Uff! - Wymęczyły mnie te wrednoty - te różne "mistery", "palce", "coo", "too", "łoo" i jeszcze jakieś inne. No i jeszcze jeden pół-troll zagraniczny i pół troll intelektualno-psychologiczny. Poniekąd sama jestem sobie winna, bo zamiast skorzystać z porad kilku bardziej doświadczonych blogerów próbowałam to to potraktować po ludzku - potłumaczyć, porozmawiać, powychowywać, czasami rugnąć ale nie lekceważyć i nie wywalać zaraz. Tak w myśl zasady, że poprzez działania pedagogiczne podobno nawet i z małpy da się zrobić człowieka. Z małpy może i tak ale jednak nie z trolla. Muszę się więc przyznać do porażki tej strategii - te byty są z piekła rodem i chyba nic nie pomoże. Gorzej niż z tymi małpami z pedagogicznego przykładu (to o ile dobrze pamiętam za Pestalozzim). Wzbierało więc we mnie to zmęczenie trollami już od pewnego czasu a ostatnio tak się do mojego bloga poprzyklejały, że aż pojawił się twórczy impuls do napisania notki.
Nie, nie - nie cieszcie się trolle. Porażka koncepcji zupełnie nie oznacza, że przestanę pisać. Co to, to nie - możecie to natychmiast zameldować waszym zleceniodawcom. Pewnie obetną wam jakieś premie i dodatki ale zatrudnienie będziecie mieć dalej - to pewne - jako że zniechęcić mnie do pisania nie udało się wam nawet po waszym przedwczorajszym i wczorajszym festiwalu głupoty na moim blogu. Oczywiście z zastrzeżeniem, że być może któryś z was robi to nie na zlecenie a prywatnie i z własnej inicjatywy - tylko że wtedy to już raczej nie da się nic na to poradzić. Może co najwyżej dobry psychiatra albo terapeuta ale też nie wiadomo, czy pomoże.
Z blogerami i trollami sprawa ma się podobnie jak z piękną kobietą otoczoną wianuszkiem adoratorów i z oplotkowującymi ją wrednymi zazdrośnicami, które natura pozbawiła urody czy jakichkolwiek talentów. Każda kobieta wie, że im więcej takie głupie intrygantki o niej plotkują i obgadują ją z powodu niemodnej sukienki, za dużego nosa czy za chudych nóg, to tym lepiej to o niej świadczy, to na tym większe powodzenie może liczyć. Martwić należy się dopiero wówczas, gdy złośliwości i zainteresowanie ze strony wszelkich intrygantów ustaje.
Tak więc trolle, cieszę się z uznania, jakie okazujecie mi waszą stałą obecnością i mąceniem na moim blogu. Jest to najlepszy dowód, że postępuję słusznie i piszę o rzeczach ważnych. Tu zresztą widoczna jest pewna prawidłowość - obecność trolli jest wprost proporcjonalna do wagi omawianych czy opisywanych spraw. Największe zagęszczenie gatunku panuje zdecydowanie przy temacie katastrofy smoleńskiej, na drugim miejscu należy wymienić PiS i Jarosława Kaczyńskiego - to niemalże hasła, na które zlatują się one niczym muchy na lep. Dziękuję więc wam za cenną wskazówkę no i możecie być pewni, że będę pisać dalej tak jak dotychczas.
Przy okazji mam do was jeszcze jedną prośbę - ostatnią, bo od tej chwili przez jakiś czas nie będę z wami dyskutować. Napisałam kilka artykułów nie o polityce a na inne ciekawe tematy - coś o aberracjach chromosomowych, coś o historii, kilka notek o sporcie i z podróży. Nie idźcie aż na taką umysłową łatwiznę, bo dowalać prezesowi PiSu potrafi teraz byle przygłup i każdy tchórz. Poczytajcie tamte rzeczy, bo przy trudniejszych artykułach fachowych czy tematycznych jesteście zwykle nieobecni. To wprawdzie bardzo przyjemne, że was tam nigdy nie ma ale swoją drogą ciekawe, dlaczego.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości