanie nie zlikwidowali deficytu handlowego z Japonią. Owe bariery strukturalne to brak komplementarności amerykańskiego eksportu z japońską konsumpcją, niższe realnie ceny japońskich dóbr substytucyjnych, niechęć społeczeństwa do zakupu amerykańskich produktów.

4.     Jakże inaczej funkcjonował amerykański sektor bankowy za czasów administracji prezydenta Clintona i Busha - ochoczo realizujący tamtejszą wersję mieszkania dla młodych.

 

Rzecki
O mnie Rzecki

Służę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka