Dwa fakty, które w ostatnich dniach niestety zdominowały debaty polityczne i medialne mogą budzić jedynie najwyższy niepokój. Pierwszy jest związany z profanacją pomnika w Jedwabnem - nie chodzi tu o samą profanację, bo o tym napisano już wiele a władza powinna po prostu dbać o porządek i podobnym aktom skutecznie zapobiegać w miejsce wiecznego lamentowania. Chodzi o mieszanie tej sprawy do aktualnej walki wyborczej i o obarczanie współodpowiedzialnością za tego rodzaju wybryki opozycję.
Już zaraz po pojawieniu się swastyk na pomniku - tym razem niestety zdarzenie to zdominowało obchody wrześniowej rocznicy - zaczęto tę sprawę w mediach i w sieci wiązać z opozycją. Pojawiały się nawet tu i ówdzie sugestie wiążące sprawę ze środowiskami zaangażowanymi w wyjaśnianie smoleńskiej katastrofy. Strategia jest jasna - jej celem jest pokazanie PiSu jako partii popierającej wandali i margines wszelkiej proweniencji. Dodatkowym pożytkiem ma być skompromitowanie przy okazji osób poddających w wątpliwość oficjalną wersję katastrofy. Nie ma sensu dawać ocen etycznych takiego postępowania, bo czym ono jest, każdy widzi. Ważne jest, że władzy przed wyborami puściły już wszelkie hamulce i że w celu zdyskredytowania opozycji wszystkie środki są dozwolone.
Drugi fakt to wyjazd Donalda Tuska na Litwę w sprawie polskich szkół. Oczywiście polskie szkoły i polska mniejszość na Litwie znajdują się obecnie w dość niekorzystnej sytuacji i ani prawica ani lewica temu nie może zaprzeczyć. Premier za wszelką cenę usiłuje więc pokazać, że stara się, działa, jeździ i załatwia, jak to na szefa sprawnego rządu przystało. Media raz puszczą jakąś wypowiedź Premiera zatroskanego losem polskiej młodzieży na Wileńszczyźnie, innym znów razem pokażą wzruszający obrazek o charakterze wręcz narodowo-patriotycznym - Premier Najjaśniejszej przy Ostrej Bramie, Biskup, msza a do tego jeszcze dziewczynki w wileńskich strojach ludowych - wyborcę natychmiast ogarnia wzruszenie i łza się w oku kręci. No i właśnie o to chodzi - a nuż taki jeden czy drugi obywatel stojąc przed urną wyborczą przypomni sobie obrazek i zagłosuje na sprawcę tych wzruszeń. Mimo tych patriotycznych obrazków efekt zresztą niewielki - rząd litewski wyraźnie powiedział, że nie zmieni ustawy o szkolnictwie.
Co te dwa fakty mają ze sobą wspólnego? Pozornie nic ale przy głębszym spojrzeniu na sprawę okazuje się, że bardzo wiele. Zarówno stosunki między Polakami i Litwinami jak i między Polakami i Zydami to długa i nie zawsze łatwa historia. Aby dojść do stanu, który jest dzisiaj (a jest on mimo co rusz wzniecanych histerii może nie całkiem dobry ale przyzwoity) potrzeba było wiele wieków, wiele bolesnych doświadczeń i dużo dobrej woli wielu ludzi. Materia jest bardzo delikatna i byle co może spowodować w niej pęknięcia i zniszczenia. Wykorzystywanie tych spraw do doraźnych celów wyborczych to igranie z ogniem- doświadczony polityk powinien o tym wiedzieć. Raz obudzone demony mogą się bardzo łatwo wyrwać spod kontroli i wtedy będzie fatalnie dla wszystkich zainteresowanych.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka