Jan Paweł Wielki poprosił onegdaj [1] Ducha Świętego o zstąpienie celem odmiany oblicza Ziemi. Tej Ziemi. Duch dmie kędy chce, ale sam z siebie oblicza Ziemi nie zmieni z powodu, że jest niematerialny. Zatem musi nie tylko zstąpić, ale kogoś konkretnego natchnąć i ów ktoś dopiero z kolei itd. itp.
Kogóż zatem natchnął, ów Duch, bowiem że oblicze tej Ziemi wypiękniało, to na pewno? Mam na myśli wioski, sioła i dzielnice podmiejskie, które od niedawna są inne, radosne, kolorowe. "U nas błękit , u nas fiolet, unas dole i niedole, ale zawsze kolorowo jest wśród nas" . Za oknem szara szaruga a na ulicach zieleń, żółć i błękit. Żółć, ale nie jak rzepak, tylko jak worki na plastik, zieleń - jak te na butelki, a błękit worków z makulaturą. Wszystkie te worki wystawione wzdłuż ulic w trwożnym oczekiwaniu na zbiórkę wysegregowanych śmieci.
I tak raz na miesiąc, co miesiąc moja i nie tylko moja wioska rozkwita kolorami, które trwają dzień, dwa, pięć, czy ile tam śmieciarka się spóźnia. Wszystko za sprawą Ducha, który zstąpił i natchnął Premiera Tysiąclecia, aby z Ministrem Środowiska spłodzili ustawę śmieciową.
I dobrze i pięknie i radośnie, tylko czemu przez miesiąc te cztery - pięć worków puchnie w kazdym garażu, czemu nie można ich sukcesywnie wywozić niechby samemu do jakichś kontenerów koło przystanku pekaes np?
Otóż pewnie dlatego, że Premier z Ministrem sami nigdy śmieci nie segregowali i to co dla mnie jest oczywiste, bo segreguję odkąd pamięcią sięgam, dla nich jest jakąś fanaberią, dziką widocznie, bo kontenery polikwidowano.
Kontenery zniknęły, tradycja wynoszenia do nich - pozostała i w miejscu po kontenerze rośnie kolekcja odpadów gdzie indziej nieupychalnych - opon, kibli, szafek jakichś.
Duch natchnął i uleciał, materia przetrwała.
___________
[1] tak naprawdę "onegdaj" = "niedawno", ale w powszechnym odbiorze = "wykorbiście dawno, w czasach, kiedy dorosłym zdarzało się zachowywać poważnie." no tu już tak zostawię.
Inne tematy w dziale Rozmaitości