Stosownie do zamiaru opisanego w tytule mamy na ekranach telewizji już nie infant terrible polskiej polityki ale kogoś, kto najwyraźniej widzi się w roli męża stanu. Zamiast niesfornej fryzury grzecznie ostrzyżone włosy, zamiast szokujących gadżetów - postawa i konwencjonalny strój, mające świadczyć o powadze i trosce o losy państwa. W tej nowej stylizacji Janusz Palikot walczy o odebranie głosów SLD i PO, z jakim efektem okaże się po wyborach.
"Platforma to marazm i stanie w miejscu" - nie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić ale na tym koniec. Bo mimo wszelkiej krytyki Palikot - w razie przekroczenia progu 5% - ma zamiar wejść w koalicję z PO i SLD, co było zresztą do przewidzenia. Z obecnych ministrów zostawiłby min.Bieńkowską, min. Zdrojewskiego i ewentualnie min.Sikorskiego. Resztę zamierza wymienić. Najgorzej ocenia ministrów Grabarczyka, Kopacz i Hall. Sam - w razie sukcesu wyborczego - chciałby dla swej partii resort edukacji i jeden z resortów gospodarczych.
Wielkie zmiany obiecuje właśnie w dziedzinie szkolnictwa, które uważa za kluczowe a jego kandydatką na ministra edukacji jest prof. Sroda. Dalsze obietnice to lekcje etyki, podatek kościelny i likwidacja powiatów. Ponadto znane już z wcześniejszych wypowiedzi, bardzo ogólne "przyjazne państwo", choć nie wiadomo dokładnie, co miałoby ono oznaczać (szczególnie w aspekcie praktycznym). Czasami Palikot przywołuje tu przykład Australii, czasami USA. Można się zgodzić z jego uwagą o podejrzanie dużej ilości nieważnych głosów w wyborach samorządowych.
Jakie zmiany oczekiwałyby więc społeczeństwo w przypadku wejścia do Sejmu ugrupowania Janusza Palikota? Przede wszystkim pogłębienie chaosu w państwie. Wiadomo, jak sytuacja wygląda obecnie i to w warunkach dość stabilnej koalicji. Gdyby marzenia autokreowanego męża stanu spełniły się, prawdopodobnie potrzebna byłaby koalicja trzech partii. Do czego może to w polskich warunkach w szybkim tempie doprowadzić, nie trzeba wyjaśniać. Profesor Sroda odpowiedzialna za edukację oznacza dryfowanie oświaty w kierunku lewackim a antykościelne stanowisko Janusza Palikota i jego partii pogłębienie rozłamu w społeczeństwie. Ew. rządy w koalicji np. z PO to kontynuowanie obecnej nieudolności przyprawionej jeszcze dodatkowo smaczkami już jawnie antychrześcijańskimi i prawdopodobnie zwiększoną dozą państwowego bałaganu.
Według ostatnich sondaży poparcie dla ugrupowania Janusza Palikota wynosi ok. 4%, lider głowi się jeszcze, jak przekonać niezdecydowanych. Wysłuchawszy wszystkich tych życzeń, marzeń i utyskiwań, można tylko prosić Siły Wyższe, aby uchowały Polskę i nas wszystkich przed takimi zmianami i podobnymi mężami stanu.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka