Nie tak całkiem dawno odpytywanie nowopoznanych z ich paranteli było żelaznym punktem salonowych konwersacji. "Kuszelak? A z których, tych nieświeskich czy spod Drohobycza?"
Dzisiejszy Kuszelak odpowiedziałby pewno zdawkowym "wal się" i miałby rację, chyba że startowałby na prezydenta. Równość równością, ale w odniesieniu do potencjalnego prezydenta pytania z puli: "coś ty za jeden" mogą być bardzo dociekliwe. Reuters doniósł, że prezydencki kandydat
Barack Obama jest spokrewniony z aktorem Bradem Pittem. Istnieją zapisy genealogiczne dotyczące rodziny amerykańskiej matki murzyńskiego polityka, które potwierdzają ten na pozór nieprawdopodobny fakt.
Nawet tak nieistotna rewelacja budzi zainteresowanie wyborców, a co dopiero informacje o ojcu czy dziadku polityka. Wyborca, nim powierzy kandydatowi urząd prezydenta, honor kraju i last but not least walizeczkę z guziczkiem atomowym ma prawo do zapoznania się z całością wiedzy na jego temat, łącznie z historią chorób, rodziny, hobbies i nałogami.
Ma również prawo do interpretacji tych danych zgodnie ze swoimi przekonaniami. Jeden zdyskwalifikuje np. Kennedy'ego bo nienawidzi katolików za ich genetyczną głupotę, inny za to, że przodek Kennedy'ego dorobił się na handlu wódą: może być mu nie w smak, że brudna fortuna finansuje kampanię, albo dojrzy w przeszłości klanu Kennedych rodzinną skłonnosć do lekceważenia prawa.
Taka już natura demokracji i zbójeckie prawo wyborcy do kierowania się dobrem kraju, antypatiami, głupotą albo wróżbą z fusów.
Jedną z ważniejszych cech kandydata na prezydenta USA jest stosunek do religii. W ostatnich wyborach dostrzeżono np. fakt, że startujący na wiceprezydenta senator
Lieberman pochodzi z bardzo religijnej rodziny. Znacznie, choć niewystarczająco podniosło to szanse Ala Gore'a.
W rozwiniętej demokracji nikt nie próbuje cenzurować takich informacji. Wyborca pyta wprost o starego Liebermana, a dziennikarz na już przygotowuje materiał.
Co innego w kraju specjalnej troski, takiej na przykład Polsce.
Tutaj gwiazda dziennikarstwa Tomasz Lis dusi takie pytania w zarodku. Ba, jeśli ktoś spróbuje udzielić na nie odpowiedzi, zostanie publicznie oskarżony i potępiony, przed wielomilionową widownią, w samym prime-time.
Prezydencki kandydat to
Marek Borowski, informacji o jego ojcu,
komuniście nazwiskiem Berman ośmielił się udzielić na jakimś parafialnym odczycie radiomaryjny profesor Nowak. Został za to publicznie zmieszany z błotem i obwołany antysemitą. Mógł Lis w swoim czasie informować o starym Liebermanie, ale wara Nowakowi od Bermana?
Co z tym Lisem?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Borowski#Wybory_prezydenckie_w_2005_roku
http://www.dlapolski.pl/marek_borowski
http://en.wikipedia.org/wiki/Joe_Lieberman#Vice-Presidential_campaign
http://www.reuters.com/article/lifestyleMolt/idUSSP11129220080326
Inne tematy w dziale Polityka