Pogarda, ośmieszanie, szyderstwa - to było kiedyś. Dziś obserwując działania polityków, urzędów i mediów można dojść do dalej posuniętych wniosków. Wydaje się, że obecna władza zdefiniowała na nowo rację stanu. I nie chodzi tu o - jak możnaby było sobie pod tym pojęciem wyobrazić - sprawy energetyczne, gosopdarcze czy o sprecyzowanie zagrożeń zewnętrznych. Podstawową racją stanu państwa stało się od pewnego czasu gnębienie Jarosława Kaczyńskiego.
Skandaliczne prowadzenie śledztwa smoleńskiego, jeden błąd za drugim, stos niedopowiedzeń i niewiadomych - nieważne. Rzetelnego śledztwa i wyjaśnienia sprawy domaga się z powodów politycznych i rodzinnych J.Kaczyński a przecież on racji mieć nie może. Trzeba więc brnąć w działania absurdalne z punktu widzenia interesu Polski. Byle tylko społeczeństwo nie dowiedziało się o sprawie zbyt wiele (najlepiej w ogóle nie powinno się nią zajmować) a J.Kaczyński nie dostał się "na trumnach do władzy". Racji stanu trzeba bronić.
Prezes PiS powie cokolwiek na jakikolwiek temat - natychmiast do ataku przystępuje jeden z najwyższych urzędników w państwie i wydaje certyfikat, że PiS jest partią antysystemową i trzeba ją zlikwidować. Organizacje społeczne i politycy PiSu mówią o budowie pomnika ofiar smoleńskiej katastrofy - już włączają się urzędy państwowe, że pomnik podobno zakłóci kompleks zabytkowy. Władze Warszawy też natychmiast obwieszczają ze swej strony niemożliwość budowy i doszukują się podobieństw między projektem a architekturą III Rzeszy. Ponieważ w innych przypadkach władze nie okazują aż takiej troski o porządek architektoniczny miasta czy o zabytki, trudno raczej uwierzyć w te argumenty - tu może chodzić wyłącznie o sprawy wyższe - o rację stanu właśnie.
Gdy Jarosław Kaczyński przemawia w dniu smoleńskiej rocznicy i cytuje poetę, zarządcy narodowego dziedzictwa literackiego natychmiast rozpętują histerię i poprzez zaprzyjaźnione gazety dają do zrozumienia, że posługiwanie się cytatami literackimi jest dla szefa opozycji zakazane. Gdy wraz z innymi posłami PiSu w dniu rocznicy pomaga ludziom składać wieńce w miejscu po niegdyś stojącym tam krzyżu, zdarzeniu towarzyszy ogromna ilość sił porządkowych. Posłom uniemożliwia się korzystanie z ich praw, kilku zostaje poturbowanych - nieważne. W imię racji stanu trzeba pokazać, gdzie ich miejsce, trzeba dołożyć.
W ostatnim czasie w obronę tak zdefiniowanej racji stanu włączyła się władza sądownicza. Najpierw miało miejsce idiotyczne i pozbawione jakichkolwiek podstaw zarządzenie badań psychiatrycznych. Obecnie, w okresie kampanii wyborczej, sądy są już tak zintegrowane w proces ścigania wroga systemu i jego partii, że gdy tylko pada jakieś hasło wyborcze czy to natury ogólnej ("W Polsce nic się nie zmieniło") czy wręcz precyzyjnie i prawdziwie opisujące stan rzeczy (dot. PSL-u i miękkich narkotyków - prawdziwość potwierdził w końcu poseł Kłopotek), natychmiast dzielni obrońcy racji stanu wymierzają kary i orzekają, co wolno mówić a czego nie.
Gdy w niewyjaśnionych okolicznościach popełnia samobójstwo (???) znany polityk, mało ważne wydają się rozważania o kulisach śmierci i o jego powiązaniach. Prokuratura wykonuje ustawowe czynności dopiero na trzeci dzień po znalezieniu zwłok a całe sztaby medialne łamią sobie głowę, jak powiązać sprawę z Jarosławem Kaczyńskim. To samo dzieje się po znalezieniu antysemickich bazgrołów - ze strony władz mało słychać o jakiejś prewencji czy o ściganiu wandali. Za to media zaprzyjaźnione znów próbują powiązać sprawę z PiSem. W związku z nowo zdefiniowaną racją stanu warto też zajrzeć na blogi niektórych polityków - część z nich w dużej mierze poświęcona jest działalności J.Kaczyńskiego. Wydarzenia gospodarcze i polityczne bledną wobec problemu, czy J.Kaczyński będzie debatował czy nie - wiadomo, to racja stanu dyktuje priorytety.
Niektórzy politolodzy i obserwatorzy polskiego życia politycznego ubolewają, że rządząca koalicja nie ma jasno sprecyzowanej koncepcji polskiej racji stanu. Niesłusznie - nawet, gdy jej nie ma na papierze, jest ona widoczna codziennie i są nią przesiąknięte działania władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, o tej czwartej, medialnej, nawet nie wspominając. Jej myśl przewodnia to "pognębić Jarosława Kaczyńskiego". Absurdalna racja stanu państwa zdegradowanego.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka