Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski
114
BLOG

Przypadki ks. mjra Zabiegły – „proboszcza” 11 dywizji piechoty w Żarach

Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski Społeczeństwo Obserwuj notkę 0
8 maja 1943 r. Związek Patriotów Polskich, utworzony w Związku Radzieckim z inicjatywy Stalina i przeznaczony do przejęcia władzy w Polsce po zakończeniu wojny, przystąpił do formowania 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki pod dowództwem ppłk. Zygmunta Berlinga – dezertera z Armii Polskiej gen. Władysława Andersa . Aby zaakcentować odmienność tej formacji od innych jednostek Armii Czerwonej i przyciągnąć polskich ochotników – w ogromnej większości wyznania katolickiego, rozpoczęto tworzenie w jej ramach duszpasterstwa wojskowego. Na jego czele postawiono ks. Wilhelma Kubsza, oblata Maryi Niepokalanej, który zagrożony aresztowaniem przez Niemców, przystąpił po 1941 r. do oddziału partyzantów radzieckich pod dowództwem płk. Wasiliewa. Ks. Kubsz otrzymał jurysdykcję kapłańską od o. Leopolda Browna, rektora kościoła św. Ludwika, funkcjonującego pod opieką ambasady USA. O. Brown posiadał uprawnienia delegata apostolskiego w Związku Radzieckim .


Przypadki ks. mjra Zabiegły – „proboszcza” 11 dywizji piechoty w Żarach

Wstęp

 8 maja 1943 r. Związek Patriotów Polskich, utworzony w Związku Radzieckim z inicjatywy Stalina i przeznaczony do przejęcia władzy w Polsce po zakończeniu wojny, przystąpił do formowania 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki pod dowództwem ppłk. Zygmunta Berlinga – dezertera z Armii Polskiej gen. Władysława Andersa . Aby zaakcentować odmienność tej formacji od innych jednostek Armii Czerwonej i przyciągnąć polskich ochotników – w ogromnej większości wyznania katolickiego, rozpoczęto tworzenie w jej ramach duszpasterstwa wojskowego. Na jego czele postawiono ks. Wilhelma Kubsza, oblata Maryi Niepokalanej, który zagrożony aresztowaniem przez Niemców, przystąpił po 1941 r. do oddziału partyzantów radzieckich pod dowództwem płk. Wasiliewa. Ks. Kubsz otrzymał jurysdykcję kapłańską od o. Leopolda Browna, rektora kościoła św. Ludwika, funkcjonującego pod opieką ambasady USA. O. Brown posiadał uprawnienia delegata apostolskiego w Związku Radzieckim .

 Wraz z rozwojem polskiej siły zbrojnej na Wschodzie ewoluowały także struktury duszpasterstwa wojskowego. 9 października 1944 r. gen. broni Michał Rola Żymierski – naczelny dowódca Wojska Polskiego, nakazał utworzenie Głównego Wydziału Duszpasterstwa WP. Powołany 22 lipca 1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego nie uznał prawa „przedwojennego” Biskupstwa Polowego do zwierzchnictwa nad duszpasterstwem wojskowym funkcjonującym w jednostkach o powstałych w ZSRR. Nie zawarto także żadnego porozumienia z Episkopatem Polski w sprawie rekrutacji kapelanów i udzielania im jurysdykcji kościelnej - uzyskiwali oni upoważnienia ustne od biskupów tych diecezji, na terenie których się aktualnie znajdowali. W końcu 1945 r. w „ludowym” Wojsku Polskim służyło 31 kapelanów, tyle nazwisk bowiem zawierał rozkaz personalny z 20 listopada tego roku . Trzy miesiące wcześniej było ich jeszcze 47 .

Po zakończeniu działań wojennych liczbę kapelanów zmniejszono o ok. 50%, dostosowując ich liczbę do etatów pokojowych wojska . Zdemobilizowani kapelani najczęściej przyjmowali posługę duszpasterzy diecezjalnych. W strukturach wojska pozostawiono tych kapelanów, którzy „odpowiadali wymaganiom swego stanowiska”, pozostałych zwolniono do cywila . Na Dolnym Śląsku osiedli m. in. ks. płk Antoni Lemparty, kapelan 7 dywizji piechoty, ksiądz ppłk Marian Mościński, ksiądz ppłk Jan Kuc, ks. mjr Antoni Kij a nawet niektórzy kapelani Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie .

Jednym z takich duchownych był ks. mjr Wiktor Zabiegło. Jego aktywność w garnizonie żarskim i późniejsze losy odtworzono głównie na podstawie dokumentów zawartych w zespole akt o sygnaturze IPN WR 039/1488, przechowywanym w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Przytaczając fakty z życia i działania ks. Zabiegły tworzę raczej szkic, nie kompletny obraz. Kolejno przywołane dokumenty przynoszą informacje pozornie luźno związane z osobą księdza kapelana, jednak dzięki nim odtworzenie postaci duszpasterza staje się możliwe. Przypomina to próbę odtworzenia kształtu rozbitego naczynia poprzez dopasowywanie pojedynczych, zachowanych skorup.

Ksiądz major w Żarach

 Zarówno życiorys żarskiego kapelana, jak i jego „życie zawodowe” poznajemy przede wszystkim na podstawie dokumentów wojskowych oraz bezpieczniackich, wytworzonych przez agendy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (głównie we Wrocławiu, Żarach i Szprotawie). Nie dają one całościowego obrazu, dodatkowo zawierają pewne zasadnicze sprzeczności. Z arkusza ewidencji osobowej wynika, że ks. Zabiegło urodził się w Sosnowcu w rodzinie robotniczej, ukończył seminarium duchowne w Łucku, do 1943 r. był duszpasterzem w parafiach na tzw. Kresach , a od tego roku pełnił funkcję kapelana lewicowego zgrupowania partyzanckiego „Grunwald”, związku partyzanckiego utworzonego z Polaków walczących wcześniej w radzieckich oddziałach partyzanckich (Brygada Polskiego Sztabu Partyzanckiego „Grunwald”, została utworzona jednak dopiero w lutym 1944 r. na Wołyniu, a rozformowana 4 sierpnia 1944 r. ). 1 września 1944 r. miał wstąpić jako ochotnik do Wojska Polskiego w Lublinie, potem został przeniesiony m. in. do Żar. Stopień majora miał otrzymać w 1943 r. w partyzantce. Do informacji tych należy jednak podchodzić z pewną rezerwą.

29 sierpnia 1947 r. por. Burchardt, oficer Informacji Wojskowej 40 pułku piechoty sporządził notatkę z rozmowy, która odbyła się tego samego dnia w kancelarii personalnej 40 pp z udziałem szefa sztabu pułku i dwóch innych oficerów, kpt. Mizerskiego i kpt. Klichowskiego . Rozmawiano na temat rekolekcji, które odbyły się w kościele w Bolesławcu, a następnie mówiono o kapelanie 11 dywizji. Mjr Wawrzyniak, szef sztabu 40 pp powiedział o ks. Zabiegle: „Ja go znam, ponieważ pochodzi z mojej parafii. Do żadnej partyzantki nie należał, a za czasów okupacji wykombinował dolarów od Niemców i uciekł ze swoją kochanką za Bug, do centralnej Polski” .

W archiwaliach dotyczących ks. kapelana znajduje się doniesienie agenturalne z września 1947 r. przekazane kpt. Glińskiemu, szefowi Oddziału Informacji Wojskowej 11 Dywizji Piechoty przez współpracownika o pseudonimie „Brzoza” . Oto jego treść: „10 września 1947 r. będąc w kasynie oficerskim sztabu dywizji na obiedzie byłem świadkiem takiej rozmowy, jaka toczyła się pomiędzy mjrem ks. kapelanem Zabiegło, a ppor. Dąbkiem, lektorem Wydziału Polityczno - Wychowawczego Dywizji, ppor. Lesykiem [i] ppor. Kanforowskim. Rozmowa toczyła się na temat polonizacji Niemców i autochtonów. […] Ks. Zabiegło wyrażając swój pogląd stwierdził – czytałem ostatnio w gazetach, że jeńcy niemieccy wracają ze Związku Radzieckiego, niech mi lektor opowie, dlaczego Polacy, którzy tam zostali wywiezieni nie wracają? – dodając, [że] jest tam wielu księży, którzy piszą […] listy. Dlaczego oni nie wracają? Ppor. Dąbek odpowiedział, że czytał, nie pamięta w której gazecie, że właśnie wracają Polacy. Ks. Zabiegło odparł tymi słowy – ech, ja nie wierzę co tam te gazety piszą. Na tym skończyła się rozmowa” . Kpt. Gliński odnotował na dokumencie zalecenia dla agenta: „W czasie rozmowy postarać się więcej rozmawiać na temat partyzantki w Związku Radzieckim. Ustalić jego [ks. Zabiegły] najbliższe stosunki do oficerów” .

14 września 1947 r. ksiądz Zabiegło sporządził raport, którego adresatem był dowódca 11 dywizji piechoty stacjonującej w Żarach . Tytułował się w nim „proboszczem 11 dp”, a pismu powagą własną nadał klauzulę „tajne”. W dokumencie tym ks. kapelan zdawał sprawę z wykonanych przez siebie czynności służbowych, a to: bytności na poligonie wraz z 7, 10 i 11 dywizjami piechoty, wygłoszenia „odpowiednich pogadanek”, odprawienia mszy św. z okazji przysięgi żołnierzy WOP (wojsk ochrony pogranicza – AS), wyspowiadania ok. 500 żołnierzy, którzy po przysiędze przystąpili do sakramentu bierzmowania. Ks. Zabiegło poinformował ponadto, że odbył rozmowę z biskupem w sprawie budynku kościoła (garnizonowego – AS) i nabożeństw polowych. Ustalono, że kościół ten ma przejąć lokalny dziekan, gdyż „kościół należy do Kościoła”. Ponadto hierarcha miał zagrozić, że jeśli ks. kapelan będzie odprawiał nabożeństwa polowe bez jego zgody, zostanie ukarany karami kościelnymi. Chodziło zapewne o brak jurysdykcji kościelnej. „Okazuje się, że nie mam poparcia od swoich” – skomentował gorzko ks. Zabiegło . Pismo zawiera także skargę na brak przydziału mieszkania: „Panie pułkowniku, przyszły generale, melduję, że muszę mieć w dywizji naszej odpowiednie miejsce jako prawdziwy demokrata i syn robotnika”. Na rękopisie meldunku słowa „przyszły generale” przekreślono czerwoną kredką. Ta sama ręka dopisała obok: „Przesłać do ZPW DOW. IV z prośbą o wyciągnięcie konsekwencji. Ksiądz mi się nie podoba”. Najwyraźniej przełożony – adresat raportu nie był zadowolony z niezbyt regulaminowej i poufałej formy meldunku.

17 września 1947 r. kpt. Baziuk, zastępca dowódcy 42 pułku piechoty do spraw polityczno – wychowawczych przesłał zastępcy dowódcy 11 dywizji piechoty do spraw polityczno – wychowawczych opatrzony klauzulą tajności meldunek specjalny , wyjaśniający sprawę udziału pułku jako jednostki zwartej w uroczystości bierzmowania żołnierzy. Mianowicie: „W dniu 14 września br. podczas kazania po przysiędze ksiądz kapelan zapowiedział, że zaraz po defiladzie należy skierować żołnierzy chcących przystąpić do bierzmowania do kościoła, bowiem biskup będzie bierzmował tylko do godz. 13.00. Po odbytej defiladzie wojska przed trybuną dowódca pułku major Stefański pozostał, aby odmeldować pułk po defiladzie dowódcy dywizji, ja zaś poprowadziłem wojsko do koszar, nie mając na myśli kierować wszystkich żołnierzy do kościoła. Będąc już pod koszarami dojechał do mnie d-ca pułku […] i powiedział, że zawraca cały pułk pod kościół, bowiem ksiądz kapelan denerwuje się, że wojsko spóźni się do bierzmowania. Ksiądz kapelan powiedział, że żołnierze, którzy nie pójdą do kościoła […] zaczekają tych kilka minut przed kościołem i potrzymają kolegom swoim ich broń […]. Jednocześnie ksiądz kapelan powiedział mjr Stefańskiemu, że to wszystko jest uzgodnione z władzami wyższymi. Major Stefański nie podejrzewając nic […] złego, ani żadnego podstępu ze strony kapelana, myśląc, że to wszystko jest uzgodnione z dowództwem dywizji, skierował pułk pod kościół. I rzeczywiście, część żołnierzy poszła do bierzmowania, inni zaś tych kilka minut zaczekali na ulicy. Po bierzmowaniu żołnierze szybko wyszli i stanęli do swoich szeregów, aby odmaszerować na obiad żołnierski. W tym czasie ksiądz kapelan wyszedł z biskupem z kościoła i podchodząc do stojącego mjra Stefańskiego powiedział ostentacyjne, aby ten zameldował (złożył meldunek biskupowi - AS). Mjr Stefański, nieświadomy [tego] co robi i czy to jest wolno, zameldował [biskupowi – AS] pułk po bierzmowaniu żołnierzy. Po tym biskup zobaczył wojsko i odszedł do mieszkania, wojsko zaś pomaszerował do koszar” . Podobnie sprawę przedstawiał meldunek lektora polityczno – wychowawczego 42 pułku piechoty, por. Kuty .

Trzeba przyznać, że doszło do dużej niezręczności - dowódca jednostki złożył nieregulaminowy meldunek osobie cywilnej, w dodatku katolickiemu biskupowi. Przyczyną zajścia miało być jakoby celowe działanie dezinformacyjne ks. mjra Zabiegły. Moim zdaniem to nieprawda, co najwyżej kapelan chciał zrobić wrażenie na biskupie. Z pewnością jednak incydent ten nie przysporzył księdzu majorowi popularności u dowództwa 42 pułku i całej 11 dywizji.

7 października 1947 r. agent o kryptonimie „Brzoza” przekazał informację o rozmowie ks. Zabiegły z por. Kanforowskim, którą podsłuchał cztery dni wcześniej w Wydziale Polityczno – Wychowawczym . Ks. Zabiegło mówił: „Staram się o kościół [garnizonowy w Żarach – AS], tylko są pewne trudności z tą biurokracją”. Por. Kanforowski oświadczył, że kościół jest zniszczony, na co ksiądz odpowiedział, że Żydzi powybijali okna [budynek kościoła przekazano po wojnie wspólnocie żydowskiej w Żarach jako dom kultury – AS]. Następnie kapelan wypowiadał się na temat spowiedzi żołnierzy przed przysięgą wojskową. Zalecenia oficera prowadzącego: „Przy spotkaniu się [z] „Z” porozmawiać z nim więcej na temat ustroju demokratycznego, o jego życiu. Tym samym ustalić jego polityczne nastawienie” .

Z 9 października 1947 r. pochodzi „charakterystyka kapelana dywizji” sporządzona przez mjra Krasnosielskiego, szefa oddziału Informacji Wojskowej 11 dp . Nie była ona zbyt pochlebna dla ks. Zabiegły. „Wykazuje nadzwyczajny niepokój o swoje sprawy materialne, potrafi wypraszać przyznanie willi na własność. Popełnił także ogromny błąd polityczny, nakłaniając dowódcę 42 pp do złożenia raportu przed frontem żołnierzy przebywającemu w Żarach biskupowi”. Dzięki temu, a także dzięki „ustawicznemu chwaleniu się swoimi partyzanckimi zasługami i gadatliwości”, kapelan nie zyskał „większego autorytetu”. „Żołnierze powiadają, że w kazaniach zbyt mało mówi o rzeczach poważnych, a za dużo o różnych drobnostkach, które wchodzą raczej w zakres obowiązków dowódcy drużyny” .

Kolejna „wpadka” ks. kapelana miała miejsce w końcu października 1947 r. 27 dnia tego miesiąca dowódca 11 dywizji piechoty wraz ze swoim zastępcą ds. polityczno-wychowawczych oraz szefem sztabu skierowali do Wydziału Personalnego Dowództwa OW IV i kilku innych instancji na poziomie okręgu wojskowego i 11 dywizji „meldunek o nadzwyczajnym wypadku” . Cóż takiego się stało? Oto odnotowano „niepowrót z podróży służbowej” ks. mjra Zabiegły. Uzyskał on zezwolenie na wyjazd służbowy do Katowic w celu zakupu szat kościelnych z polecenia dziekana OW IV, ks. ppłka Szemreja. Podróż miała trwać 4 dni, jednak po ich upływie, 17 października 1947 r. ks. Zabiegło nie stawił się w jednostce. W meldunku zapisano, że 10 września 1947 r. do dywizji przyszedł telegram zaadresowany do kapelana: „Wiktorze ja ciebie kocham, przyjeżdżaj – Halina”. Wtedy ks. kapelan otrzymał urlop od 15 do 27 września. 9 października 1947 miał przyjść kolejny telegram o treści: „Przyjeżdżaj natychmiast – Stacha”. Jak twierdzili wojskowi, tego typu wezwania były prawdopodobnie prawdziwymi powodami starania się o urlopy i skierowania na podróże służbowe. W ramach poszukiwania ks. majora dywizja wysłała oficera do jego cywilnego miejsca zamieszkania w Sosnowcu przy ul Staszica 17 m. 7 . Skutków dochodzenia prowadzonego w 11 dywizji piechoty przez por. Aleksandra Szeremetę nie znamy.

Kolejny raz agent „Brzoza” przekazał kpt. Glińskiemu informacje dotyczące ks. Zabiegły 25 listopada 1947 r. Doniósł mianowicie, że „kapitan Pierożyński będąc w Wydziale 1-szym dywizji […] powiedział, że przyjechał [do dywizji] w nocy, gdzie skierowali go do hotelu oficerskiego. Rano w hotelu zapoznał się z majorem, który przedstawił się, że jest księdzem kapelanem […]. Major zapytał go jaka jest droga i jak należy się starać o zwolnienie z wojska. Następnie kpt. Pierożyński powiedział, iż widział spakowane wszystkie rzeczy tego majora niczym przyszykowane do jakiegoś wyjazdu” .

2 kwietnia 1948 r. por. Wójcik, oficer Informacji Wojskowej 42 pp. spisał w mało czytelnej odręcznej notatce zeznania jednego z tajnych współpracowników, z których wynikało, że ks. mjr Zabiegło jest wrogo ustosunkowany do komunistów i komunizmu .

Według odręcznej notatki, sporządzonej przez kpt. Brodę, p.o. szefa Wydziału Informacji 11 dywizji piechoty 12 kwietnia 1948 r., ks. mjr Zabiegło został na podstawie rozkazu personalnego D.O.W. 4 (Dowództwa Okręgu Wojskowego nr IV – Śląskiego Okręgu Wojskowego z siedzibą w Katowicach) skierowany do Departamentu Personalnego MON (Ministerstwa Obrony Narodowej) celem demobilizacji . Potwierdza to pismo tego samego oficera Informacji Wojskowej o przekazaniu teczki kontrolno obserwacyjnej założonej „na” kapelana, do sekcji ewidencyjno – operacyjnej Okręgowego Zarządu Informacji nr IV celem wykorzystania jej w [nowym] miejscu zamieszkania „figuranta” .

Po demobilizacji

Ks. major Zabiegło został zwolniony z wojska prawdopodobnie w pierwszej dekadzie maja 1948 r. Około 7 maja 1948 r. (data na stosownym dokumencie jest nieczytelna), niezidentyfikowana instytucja zwróciła się do naczelnika Wydziału II Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) we Wrocławiu z prośbą o udzielenie informacji o ks. Wiktorze Zabiegło . Na dokumencie znajduje się pieczątka: „Nienotowany w rejestrze PUBP (Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego) Szprotawa” oraz informacja, że ks. Wiktor Zabiegło jest zdemobilizowanym kapelanem w stopniu majora i przebywa obecnie w Małomicach, na placówce duszpasterskiej.

Demobilizacja nie oznaczała jednak, że były kapelan przestał być obiektem zainteresowania służb bezpieczeństwa – wydaje się, że bezpieka cywilna płynnie przejęła „figuranta” od Informacji Wojskowej. 6 września 1948 r. PUBP w Szprotawie zawiadomił szefa PUBP w Żarach, że ks. Zabiegło przebywa na terenie podległym szprotawskiej bezpiece, „jako proboszcz dwóch parafii” . Tego samego dnia PUBP w Żórawiu (Żarach?) przesłał do PUBP w Szprotawie „materiały kompromitujące” na ks. Zabiegło . Były to trzy protokoły z przesłuchania świadków oraz dwa doniesienia agenturalne, o których poniżej. Informowano także, że ks. Zabiegło jako kapelan wojskowy często się upijał, był skłonny defraudować powierzone sobie pieniądze i przeznaczać je na alkohol .

Pierwszym z przesłanych „kompromatów” jest doniesienie żarskiego Powiatowego Komitetu Żydów w Polsce, który poinformował PUBP w Żarach o incydencie, który miał mieć miejsce 12 stycznia 1948 r. , czyli wtedy, gdy ks. Zabiegło pełnił jeszcze służbę wojskową. Oto tego dnia w godzinach popołudniowych do żydowskiego domu kultury, mieszczącego się w dawnych budynkach kościelnych, przybył ksiądz major w towarzystwie swego ordynansa, milicjanta i jednego cywila i dokonał lustracji wszystkich pomieszczeń, jakoby w poszukiwaniu inwentarza (mienia) kościelnego. Abram Futerfas, działacz żydowski, przybył na miejsce, a ksiądz major zaczął pytać go, dlaczego Żydzi zajęli budynek kościelny, twierdząc jednocześnie, że należy go opuścić aby uczynić miejsce na mieszkanie dla księdza. „Nakazał” także wstawić brakujące szyby do okien, bo te zostały wybite przez żydowskie dzieci, na co ksiądz major miał mieć świadków. Zażądał także mebli, bo sam ich nie miał. Futerwas odpowiedział, że lokale Żydzi zajęli prawnie na podstawie przydziału w stanie zrujnowanym i dokonali w nim dużych inwestycji. Mebli oddać raczej nie można, zostały przydzielone przez Urząd Likwidacyjny, o mieszkaniu dla księdza także trudno mówić. Ksiądz protestował, rozpoczęła się kłótnia, a jako, że rozmowa miała miejsce na ulicy, zaczęło tworzyć się zbiegowisko. W tej sytuacji Futerwas zaprosił kapelana do lokalu, ten z zaproszenia nie skorzystał i rozmowę zakończono .

Kolejny donos to zeznanie Samuela Kielcza, dozorcy domu kultury . Dotyczy ono tego samego zdarzenia. Według Kielcza ksiądz major miał poszukiwać kościelnych mebli, czyli krzeseł z krzyżykami. Podczas poszukiwań ksiądz miał szydzić z dozorcy i wyśmiewać jego wojenne losy, ten bowiem służył w Armii Radzieckiej i wraz z innymi Żydami miał tam według kapelana „gnębić Polaków”. Dalsze oględziny budynku przyniosły kolejne roszczenia dotyczące a to kafelków na ścianach, a to drewnianych schodków, które już z pewnością miały być częścią wyposażenia kościoła. Wróciła także kwestia wybitych szyb, ostatecznie po uwagach dotyczących nieporządków na podwórzu nieproszeni goście odeszli .

   Jedną z osób będących świadkami owego incydentu z 12 stycznia 1948 r. był milicjant towarzyszący ks. majorowi . Czesław Szaj, który – jak zeznał podczas przesłuchania 12 lutego tego roku – został wydelegowany celem zlustrowania stanu porządków na podwórkach sąsiadujących z żydowskim domem kultury. Stwierdził zaśmiecenie posesji kościelnej, a potem wraz z ks. kapelanem (dlaczego? – AS) udali się do położonego po sąsiedzku komitetu żydowskiego celem zbadania stanu czystości. Niebawem dołączył do nich ordynans księdza majora w stopniu starszego szeregowego. Milicjant potwierdził, że kapelan rzeczywiście arogancko odnosił się do napotkanych w domu kultury osób narodowości żydowskiej, kpił, że przywieźli z Rosji tylko wszy, gnębili tam Polaków, a część mebli będących w ich posiadaniu jest z pewnością skradziona z kościoła .

31 lipca 1948 r. szef PUBP w Szprotawie zwrócił się do Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego (GZI WP) o informacje dotyczące ks. Wiktora Zabiegły - chodziło o czas jego służby wojskowej. W uzasadnieniu prośby podano, że „w/w jest obecnie na naszym terenie” .

27 sierpnia 1948 r. por. Leon Fajgenbaum, szef PUBP w Żarach prosił PUBP w Żaganiu o powiadomienie, czy były kapelan garnizonu Żary, przebywa na terenie powiatu żarskiego. Wskazano, że najprawdopodobniej jest on obecnie „proboszczem dwóch parafii w Małomicach koło Żagania” .

Z 29 sierpnia 1948 r. pochodzi kolejna charakterystyka „proboszcza dywizji”, sporządzona tym razem przez mjra Brodę, p. o. szefa oddziału Informacji Wojskowej 11 dp . Warto zacytować notatkę w całości. „Mjr Zabiegło ani w służbie, ani też poza służbą nie utrzymuje [mjr Broda pisał tak, jakby ks. Zabiegło nadal był obecny w Żarach – AS] bliższych stosunków z żadnym z oficerów dywizji. Poza służbą obcuje jedynie z ordynansem i siostrą (?), z którą wspólnie mieszka w hotelu dywizyjnym. Ustalono również, że posiada szerokie znajomości z kobietami zamieszkałymi w Katowicach. Oblicze polityczne bardzo niewyraźne. Podczas gdy z jednej strony chwali publicznie demokrację, to z drugiej szkaluje Związek Radziecki i daje wyraz nienawiści do Żydów. Stanu wyszkolenia fachowego określić nie możemy. Do służby ustosunkowany wybitnie negatywnie. Od dłuższego czasu służby w dywizji nie pełni w ogóle. Całkowicie zdemoralizowany. Utrzymuje stosunki z kobietami, które przysyłają doń korespondencję miłosną. Nałogowy pijak. Bardzo rzadko bywa w trzeźwym stanie” .

2 września 1948 r. GZI WP przesłał szefowi szprotawskiej bezpieki, jeszcze jedną charakterystykę ks. mjra Wiktora Zabiegły, syna Franciszka . W dokumencie czytamy m. in.: „Służył w odrodzonym Wojsku Polskim od dnia 31 sierpnia 1944 r., wykształcenie – wyższe seminarium duchowne, zawód – ksiądz. Za czasów okupacji niemieckiej brał udział w ruchu partyzanckim jako kapelan w Brygadzie Partyzanckiej „Grunwald” pod dowództwem płka Satanowskiego. Za czas służby w odrodzonym Wojsku Polskim dał się poznać jako mało inteligentny. Nie cieszył się autorytetem wśród otoczenia. Systematycznie nadużywał alkoholu. Swoim niemoralnym postępowaniem demoralizował korpus oficerski i szeregowych, przynosił ujmę całemu W. P. Z obowiązków duszpasterza nie wywiązywał się, natomiast był mocno zaabsorbowany sprawami osobistymi. Zupełnie niezdyscyplinowany. Przeciw w/w dochodzenie prokuratorskie za przebywanie poza jednostką w okresie 14 dni, w wyniku czego prokurator wojskowy wystąpił z wnioskiem o zwolnienie w/w z czynnej służby wojskowej. Politycznie niepewny” .

Dwa dni później, 4 września 1948 r. GZI WP przesłał szefowi PUBP w Szprotawie za pośrednictwem WUBP we Wrocławiu „teczkę kontrolno – obserwacyjną na zdemobilizowanego ks. mjra Wiktora Zabiegło” , celem dalszego wykorzystania . Zawartość teczki otwiera szczegółowy arkusz ewidencji personalnej, z którego wynika, że ks. Zabiegło pochodził z Sosnowca, urodził się w rodzinie robotniczej, ukończył gimnazjum i seminarium duchowne w Łucku. Znał język „ruski” (rusiński?), francuski i łacinę. Od 15 czerwca 1935 r. do 10 maja 1939 r. miał być proboszczem parafii w Wyrce powiat Kostopol [tutaj napotykamy na dość poważną sprzeczność. Portal Kresowy Serwis Informacyjny podaje, że ks. Zabiegło mógł objąć probostwo w Wyrce dopiero w 1943 r. – AS ] , potem do 1 stycznia 1943 r. – proboszczem w Dąbrowicy. Od początku 1943 r. do 31 sierpnia 1944 r. funkcjonował jako kapelan zgrupowania partyzanckiego „Grunwald” i posiadał zaświadczenie nr 13588, tej działalności dotyczące. 1 września 1944 r. wstąpił w Lublinie jako ochotnik do 2 pułku zapasowego łączności Wojska Polskiego. Niebawem przeniesiony został do 9 zapasowego pułku piechoty, stacjonującego w Lublinie na Majdanku . 20 listopada 1945 r. ks. Zabiegło został „proboszczem garnizonu Wojska Polskiego w Radomiu” . W rubryce „awanse i zmiany ewidencyjne” czytamy, że został on mianowany na stopień majora z dniem 1 października 1943 r. na mocy rozkazu nr 1158 z dnia 21 listopada 1945 r.

11 września 1948 r. informator o pseudonimie „Kruk” doniósł , że ks. Zabiegło otrzymał od komitetu kościelnego kościoła garnizonowego w Żarach przed Wielkanocą 1948 r. kwotę 25 tys. zł z przeznaczeniem na zakup figury Chrystusa Zmartwychwstałego we Wrocławiu. Po powrocie kapelana z delegacji okazało się jednak, że zamiast figury przywiózł jedynie 2 butelki wina, 4 gromnice i paschał. Łączna wartość tych zakupów to 5-6 tys. zł. Po świętach wielkanocnych ponownie wydelegowano kapelana po figury, tym razem miał kupić dodatkowo także figurę Matki Boskiej. Na te zakupy otrzymał 50 tys. zł. Gdy po tygodniu kapelan powrócił, miał tylko miniaturową drogę krzyżową nabytą w cenie 7 tys. zł, jednak wartą najwyżej 600 zł. Żadnych pieniędzy nie zwrócił. Potem okazało się, że jeździł nie do Wrocławia, a do Sosnowca i tam powierzone sobie fundusze kościelne „przehulał, gdyż lubi wódkę”. Tymczasem pożądane figury są w ciągłej sprzedaży we Wrocławiu i w Częstochowie. Agent skomentował, że podobnie zachowuje się ks. Zabiegło obecnie, po zwolnieniu z wojska, gdy jest proboszczem dwóch parafii .

19 września 1948 r. PUBP w Szprotawie zwrócił się do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z prośbą o informacje o byłym kapelanie . Powodem zapytania były nadużycia i antysemityzm na terenie pow. Żary. Oraz „wrogie nastawienie do obecnego ustroju”. Zasygnalizowano posiadanie materiałów kompromitujących .

25 października 1948 r. przesłuchana została przez oficera śledczego PUBP w Szprotawie niejaka Julia Maciejowska . Zeznała ona, że gdy ksiądz Zabiegło po demobilizacji przybył z Żar do Małomic koło Szprotawy na placówkę kościelną w końcu czerwca 1948 r., a wraz z nim przybyła jakaś niewiasta, która miała być jego siostrą. Nazywała się Anna Jakubowska i pochodziła z Sosnowca. Niebawem przyjechała także jej matka. Miała ona być wdową od 2 lat, a ksiądz twierdził, że jej mąż żyje i jest hutnikiem. Maciejowska zauważyła, że stosunek księdza do swojej „siostry” nie był bynajmniej braterski. Dlatego 24 sierpnia 1948 r. „postanowiła ich podejrzeć” i zauważyła, że ksiądz spał z Jakubowską w jednym pokoju, ona w łóżku, on na kanapie. Maciejowska w pewnym momencie usłyszała przez otwarte okno, że ksiądz woła Jakubowską do siebie, a gdy ta nie chciała przyjść, wszczął awanturę i chciał ją wraz z jej matką wypędzić z domu. W końcu obie kobiety wyjechały, a ksiądz zaczął więcej pić . W niedziele z ambony wyzywać miał parafian od dziadów i suk, co zmniejszyło wydatnie frekwencję na nabożeństwach.

Inny przesłuchiwany, Antoni Ćwiertnia, także zeznał o wątpliwym prowadzeniu się księdza proboszcza Zabiegły i o jego rosnącym uzależnieniu się od alkoholu. Duchowny jakoby wykazywał także skłonność do pomawiania i obrażania parafian. Według doniesienia agenta „Bochenka” podczas kazania ksiądz „wrogo” wypowiadał się o demokracji oraz powiedział, że w kościele Polak i Niemiec są równi .

Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (MUBP) w Sosnowcu w piśmie z 25 października 1948 r. poinformował PUBP w Szprotawie, że ks. Wiktor Zabiegło „po wyświęceniu go na księdza otrzymał parafię na Kresach, gdzie był do 1941 r. W tym to roku powrócił na teren Sosnowca do swego ojca, gdzie był w parafii Nowy Sielec w Sosnowcu aż do wyzwolenia. Po wyzwoleniu wyjechał na Ziemie Odzyskane […]”. To stawiałoby pod znakiem zapytania całą partyzancką „karierę” ks. Zabiegły…

W sporządzonej przez PUBP w Szprotawie 17 listopada 1948 r. charakterystyce ks. Wiktora Zabiegły czytamy po raz kolejny, że w czasie okupacji brał on udział w ruchu partyzanckim jako kapelan w Brygadzie Partyzanckiej „Grunwald” pod dowództwem płka Satanowskiego . Jednak w czasie służby w Wojsku Polskim dał się poznać jako „mało inteligentny”, pozbawiony autorytetu, który „swoim niemoralnym postępowaniem demoralizował korpus oficerski i szeregowych”, a także przynosił ujmę całemu Wojsku Polskiemu. Jest tutaj także podane, że ks. Zabiegło został zwolniony z wojska 8 maja 1948 r. a na placówkę duszpasterską do Małomic przybył 1 lipca tego roku . Kobiety ciężarne rzekomo „wyzywał od macior” i był wrogo ustosunkowany do Związku Radzieckiego i do „obecnej rzeczywistości”.

Kolejny donos z 19 stycznia 1949 r. zawierał dalsze informacje o tym, jak to ks. Zabiegło miał mówić kazanie „w stanie podchmielonym”, nakłaniał parafian do datków na zakup monstrancji, zapraszał do kościoła społeczność łemkowską . W lutym tego roku niejaki Włodarzewski, referent Referatu V PUBP w Szprotawie zapisał w notatce służbowej, że ksiądz pobrał od funkcjonariusza MO pieniądze za chrzest, po czym orzekł, że to za mało, nie wziął „dopłaty” w wysokości 1 tys. zł i całość gotówki „zrzucił na podłogę” . W kolejnych notatkach i donosach pojawiły się zarzuty defraudacji gotówki, wywiezienia gdzieś złotego kielicha (podobno do drugiej parafii, też obsługiwanej przez księdza Zabiegłę) .

Zespół aktowy dotyczący małomickiego proboszcza, byłego kapelana 11 dywizji piechoty w Żarach, zamyka krótka odręczna notatka służbowa z 8 kwietnia 1949 r. o następującej treści: „Ksiądz Zabiegło Wiktor […], jak wynika z otrzymanych danych, zmarł w dniu 16 marca 1949 r. we Wrocławiu” .

Zakończenie

Nasz bohater – duchowny aktywny w lewicowej partyzantce, bynajmniej nie żaden „fanatyk” religijny, o „dobrym” pochodzeniu społecznym teoretycznie powinien robić błyskotliwą karierę w strukturach duszpasterstwa wojskowego w „ludowym” Wojsku Polskim. Tak jednak nie było, ks. mjr Wiktor Zabiegło nie był szanowany przez żołnierzy, kadrę i dowództwo, „podejrzany” od strony politycznej, w zasadzie „wypychany” z wojska do cywila przy okazji powojennej redukcji kapelanów wojskowych. Jego najistotniejszym znanym „osiągnięciem” było nakłonienie majora Stefańskiego, dowódcę 42 pułku piechoty wchodzącego w skład 11 dywizji piechoty do złożenia meldunku biskupowi przed frontem żołnierzy. Podejrzewano podstęp, celowe ośmieszenie dowódcy i całej jednostki. Doszły do tego zarzuty malwersacji środków przeznaczonych na wyposażenie kościoła, gorszące kontakty z kobietami. W maju 1948 r. ks. Zabiegło został zdemobilizowany i objął placówkę duszpasterską w Małomicach. Przez parafian niezbyt lubiany, określany przez donosicieli jako interesowny, konfliktowy, niemoralny, nieuczciwy – taki obraz ks. Zabiegły wyłania się dokumentów lokalnej bezpieki, która w tej sprawie intensywnie przesłuchiwała mieszkańców miasta. Z „czasów wojskowych” pozostał zapewne nie do końca wyartykułowany zarzut wrogości wobec Żydów – moim zdaniem niesłuszny. Niebawem ks. Zabiegło zmarł i popadł w prawie całkowite zapomnienie.

Wydaje się, że za skomplikowany przebieg kariery ks. Wiktora Zabiegły był przede wszystkim odpowiedzialny on sam. Dzięki swym cechom charakteru był praktycznie zawsze skonfliktowany z otoczeniem – najpierw wojskowym, później cywilnym. Zdarzało mu się wodzić za nos dowódców wojskowych, musiał zatem posiadać mimo wszystko niemały autorytet u kadry 11dp. Postać niewątpliwie barwna, lecz także tragiczna.

Streszczenie

W tekście przedstawiono sylwetkę i niektóre aspekty funkcjonowania ks. mjra Wiktora Zabiegły jako funkcjonariusza publicznego – kapelana 11 dywizji piechoty Wojska Polskiego stacjonującej w okresie powojennym w mieście Żary na Kresach Zachodnich naszego kraju.

Ks. Zabiegło był postacią nader barwną, pełną sprzeczności. Niewątpliwie miał tzw. „trudny charakter”. Prawdopodobnie był także mitomanem, a nawet oszustem, który wprowadzał otoczenie w błąd w kwestii swojej partyzanckiej działalności podczas II wojny światowej. Praktycznie wszystko co o nim wiemy pochodzi z zasobu archiwalnego IPN, z dokumentów wytworzonych przez lokalne agendy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu, Żarach i Szprotawie. Pisano na niego donosy, nie był specjalnie lubiany przez kadrę dywizji. Miał być antysemitą, swoją postawą „demoralizował korpus oficerski”. Po zwolnieniu z zawodowej służby wojskowej nasz bohater został „proboszczem dwóch parafii”, m. in. duszpasterzował w dolnośląskich Małomicach. I tam jednak dał znać o sobie jego trudny charakter. Chrzcił dzieci milicjantów, domagał się datków za posługi religijne, ponoć zdefraudował jakieś pieniądze, wywiózł w nieznanym kierunku złoty kielich będący własnością parafialną. Do tego lubił kobiety…

Po burzliwym życiu ks. Zabiegło zmarł w zupełnym zapomnieniu we Wrocławiu w marcu 1949 r.

Zdecydowanie nie był ideałem. Był jednak autentycznym, pełnokrwistym człowiekiem, który w Polsce wchodzącej w okres stalinowskiego terroru potrafił „rozgrywać” system, narzucać do pewnego stopnia swoje reguły postępowania. I chyba tylko on potrafił spowodować, że dowódca dużej jednostki wojskowej w komunistycznej już Polsce złożył uroczysty meldunek biskupowi katolickiemu przed frontem żołnierzy.

Abstract

The text presents the silhouette and some aspects of the functioning of the Rev. Major Wiktor Zabiegło as a public official - chaplain of the 11th Infantry Division of the Polish Army stationed in the post-war period in the town of Zary in the Western Borderlands of our country.

Rev. Zabieglo was an extremely colorful character, full of contradictions. He was probably also a mythomaniac and even a fraud who misled those around him about his partisan activities during World War II. Practically everything we know about him comes from the archival resources of the Institute of National Remembrance (IPN), from documents produced by local agencies of the Public Security Bureau in Wrocław, Żary and Szprotawa. Denunciations were written against him, and he was not particularly liked by the division's cadre. He was said to be an anti-Semite, his attitude "demoralized the officer corps." After being discharged from professional military service, our hero became "pastor of two parishes," including pastoring in the Lower Silesian town of Malomice. Even there, however, his difficult character made itself known. He baptized children of militiamen, demanded donations for religious services, reportedly embezzled some money, and took away in an unknown direction a golden chalice that was parish property. On top of that, he liked women...

After a tumultuous life, Fr. Zabieglo died in complete oblivion in Breslau in March 1949.

He was definitely not an ideal. However, he was an authentic, full-blooded man who, in a Poland entering a period of Stalinist terror, was able to "play out" the system, to impose his rules of conduct to some extent. And he was probably the only one who was able to cause the commander of a large military unit in an already communist Poland to give a solemn report to a Catholic bishop in front of the front of the soldiers.

Słowa klucze: Polska, stalinizm, II wojna światowa, kapelan, ksiądz, funkcjonariusz publiczny, Żary.

Keywords: Poland, stalinism, world war II, chaplain, priest, official, Zary.

Bibliografia

                                                            Archiwalia

            IPN WR 039/1488

Wydawnictwa zwarte

P. Piontek, M. Wesołowski, Generalny Dziekanat Wojska Polskiego 1945 - 1989, Warszawa 2006 s. 16 – 17.

 Źródła internetowe

Kośmider T., Wesołowski M., Duszpasterstwo wojskowe w Polsce w latach 1945-1991, cz. I – 1945 - 1956, Warszawa 2007, brak paginacji, Duszpasterstwo wojskowe w Polsce.pdf (ceon.pl);

Raczek, Jerzy B. Duszpasterstwo wojskowe cz. 3. Duszpasterstwo wojskowe po II wojnie światowej, DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE Cz. 3. Duszpasterstwo Wojskowe po II wojnie światowej (zorrp.org);

Kresowy Serwis Informacyjny - WYRKA - MIEJSCE KOŚCIOŁA PW. PODWYŻSZENIA KRZYŻA ŚWIĘTEGO (btx.pl);

Brygada PSzP „Grunwald” – Wikipedia, wolna encyklopedia;

RUDAWICA pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – Oficjalna strona Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej (diecezjazg.pl);

MAŁOMICE pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny – Oficjalna strona Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej (diecezjazg.pl);

Wołyń - Wyrka (wolynskie.pl);

Kresowy Serwis Informacyjny - WYRKA - MIEJSCE KOŚCIOŁA PW. PODWYŻSZENIA KRZYŻA ŚWIĘTEGO (btx.pl);

2 Zapasowy Pułk Łączności – Wikipedia, wolna encyklopedia;

9 Zapasowy Pułk Piechoty – Wikipedia, wolna encyklopedia;

42 Pułk Piechoty (LWP) – Wikipedia, wolna encyklopedia;


Zwykły człek. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo