na zdjęciu: zajęcia w szkole podstawowej, zdjęcie ilustracyjne. fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
na zdjęciu: zajęcia w szkole podstawowej, zdjęcie ilustracyjne. fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Wojciechowska broni edukacji zdrowotnej. Spór o przedmiot w historycznym momencie

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 35
Debata o nowym szkolnym przedmiocie „edukacja zdrowotna” stała się testem relacji państwo–Kościół. Gdy część hierarchów wzywa rodziców do wypisywania dzieci z zajęć, Martyna Wojciechowska broni programu jako potrzebnego i zgodnego z wartościami wyniesionymi z domu. Równocześnie świeże dane IBRiS pokazują historyczny spadek zaufania do Kościoła – do 35,1 proc. – co nadaje sporowi dodatkowy, społeczny wymiar.

Edukacja zdrowotna. Nowy przedmiot w ogniu krytyki – i w obronie

Od 1 września uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych mają „edukację zdrowotną”, która – według MEiN – ma wyposażać młodych w wiedzę i kompetencje do dbania o zdrowie we wszystkich jego wymiarach. Kontrowersje budzą m.in. treści o zachowaniach autoseksualnych, tożsamości płciowej i wpływie seksualności na życie człowieka. Krytycy, w tym część duchowieństwa, ostrzegają przed możliwym negatywnym wpływem na psychikę najmłodszych i apelują do rodziców o rezygnację z zajęć. Zwolennicy odpowiadają, że szkoła nie może pomijać realnych tematów dojrzewania, a program ma charakter profilaktyczny i kompetencyjny.


Martyna Wojciechowska: szkoła ma przygotowywać do życia

Martyna Wojciechowska publicznie stanęła w obronie przedmiotu, wskazując, że polska szkoła uczy „bardzo skomplikowanych rzeczy”, a zaniedbuje podstawy dotyczące zdrowia psychicznego i cielesności. Jej zdaniem Kościół „nie podąża za zmianami świata”, a dobrze zaprojektowana edukacja zdrowotna nie kłóci się z wychowaniem w duchu chrześcijańskich wartości. Kluczową rolę przypisuje rodzicom – to od domowego przykładu zależy, jak młodzi interpretują szkolne treści i czy potrafią rozmawiać o trudnych sprawach.

– Teraz są ogromne wysiłki w kontekście edukacji zdrowotnej, co wzbudza gigantyczne emocje, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. Tam nie ma treści niebezpiecznych. Dla mnie to jest dalej niepojęte, że uczymy dzieciaki bardzo skomplikowanych rzeczy. (...) Jednocześnie nie przygotowujemy dzieci do życia. Nie dajemy im podstawowej wiedzy o tym, co mają w głowach. To jest wielka strata – powiedziała Wojciechowska w rozmowie z WP.


Dziennikarka nie ukrywa, że oburza ją udział Kościoła w dyskursie na temat przedmiotu. Zdaniem Wojciechowskiej duchowni nie rozumieją, że program edukacji zdrowotnej będzie miał pozytywny wpływ na dorastanie młodych Polaków. Zwróciła się również dozmartwionych rodziców, zapewniając ich o pełnej zgodności zajęć z chrześcijańskim systemem wartości.

– Kościół dzisiaj nie podąża za tym, w jaką stronę się zmienia świat. Nie jesteśmy w stanie tego procesu zatrzymać, możemy tylko lepiej przygotować nasze dzieci. Ja rozumiem rodziców, którzy chcieliby, żeby ich dzieci wychowane były w jakimś duchu. To w żaden sposób w to nie godzi. To, co jest najważniejsze, to jest przykład, który idzie z góry, od naszych rodziców. (...) Bohaterem w życiu młodego człowieka jest mama i tata. To rodzice mają największą rolę do spełnienia – stwierdziła.

Dane IBRiS: erozja autorytetu Kościoła przyspiesza

Na tle sporu o program szkolny IBRiS odnotowuje dziewięcioletni spadek zaufania do Kościoła katolickiego z 58 proc. (IX 2016) do 35,1 proc. (IX 2025), przy jednoczesnym wzroście nieufności z 24,2 proc. do 47,1 proc. Ostatni rok przyniósł wzmocnienie tego trendu: zaufanie spadło o 4,3 pkt proc., a odsetek „zdecydowanie nieufających” wzrósł do 26,1 proc. Instytut mówi wprost o „kryzysie zaufania” i potrzebie zmiany komunikacji. W praktyce oznacza to, że głos Kościoła w sporach światopoglądowych ma dziś mniejszą siłę oddziaływania niż dekadę temu, a polaryzacja postaw utrudnia spokojną rozmowę o treści programów szkolnych.


Co dalej: między prawem rodziców a interesem publicznym

Debata o edukacji zdrowotnej jest sporem o granice szkoły, rolę rodziców i miejsce Kościoła w sferze publicznej. Z jednej strony stoi konstytucyjna odpowiedzialność państwa za edukację i zdrowie publiczne, z drugiej – prawo rodziców do wychowania zgodnie z przekonaniami. W warunkach spadającego zaufania do Kościoła łatwiej o emocje i wzajemną nieufność. Wyzwaniem dla ministerstwa, szkół i wspólnot religijnych jest dziś przejrzysta komunikacja: jasne cele, dostęp do programów i materiałów, możliwość merytorycznego dialogu z rodzicami oraz wsparcie nauczycieli, by zajęcia były rzetelne, empatyczne i bez ideologicznej nadbudowy.

na zdjęciu: zajęcia w szkole podstawowej, zdjęcie ilustracyjne. fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Red.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj35 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo