Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
887
BLOG

Raport z brakami i porażka kłamstwa totalnego

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 25

       Prezentacja raportu Millera przebiegła zgodnie z zapowiedziami i obarczyła winą głównie stronę polską i tych, którzy już nie mogą się bronić. Tym niemniej jednak znalazło się w niej kilka ciekawych momentów. Jest wyraźnie mowa o słynnym już - jak wiadomo błędnym i tragicznym w skutkach - "na kursie i na ścieżce". Tym samym nieprawdziwe informacje podawane z wieży zostały oficjalnie potwierdzone. Ten podstawowy fakt nie wymaga już chyba żadnych dodatkowych komentarzy - można go jedynie w swych interpretacjach albo uwzględnić albo nie, co czynią niestety niektórzy (pseudo)eksperci i dziennikarze.

       Do ciekawszych stwierdzeń należą niewątpliwie podziękowania komisji dla polskich ekspertów odczytujących rejestratory i pochwała ich pracy słowami "Bez ekspertyz nie bylibyśmy w stanie powiedzieć o tym, że załoga podjęła decyzję o odejściu na drugi krąg. (...) To nie byli samobójcy." Czyli przełożywszy to na język bardziej zrozumiały a mniej dyplomatyczny mamy kolejne potwierdzenie faktu, że dopiero po ekspertyzach i długiej i mozolnej pracy polskich fachowców mogliśmy się dowiedzieć, jaka była prawdziwa treść rozmów w kokpicie. No i ponadto, że działało jakieś "coś" czy jakiś "ktoś", zainteresowani tym, aby prawdziwa treść rozmów, m.in. komenda "Odchodzimy", nie ujrzała światła dziennego i aby opinia publiczna uważała pilotów za nieodpowiedzialnych samobójców, terroryzowanych przez równie nieodpowiedzialnego Prezydenta i Generała. Ten fragment powinni sobie jeszcze raz obejrzeć (pseudo): eksperci, dziennikarze i blogerzy oplatający nieustannie niczym niepotwierdzone bzdury o naciskach i o lądowaniu "za wszelką cenę". To zawsze coś, bo ogólnie prezentacja obfitowała w niedomówienia, brak konkretów a nawet i sprzeczności.

       Potwierdzono także z całą pewnością, że nie było nacisków i że załoga podejmowała słuszne decyzje. Niestety najsłuszniejsze decyzje nic nie pomogą, gdy - wbrew zapewnieniom - nie jest się "na kursie i na ścieżce". Wiadomo też, że nie było żadnych awantur między generałem Błasikiem a kapitanem Protasiukiem - takimi informacjami raczyły nas jedynie słuszne media i poprawni dziennikarze przez całe miesiące powołując się na przecieki ze śledztwa. To dobrze, że raport zaprzeczył wielu niedorzecznym informacjom ale niedobrze, że rozpowszechniający je dotychczas jakby tego nie zauważyli i uprawiają swój niecny proceder w dalszym ciągu. Upiorny chór znów zaczął śpiewać uwerturę do swej kakofonicznej opery, należy się spodziewać, że kolejne akty nastąpią.

       Oblany potem poseł Kalisz jeszcze na chwilę przed prezentacją obarczał bezpodstawnie winą kancelarię prezydenta i groźnie grzmiał zarówno na żyjących jak i nieżyjących. Wyszło głupio. Eksperci znani z wcześniejszych wystąpień wydawali się być oburzeni rzekomym spychaniem winy na Rosjan. Wojciech Łuczak z "Raportu" nie zgodził się z wnioskami komisji Millera, że załoga podejmowała słuszne decyzje i zarzucał jej m.in. nieznajomość rosyjskiego, co mija się z prawdą (wiemy z całą pewnością, że kpt Protasiuk znał rosyjski). Trudno powiedzieć w tej chwili, czy ekspert Łuczak otrzymał tajemnymi kanałami od strony rosyjskiej jakieś dodatkowe wiadomości, których nie otrzymała oficjalnie strona polska, czy też po prostu coś fantazjował. Przedstawiany jako "sejmowy ekspert ds. lotnictwa" kpt Robert Zawada wiedział natomiast, że "załoga nie chciała współpracować z kontrolerami" mimo że raport Millera jednoznacznie potwierdził, że to właśnie kontrolerzy podawali nieprawdziwe informacje dot. kursu i ścieżki. Profesor Zylicz, wybitny autorytet, twierdzący jeszcze do niedawna ze stanowczością, że konwencja chicagowska stanowi najlepszy sposób procedowania, wił się i nie znajdował żadnego sensownego wyjścia z prawniczych labiryntów. Komisja potwierdziła bowiem, że chodziło o lot wojskowy (państwowy) a nie cywilny.  W wielu relacjach z prezentacji główny nacisk kładziony był na niewłaściwy tryb szkolenia w 36 Pułku, pomijano natomiast sprawę nieprawidłowego naprowadzania czy ustania pracy komputerów pokładowych, co niewątpliwie mogło mieć większy bezpośredni wpływ na przebieg zdarzeń niż organizacja szkoleń, oczywiście też ważna.

       Raport jest jaki jest - przede wszystkim z wielu przyczyn niekompletny i niedoskonały, na to nic nie da się poradzić, można jedynie wskazywać na braki i nieścisłości. Trzeba też liczyć się z tym, że wszelkiego rodzaju krętactwa i medialne oszustwa będą kontynuowane. Optymistyczne jest to, że wszystkim, którzy usiłowali ukryć prawdę nie udało się kłamstwo totalne w sprawie smoleńskiej tragedii, jakiego na naszych oczach z całą bezczelnością próbowali dokonać. Ta choćby częściowa porażka kłamców i oszczerców daje nadzieję na przyszłość.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka