Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski
253
BLOG

Sprawa Machila. Ubek - złodziej z Raciborza

Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski Społeczeństwo Obserwuj notkę 2


Sprawa Machila. Ubek - złodziej z Raciborza

O tym, że w powojennej bezpiece pracowało wielu komunistycznych zbrodniarzy, wie chyba każdy Polak . Oprócz nich aparat bezpieczeństwa zaludniali na różnych szczeblach także zwykli karierowicze, nieudacznicy, było trochę ideowych – a zatem szczególnie groźnych - działaczy. Na Śląsku do UB przyjmowano niekiedy autochtonów . We wszystkich tych grupach było z pewnością niemało zwykłych złodziei, pragnących wzbogacić się na krzywdzie bliźnich. Ale ubek, kradnący z działek… czosnek, był chyba tylko jeden. Nazywał się Jan Machil i mieszkał w Raciborzu. Oto jego historia...

***

W poniedziałek, 17 listopada 1952 r. na biurko komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej (dalej MO) w Raciborzu trafił raport sporządzony przez starszego sierżanta Stachowicza. Meldował on w nim, że w sobotę, 15 listopada „został zatrzymany Adamiec Henryk, podejrzany o kradzieże rowerów na terenie miasta Raciborza” . W trakcie przesłuchania jego wspólnika, Bolesława Pollocha, „tenże oświadczył, że jest mu wiadomo, że Adamiec […] dokonywał również kradzieży ogrodowych i polnych wspólnie z pracownikiem P.U.B.P . w Raciborzu , Machil[em] Janem ”. Adamiec przyznał się do trzech kradzieży dokonanych wespół z Machilem w początkach września 1952 r. Skradzione wówczas jarzyny odsprzedali lokalnej spółdzielni „Ogrodnik”, dzieląc się pieniędzmi. Adamiec zeznał także, że na złodziejskie wypady Machil zabierał broń służbową. Sierżant Stachowicz lojalnie zameldował także, że w protokole przesłuchania podejrzanego Adamca informacji tych nie ujął . 20 listopada 1952 r. pismo w tej sprawie przesłano do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Opolu .

12 grudnia 1952 r. chor. Władysław Trach, oficer śledczy WUBP w Opolu, przesłuchał w Raciborzu jako świadka Henryka Adamca, podejrzanego o kradzież rowerów, z zawodu betoniarza . Zeznał on, że Machila zna od młodych lat, chodzili razem do szkoły, mieszkali blisko siebie i „kolegowali się”. W początkach września 1952 r. Machil odwiedził Adamca w jego mieszkaniu, chwalił się służbową bronią i zaproponował dokonanie kradzieży w jednym w gospodarstw na terenie miasta. Skradli tam „2-3 kg czosnku”, który ukryli w mieszkaniu Adamca. Po kilku dniach Machil z Adamcem ponownie wyprawili się na kradzież czosnku, jednak już w inne miejsce. Następnie łup z obu „akcji” sprzedali w Centrali Ogrodniczej za 130 zł, które podzielili między sobą. Za pozyskane pieniądze żona Adamca m. in. zapłaciła ratę za meble. Po pewnym czasie ponowiono złodziejską wyprawę, przyniosła ona 160 zł. Jak zeznał Adamiec, nigdy w czasie kradzieży nie widział u Machila broni . Należy zaznaczyć w tym miejscu, że Adamiec miał już na koncie wyrok za kradzież i odbył karę za to przestępstwo w wymiarze 3 miesięcy pozbawienia wolności .

Przesłuchanie Bolesława Pollocha odbyło się także 12 grudnia 1952 r. Zeznał on, że kradł wraz z Adamcem rowery, że Adamiec opowiadał mu o swoich złodziejskich działaniach wespół z Machilem, który podczas kradzieży „miał pistolet za paskiem” i gotów był go użyć, „gdyby się ktoś pokazał” .

Jako, że zeznania Adamca i Pollocha w kwestii broni były sprzeczne, zarządzono konfrontację, która odbyła się tego samego dnia, tzn. 12 grudnia 1952 r. Obaj mieli już w tym czasie status więźniów śledczych pozostających do dyspozycji Prokuratury Powiatowej w Raciborzu. Podejrzani byli o dokonanie przestępstwa z art. 257 1 Kodeksu karnego z 1932 r., tzw. Kodeksu Makarewicza , a w szczególności o kradzież 15 listopada 1952 r. roweru marki Simson o wartości ok. 800 zł na szkodę Jana Leśko (obaj) i dodatkowo „roweru męskiego nr ramy 1617452 na szkodę Majera Gerharda” (Adamiec) .

24 grudnia 1952 r. bezpośredni przełożony Machila, kpt. B. Bortnowski , szef PUBP w Raciborzu sporządził charakterystykę służbową tego funkcjonariusza . Nie była ona zbyt pochlebna. Kpr. Machil jako autochton „zagadnienia polityczno – ideologiczne opanowywał słabo”, „sam ze swej strony nie czynił wysiłku w celu pogłębienia wiedzy ideologicznej”, miał za to pozytywny stosunek do KC Partii”. Cóż z tego jednak, skoro „w pracy zawodowej jako młody pracownik organów bezpieczeństwa publicznego” nie był dostatecznie przeszkolony, nie przedstawiał „specjalnej umiejętności w pracy”, a także był „zbyt pochopny i mało konsekwentny”. W życiu prywatnym miał skłonności do „osób o nieskrystalizowanej przeszłości”, posiadał pociąg do używania alkoholu i miał słabość do kobiet. Nad „poziomem intelektualnym i samokształceniem wcale nie pracował”, a w konsekwencji „zajmowanemu stanowisku z uwagi na wyżej podane momenty niespecjalnie odpowiadał” .

30 grudnia 1952 r. przesłuchano Jana Machila w charakterze podejrzanego . Zeznał on wtedy, że to Adamiec wyszedł z inicjatywą wspólnej kradzieży czosnku, „gdyż na tym można dobrze zarobić”. Początkowo nie chciał się zgodzić, jednak wskutek nalegań znajomego ostatecznie się zgodził i udał się wraz z nim do ogrodów „obok kościoła przy ul. Marszałka Rokossowskiego w Raciborzu”. Ogród ten miał należeć do księży z tego kościoła. Ukradli tam ok. 10 kg czosnku, które Adamiec zmagazynował w swoim domu. Dwa dni później czosnek spieniężono, a uzyskaną kwotę ok. 100 zł tenże miał zatrzymać dla siebie, nie oddając Machilowi jego „doli”. W kilka dni później ukradziono ok. 4 kg czosnku w ogrodzie należącym do ciotki Adamca, przy ul. Słowackiego w Raciborzu. Czosnek znów sprzedano, tym razem Machil otrzymał ok. 75 zł. Za pieniądze te kupił sobie koszulę, a resztę przeznaczył na drobne wydatki. Przyznał także, że podczas kradzieży posiadał przy sobie broń służbową, ponieważ „nie miał jej gdzie zostawić”. Absolutnie jednak wykluczał jej użycie w wypadku zagrożenia.

7 lutego 1953 r. wojskowy prokurator rejonowy w Opolu, właściwy w sprawach przestępstwa funkcjonariuszy bezpieczeństwa publicznego, wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu Jana Machila za kradzież rzeczy ruchomej, czyli czyn opisany w art. 257 kodeksu karnego z 1932 r. W areszcie Machil miał przebywać 1 miesiąc, „o ile nie nastąpi przedłużenie terminu” . Co ciekawe, oficjalne pismo w tej sprawie sporządzone jest bardzo niechlujnie. Nie zawiera opisu przestępczych działań Machila, nie ma tam ani słowa o niezgodnym z przepisami posiadaniu broni podczas złodziejskich wypraw. Jest tylko numer paragrafu, wyznaczenie zakładu karnego, gdzie umieszczony miał być aresztowany (więzienie karno – śledcze w Opolu) i podpis prokuratora (kpt. Aleksander Duszyński) . Ta samą datę – 7 lutego 1953 r. - nosi nakaz osadzenia Jana Machila w opolskim więzieniu karno - śledczym . Nazajutrz, 8 lutego, wszczęto oficjalnie śledztwo przeciwko niemu – Machil był podejrzany o dokonanie przestępstwa z art. 257 § 1 Kodeksu karnego, czyli o kradzież mienia ruchomego . Pierwsze przesłuchanie w charakterze podejrzanego miało miejsce 16 lutego 1953 r. – zeznając przed oficerem śledczym WUBP w Opolu Machil zeznał, że – jako autochton - po ukończeniu 6 roku życia pobierał nauki w niemieckiej szkole powszechnej, gdzie przymusowo został zapisany do hitlerowskiej organizacji młodzieżowej. Po ukończeniu szkoły pracował w różnych miejscach, w tym w firmie budowlanej na terenie Czechosłowacji, potem w brygadzie Służby Polsce w Szczecinie, wreszcie w betoniarni w Raciborzu, skąd przeszedł do „aparatu bezpieczeństwa publicznego”, konkretnie do raciborskiego PUBP. Odnośnie znajomości z Adamcem i okoliczności kradzieży czosnku Machil powtórzył w zasadzie swoje wcześniejsze zeznania. Co ciekawe, w ogóle nie pytano go o broń, którą przecież – jak sam wcześniej zeznał - miał za paskiem spodni podczas złodziejskich akcji .

16 lutego 1953 r. WUBP w Opolu wysłał „bardzo pilne” zapytanie do Wojskowego Rejestru Skazanych Departamentu Służby Sprawiedliwości Ministerstwa Obrony Narodowej o to, czy Jan Machil widnieje w rejestrze skazanych . Już 19 lutego WUBP otrzymał informację zwrotną, że delikwent jest „nienotowany w Wojskowym Rejestrze Skazanych” . Identyczne zapytanie wystosowano 17 lutego 1953 r. do Rejestru Skazanych Ministerstwa Sprawiedliwości . W tym przypadku na odpowiedź trzeba było czekać nieco dłużej, jednak 26 lutego okazało się, że i w tym rejestrze Machil nie figuruje .

5 marca 1953 r., w dniu śmierci Józefa Stalina, przeprowadzono w Raciborzu konfrontację pomiędzy Henrykiem Adamcem (występował jako świadek) a Janem Machilem, który był podejrzanym . O ile Adamiec określony jest w protokole jako „więzień śledczy do dyspozycji prokuratora powiatowego” , to Machil tylko jako „były funkcjonariusz PUBP w Raciborzu” . Ponadto Machil, chociaż jak zaznaczono w formularzu nie służył w wojsku, to jednak miał wpisany stopień wojskowy – kapral. W rzeczywistości był to stopień, który otrzymał w UBP. Konfrontację przeprowadził chor. Mirosław Matyszkiewicz, oficer śledczy WUBP, a dotyczyła ona wyłącznie kradzieży czosnku. I tak, Adamiec przyznał się do dwóch kradzieży z zastrzeżeniem, że „za drugim razem kradliśmy w dwóch ogrodach”. Machil natomiast zeznał, że kradł czosnek wraz ze swym „byłym kolegą” u trzech gospodarzy , co oczywiście na jedno wychodzi. Tego samego dnia przesłuchano także po raz kolejny Jana Machila. Pytanie było tylko jedno – ile razy Machil kradł czosnek wraz z Adamowiczem i ile pieniędzy na tym zarobił. Kradzieże były w sumie trzy, łupem padło ok. 9 kg czosnku, za który do podziału uzyskano 150 – 160 zł .

Nazajutrz, 6 marca 1953 r. chor. Matyszkiewicz podpisał postanowienie o pociągnięciu Jana Machila do odpowiedzialności karnej za to, że „w miesiącu sierpniu 1952 r. na terenie Raciborza wspólnie z Adamcem Henrykiem zabrał trzykrotnie cudze mienie ruchome celem przywłaszczenia, a to w różnych miejscowych ogródkach ok. 10 kg czosnku na ogólną wartość ok. 300 zł”, co stanowiło przestępstwo z art. 257 § 1 Kodeksu karnego. Widać tutaj rozbieżność między wartością czosnku podaną przez Machila w ostatnim przesłuchaniu (150 – 160 zł), a tym, co zapisano w powyższym postanowieniu. Sprostowano to szybko, gdyż w kolejnym krótkim przesłuchaniu 6 marca 1953 r. Machil, przyznając się w całości do postawionego mu zarzutu doprecyzował, że „za skradziony czosnek wzięliśmy nie 300 zł, a najwyżej 180 do 200” . Tego samego dnia nastąpiło oficjalne zamknięcie śledztwa przeciwko Machilowi , a podejrzanego zaznajomiono z materiałami śledztwa . Akta sprawy liczyły 26 stron, jednak nadal nie było w nich nic o broni, którą Machil posiadał podczas swych złodziejskich działań. Wydaje się, że ta sprawa został już definitywnie „zamieciona pod dywan”.

Także 6 marca 1953 r. w siedzibie WUBP w Opolu sporządzono akt oskarżenia przeciwko Janowi Machilowi , którego oskarżono jednak o dokonanie, wespół z Henrykiem Adamcem, trzykrotnej kradzieży ok. 10 kg czosnku o wartości 300 zł. Zatem ktoś ostatecznie zadecydował, aby wbrew wcześniejszym zeznaniom i sprostowaniom jednego ze sprawców (Machila), zwiększyć wartość łupu prawie o 100%. Dokument zawiera informację: „Na zasadzie art. 22 Prawa o Ustroju Sądów i Prokuratury Wojskowej sprawa niniejsza podlega rozpoznaniu przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Opolu” . W tym miejscy wypada poczynić pewną uwagę. Przywołany przepis brzmi: „Do właściwości wojskowych sądów dywizyj, korpusów i garnizonów oraz wojskowych sądów marynarskich należy rozpoznawanie spraw: a) szeregowców, podoficerów i oficerów aż do dowódcy batalionu włącznie albo zajmujących równorzędne stanowiska służbowe; b). jeńców wojennych i zakładników pozostających pod nadzorem administracji wojskowej; c) obowiązanych do służby wojskowej lub pomocniczej z chwilą powołania oraz c) innych osób w przypadkach prawem określonych o przestępstwa wojskowe przewidziane w kodeksie karnym wojskowym, z wyjątkiem przestępstw wymienionych w art. 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 100 i 185 tego kodeksu” . Czy temu przepisowi mógł podlegać Machil, który wprawdzie miał stopień kaprala, nadany zapewne przez UBP, jednak w wojsku nigdy nie służył i nie był „osobą wojskową”? Adam Lityński w swym tekście pt. O sądach wojskowych dla osób cywilnych w Polsce (1946) przytacza rozkaz Ministra Obrony Narodowej z dnia 20 stycznia 1946 r., na mocy którego utworzono wojskowe sądy rejonowe (WSR): „[…] do rozpoznawania spraw osób cywilnych, podlegających właściwości sądów wojskowych na mocy szczególnych przepisów prawa, funkcjonariuszów Bezp.[ieczeństwa] Publ.[icznego], Milicji Obywatelskiej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz innych formacji zmilitaryzowanych powołuję wojskowe sądy i prokuratury rejonowe […] podlegające bezpośrednio Najwyższemu Sądowi Wojskowemu i Naczelnej Prokuraturze Wojskowej […]” . Nie zmienia to faktu, że właściwość wojskowego sądu rejonowego w sprawie Machila nie wynika z przywołanych w akcie oskarżenia przepisów. Ponadto w dniu sporządzenia aktu oskarżenia Machil nie był już funkcjonariuszem PUBP w Raciborzu. W tym samym dokumencie bowiem określony jest jako „były funkcjonariusz”. Zatem, nie będąc „osobą wojskową”, ani funkcjonariuszem UBP Jan Machil nijak „nie pasował” do podstawy prawnej, w oparciu o którą jego sprawę miał sądzić WSR.

7 marca 1953 r. kpt. Aleksander Duszyński, prokurator Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Opolu „po rozpatrzeniu materiałów śledztwa w sprawie p-ko kpr. Machil Janowi […] podejrzanemu o przestępstwo z art. 257 § 1 k. k. trzykrotnie” , postanowił mu „na zasadzie art. 104 § 2 K. W. K. P. ” termin tymczasowego aresztowania przedłużyć do 20 marca 1953 r. Cztery dni później ten sam prokurator wojskowy wydał „postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia” sporządzonego przez chor. Mirosława Matyszkiewicza, oficera śledczego WUBP Opole przeciwko Machilowi oraz kierował sprawę „według właściwości” do WSR w Opolu. Uznał jednocześnie „udział prokuratora w rozprawie” za „konieczny” .

11 marca 1953 r. Jan Machil został przekazany do dyspozycji WSR w Opolu, cały czas będąc „pensjonariuszem” więzienia karno – śledczego w Opolu . Tego samego dnia Wojskowa Prokuratura Rejonowa w Opolu przesłała akt oskarżenia przeciwko Machilowi do miejscowego WSR .

Dwa dni później, 13 marca, sąd na posiedzeniu niejawnym, postanowił sprawę Machila „skierować do rozpoznania na rozprawę” jawną, która miała odbyć się 20 marca 1953 r. Akt oskarżenia niezwłocznie doręczono zainteresowanemu . Obrońcą z urzędu został wyznaczony w dniu 19 marca adwokat Zbigniew Sobczyński z Opola .

W dniu rozprawy, tj. 20 marca 1953 r. okazało się, że główni świadkowie oskarżenia czyli Adamiec i Polloch, przebywający w więzieniu w Raciborzu, nie zostaną „dostarczeni” na salę sądową, gdyż naczelnik tego zakładu karnego nie otrzymał od sądu wymaganych dokumentów . Podczas rozprawy oskarżony przyznał się do „zarzucanych aktem oskarżenia czynów” oraz złożył wyjaśnienia sprowadzające się głównie do określenia wartości skradzionego czosnku na 200 zł, z czego otrzymał 100. Jako, że nie zgadzało się to z wartością podaną w akcie oskarżenia z 6 marca 1953 r. (wartość całego łupu - 300 zł i 150 zł dla oskarżonego), Machil wyjaśnił, iż podanie wcześniej wyższej kwoty zasugerował mu oficer śledczy. Ponadto w zeznaniach pojawił się motyw broni posiadanej przez Machila podczas dokonywania kradzieży. Zeznał on: „Ponieważ byłem funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa, broń służbową w czasie urlopu posiadałem przy sobie. Będąc na kradzieży pierwszy raz, broni służbowej przy sobie nie posiadałem, natomiast posiadałem ją [za] drugim razem. W dniu tym posiadałem pistolet przy sobie, ponieważ wracałem z pracy gdzie wezwano mnie celem dokonania pewnych czynności. Adamiec nie wiedział, że będąc z nim na kradzieży posiadałem przy sobie pistolet służbowy, wiedział natomiast, że jestem w posiadaniu broni, gdyż widział ją 1 maja 1952 r., kiedy to chodziłem w mundurze, a broń posiadałem w kaburze” . W innym miejscu Machil dodał: „Nieprawdą jest, jakobym miał mówić Adamcowi w czasie kradzieży, że jeżeli ktoś się pokaże, to będę strzelał”. Podczas procesu oskarżyciel wniósł o „wymierzenie oskarżonemu [kary] trzykrotnie po dwa lata więzienia oraz o wymierzenie łącznej kary więzienia przez 2 lata po zastosowaniu amnestii do poszczególnych kar”, zaś obrońca – „o łagodny wymiar kary i zastosowanie ustawy o amnestii z 22 XI 1952 r. ” Sam oskarżony także prosił o łagodny wymiar kary.

W wyroku „sąd, biorąc pod uwagę całokształt okoliczności ujawnionych na przewodzie sądowym oraz wyjaśnienia oskarżonego uznał winę oskarżonego w kierunku popełnienia trzykrotnie przestępstwa z art. 257 § 1 KK za całkowicie udowodnioną, gdyż oskarżony dopuścił się trzykrotnie zaboru cudzego mienia ruchomego, a mianowicie ok. 10 kg czosnku w celu przywłaszczenia na szkodę trzech nieustalonych właścicieli w Raciborzu. Przy wymiarze kary sąd przyjął jako okoliczności obciążające to, że oskarżony dopuścił się kradzieży będąc funkcjonariuszem PUBP w Raciborzu, czym poderwał autorytet Organów B. P. [bezpieczeństwa publicznego – AS] oraz zawiódł zaufanie, jakim go obdarzyła władza ludowa” . Ponieważ jednak oskarżony „dopuścił się przestępstw przed dniem 20 listopada 1952 r. i nie podlega on wyłączeniom po myśli art. 9 i 10 ustawy o amnestii z 22 listopada 1952 r. sąd uznał za uzasadnione zastosowanie dobrodziejstw wyżej cyt. ustawy o amnestii w stosunku do oskarżonego” . Ostatecznie Machil został skazany „na karę więzienia trzykrotnie – po 1 rok i 6 miesięcy, które to na podstawie art. 4 ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy o amnestii z dnia 22 listopada 1952 r. łagodzi o połowę, t.j. do 9 miesięcy więzienia - trzykrotnie. „Na mocy art. 32 § 2 i 33 § 1 KKWP w miejsce wyżej orzeczonych kar pozbawienia wolności [sąd] wymierzył skazanemu karę łączną 1 roku i 6 miesięcy więzienia”, zaliczając na jej poczet okres tymczasowego aresztu od 7 lutego 1953 r. Sąd w wyroku nie odniósł się w ogóle do ważnej kwestii posiadania przez Machila broni służbowej na miejscu przestępstwa pomimo tego, iż sprawy te były rozpatrywane podczas procesu. Wyrok oczywiście był nieprawomocny . 1 kwietnia 1953 r. odsiadujący karę w opolskim więzieniu skazany Machil został przekazany do dyspozycji wojskowego prokuratora rejonowego w Opolu , a w 10 dni później przeniesiony do więzienia w Sosnowcu , skąd przekazany został z miejsca do Ośrodka Pracy Więźniów w Mysłowicach .

Machil pracował w kopalni „Mysłowice” w systemie akordowym, „z nałożonych nań obowiązków wywiązywał się dobrze”, w stosunku do przełożonych był więźniem zdyscyplinowanym, nie był karany, wykazywał zainteresowanie czytaniem prasy, „w stosunku do Polski Ludowej nie stwierdzono wrogich wypowiedzi”. Minusem było jedynie to, że skazany nie brał udziału w „życiu kulturalno – oświatowym”. Jednak na „fakultatywne zwolnienie warunkowe”, o które się starał na początku lipca 1953 r. , zdaniem komendanta Ośrodka Pracy Więźniów w Mysłowicach, nie zasługiwał . Powód? Przełożony Machila określił go tak: „Skazany wybitnie nie wyróżnia się wynikami w pracy, dlatego większe skrócenie terminu odbywania kary niż przewidziane dla obligatoryjnego zwolnienia jest niecelowe, wobec powyższego przedterminowe zwolnienie fakultatywne nie popieram” . Natomiast – jak pisano dalej o Machilu – „może on skorzystać ze zwolnienia obligatoryjnego w wypadku, gdy będzie wykonywał normę. Wówczas zarząd tut. Ośrodka sam wystąpi o jego przedterminowe zwolnienie […]” . Zatem prośbie Machila WSR w Opolu „nie nadał dalszego biegu” .

Jednak już na początku grudnia 1953 r. Wojskowa Prokuratura Rejonowa w Opolu przesłała do WSR wniosek o przedterminowe fakultatywne zwolnienie Jana Machila „na zasadzie art. 13 ustawy z dnia 31 października 1951 r. o warunkowym przedterminowym zwolnieniu osób odbywających karę pozbawienia wolności (Dz. U. 1951 nr 58 poz. 399) . W uzasadnieniu napisano, że więzień w ciągu ostatnich 6 miesięcy (kwiecień – październik 1953 r.) wyrabiał 140% normy, wskutek czego miesiące te zostały mu zaliczone podwójnie – jeden dzień pracy za dwa dni kary. Ponadto Machil był „więźniem zdyscyplinowanym i przez czas odbywania kary dyscyplinarnie karany nie był”. Interesował się prasą, nie wypowiadał się wrogo „w stosunku do Polski Ludowej” . Według prokuratury dawało to rękojmię, że „mimo nieodbycia kary w całości [Machil] po zwolnieniu nie wstąpi on na drogę ponownego przestępstwa i będzie prowadził uczciwe życie” .

WSR w Opolu na posiedzeniu niejawnym 7 grudnia 1953 r. postanowił:

„1. Na zasadzie art. 1 w zw. z art.11 pkt 2 ust. 2 ustawy z dnia 31/X/1951r. sk. Machila […] zwolnić warunkowo z odbycia pozostałej części kary,

2. na mocy art. 6 wyżej cytowanej ustawy ustanowić dla niego jednoroczny okres próby […],

3. pouczyć zwolnionego o treści art. 8 cyt. ustawy” .

11 grudnia 1953 r. Jan Machil został zwolniony z Ośrodka Pracy Więźniów w Mysłowicach po odbyciu 10 miesięcy i 4 dni kary więzienia . Przed wyjściem musiał podpisać zobowiązanie, że będzie powiadamiał WSR w Opolu o każdorazowej zmianie miejsca zamieszkania w okresie zwolnienia warunkowego . Złożył także deklarację, że po zwolnieniu będzie zamieszkiwał w hotelu robotniczym (internacie) w Mysłowicach w woj. stalinogrodzkim . Po 11 grudnia 1953 r. Jan Machil znika z kart dostępnych dokumentów archiwalnych. O jego dalszych losach nic mi nie wiadomo.

***

Opisana wyżej sprawa jest bardzo „zwyczajna”. Raciborski robotnik, raczej „niebieski ptak” niż ideowiec, zamiast ciężkiej pracy w betoniarni wybiera posadę w Urzędzie Bezpieczeństwa. Niezbyt wdrożony w reguły socjalistycznej (czy też jakiejkolwiek) moralności, dorabia sobie – wespół z kompanem - kradzieżą czosnku na działkach. Podczas kradzieży posiada przy sobie (przynajmniej jeden raz) broń służbową, do czego przyznaje się przed sądem. Skazany, odbywa część kary, po warunkowym zwolnieniu ma zamieszkać w Mysłowicach, zapewne na krótki przynajmniej czas. I opuściwszy mury więzienia znika z pola widzenia historyka, rozpływa się w codzienności wczesnego PRL – u. Już go nie ma…

Jednak, śledząc przebieg wydarzeń, można poczynić kilka spostrzeżeń. Po pierwsze, widać wyraźnie, że do pracy w organach bezpieczeństwa rekrutowano w dużej mierze ludzi przypadkowych, posiadających inklinacje do łamania prawa. Nie było to tajemnicą nigdy, tutaj mamy jeszcze jedno potwierdzenie tego stanu rzeczy. Po drugie, sprawa broni, którą Machil posiadał podczas złodziejskich wypadów. Wyjaśniona podczas przesłuchań, zreferowana przez samego oskarżonego przed sądem, nie została uwzględniona w wyroku – Machil został skazany jedynie za kradzieże. Wydaje się więc, że owe incydenty z bronią zostały potraktowane jedynie jako naruszenie zasad panujących w UB, jako wykroczenie natury dyscyplinarnej. Jako funkcjonariusz Machil posiadał broń legalnie, nie musiał prawdopodobnie jej zdawać na czas urlopów, a nosił ze sobą, ponieważ „nie miał jej gdzie zostawić”. Nie użył jej, nikomu nią nie groził, nie wykorzystał do popełnienia przestępstwa. Po prostu miał pistolet za paskiem. I tyle. Poniósł karę, został usunięty z UB. Raciborskiej bezpiece także z pewnością nie zależało na zbytnim eksponowaniu i upublicznianiu dość niechlubnej przecież wpadki, jaką była pozasłużbowa działalność jej funkcjonariusza. Sprawę postanowiono zatem zakończyć bez zbytniego rozgłosu.


Zwykły człek. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo