Znowu jakiś szmondak opróżnił magazynek w grupę ludzi i znów każdy ma na ten temat opinię, jeszcze głupszą niż ten szmondak.
Sprawa jest tymczasem arcyboleśnie prosta, co widać na przykładzie dwu krajów zezwalających na szeroki dostęp do broni, Stanów i Szwajcarii.
Szwajcaria nakazuje swoim obywatelom posiadanie broni możliwie najbardziej zabójczej - automatycznych karabinów współczesnego pola walki, zaprojektowanych tak, by wyeliminować możliwie najwięcej celów w najkrótszym czasie. Wcześniej obywateli bada i szkoli.
Stany starają się utrudniać dostęp do prawdziwej skutecznej broni, zezwalając za to na jakieś popierdółki, które przyniesione na front grożą przeciwnikom śmiercią ze śmiechu, za to świetnie sprawdzają się w szkołach, kościołach, na koncertach itp.
Każdy dostaje to, do czego zachęca i na co pozwala: Szwajcaria - bezpieczne granice, Stany - krwawą łaźnię co pięć minut.
Oczywiście przepisy to nie wszystko, potrzeby jest szacunek dla nich i odpowiedni ludzie.
Restrycyjny przepis, jak ograniczenie prędkości do 90 km/h, zadziało słabo w kraju statystycznych jełopów, jak wspomniane USA.
Niemcom można pozwolić na jazdę z dowolną predkością, a i tak będą mieli 2x mniej wypadków śmiertelnych niż Amerykanie.
A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my, Polacy?
Zanim pójdziemy do urn, by zagłosować za dostępem do broni, chciałbym, żeby każdy przypomniał sobie tego kolesia, wyprzedzającego tiry poboczem z prędkością 190 (ja widziałem takich kliku, w tym jednego wbitego pod ciężarówkę) i zastanowił się czy aby na pewno chce mu jeszcze dać rewolwer do ręki.
