Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1348
BLOG

MW z WM odwracają się od PO

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 46

       To oczywiście przykład jednostkowy. Zdecydowałam się jednak o nim napisać z dwóch względów - po pierwsze jest optymistyczny. Po drugie chodzi w nim o osoby bardzo typowe, wręcz "reprezentatywne" dla swych środowisk. Tak więc oprócz tego, że powołuje się on na konkretne osoby, można na jego podstawie wyciągnąć  także pewne głębsze wnioski. Zwłaszcza, że z tej czy innej rozmowy dobiegają podobne sygnały. Coś w nastrojach społecznych się zmienia i to jest ważniejsze od jednego czy drugiego, bardziej lub mniej podkolorowanego wyniku sondaży. Dotychczas otumanieni propagandą jakby zaczynali przytomnieć.

       Rodzice z wyższym wykształceniem. Obydwoje pracują w administracji. Przeciętni ludzie, przeciętne pensje. Przeciętne życie i przeciętne mieszkanie w blokowisku dużego miasta. Przeciętne zainteresowania i przeciętne życiorysy. Polityką się nie interesują ale nienawidzą Kaczyńskiego. Dawniej oczywiście nie znosili "Kaczorów". Konkretnie za co, nigdy nie potrafili uzasadnić. W ostatnich wyborach prezydenckich głosowali na Komorowskiego, bo to "mądry i wykształcony człowiek z dużym doświadczeniem. A poza tym PO ma świetną ekipę". Oprócz tego ludzie są mili dobrzy i uczynni.

       Córka znajomych - inteligentna i miła dziewczyna, do tego bardzo ładna - skończyła - kto by nie odgadł - politologię na UW. Mniej więcej półtora roku temu kończyła pisać pracę magisrterską. W trakcie naszego spotkania wysłuchałam oczywiście od znajomych obowiązkowego "jaki ten Kaczyński okropny". Potem przyszła kolej na mnie i ja zadałam też już obowiązkowe pytanie "A dlaczego on taki okropny, co takiego robi, że uważacie go za takiego okropnego?" Oczywiście usłyszałam - znów obowiązkowy standard - coś w rodzaju "A no bo ten Kaczor jest okropny i rządzić chce". Porzuciwszy sprawę przyszłości kraju, w tej konfiguracji i tak nie do rozwiązania, zaczęliśmy rozmawiać o piwie, o pubach i o restauracjach. Tu panowała przynajmniej rzeczowa zgodność.

       Potem  porozmawiałam z córką znajomych. Dziewczyna zaczęła od utyskiwania na Radio Maryja i ojca Rydzyka. Potem na prawicę, mohery, krzyż i cały ciemnogród i wstecznictwo w ogóle. Na PiS, jego wyborców i J.Kaczyńskiego w szczególności. Przyznaję, że w duszy pomyślałam sobie, że gdyby dziewczyna była moja, to chyba dostałaby staromodnym zwyczajem klapa po tyłku. Tzn. - przepraszam, dostałaby go jeszcze wcześniej, już przy podejmowaniu decyzji o kierunku studiów. Albo zamiast staromodnego klapa ewentualnie byłyby jakieś cięcia w finansowaniu edukacji do momentu, aż młodzież nie wykształciłaby sobie odpowiedniego poglądu na temat zawodu, pracy, itd. Ale nie moja więc siedziałam dalej cicho i słuchałam. Potem zaczęła opowiadać o autorytetach-wykładowcach. Jak to właśnie wyśmiewają na wykładach tę okropną prawicę a cała sala aplauzuje w zachwycie i ryczy ze śmiechu. Złagodniałam wtedy w ocenie i pomyślałam sobie, co w końcu ta biedna młodzież może na to wszystko poradzić. A klapsy w tyłek (wiem, wiem, teraz nie wolno, to tylko taka myśl) czy jakieś inne sankcje i tak w tym wieku pewnie nic nie dadzą. Jak narybek coś sobie wbije do głowy, to  nie ma siły i tyle.  Ze mną samą w końcu też było kiedyś podobnie. Dziewczyna jest naprawdę inteligentna więc pomyślałam sobie, że trzeba przeczekać.

       Gdy rozmawiałyśmy już pół roku później, szukała pracy.  Zna dobrze języki obce, jest obowiązkowa i solidna. I nic. Rodzice niestety nie mają znajomości tam, gdzie trzeba więc wędruje już tak od prawie półtora roku od praktyki do praktyki. Wszędzie ją bardzo chwalą, że dobra i że pracowita. Dostaje świetne zaświadczenia, wszyscy życzą jej jak najlepiej i zapewniają, że jakby mogli, to by ją natychmiast zatrudnili. Nikt jednak nie zamierza ani zatrudnić na stałe ani płacić złamanego grosza. Ton rozmowy był już zupełnie inny, nie było dowcipów o zacofanych moherach, o krzyżu czy o Kaczyńskim. Było sporo mądrych i realistycznych refleksji o świecie wokół. To był smutny ton (coś z gamy b-moll) oszukanego pokolenia, które uwierzyło w bajki o nowym, lepszym świecie, o polityce miłości i o wspaniałych szansach, których jedynym warunkiem miała być likwidacja ostatnich przeszkód - tradycji, patriotyzmu, religii.Gdy rozmawiałyśmy parę tygodni temu powiedziała mi, że zagłosuje na PiS. To nie jest przypadek odosobniony. Niektórzy młodzi ludzie decydują podobnie, niektórzy szukają odtrutki po lewej stronie. Od partii rządzącej, postrzeganej do niedawna jeszcze entuzjastycznie, odwracają się.

       Czy cieszy mnie to? Mimo wszystko nie za bardzo. Dobrze, że coś się zaczęło dziać, że ten zupełnie diabelski czar urojonego sukcesu prysł i że młodzi ludzie zaczynają dostrzegać rzeczywistość. Sytuacja wielu z nich, także i tych dobrze wykształconych z dużych miast, jest jednak dość nieciekawa i na razie niewiele wskazuje na jej odmianę.  To smutne.

 

      

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka