Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
483
BLOG

Czy mieszkamy w całkiem normalnym kraju?

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 8

       Raczej niezbyt często oglądam różnego rodzaju audycje i reportaże w stylu "z życia wzięte". Raz że mało czasu więc i selekcja materiału do czytania i oglądania musi być dość staranna. A dwa - po takich reportażach zwykle zaczyna człowieka zalewać krew już do reszty, gdy patrzy się na bezsliność zwykłych ludzi wobec władz. Ponieważ i we własnym otoczeniu nie brakuje spraw szarpiących nerwy, zwykle więc decyduję się na inne spędzanie czasu.

       Akurat wczoraj wyszło inaczej i poszukując w TVP Info wiadomości trafiłam  na relacje opowiadające o zmaganiu się zwykłych ludzi z władzami. Silna dawka na raz. Zaczęło się od kilkuletniej dziewczynki, którą odebrano rodzicom (świadkowie twierdzili, że dziewczynka jest zadbana a rodzice zajmują się nią tak jak trzeba). Powód? Otóż dziewczyka narysowała jakiegoś kreskowo-kółeczkowego ludzika a ludzikowi dorysowała "coś" między nogami. No i na podstawie tego "czegoś" dorysowanego (bo innych podstaw nie było) wielce uczony psycholog (może nawet i przeuczony) stwierdził, że dziewczynka jest molestowana seksualnie przez dziadka. Ostatecznie po długich sądowych korowodach i rozpaczy całej rodziny, w tym i dziadków, zapadła decyzja, że dziewczynka może wrócić do domu. Rodzicom przydzielono jednak kuratora a dziadkowi (który przez kilka lat razem z babcią współwychowywał wnuczkę) zakazano jakichkolwiek kontaktów z dziewczynką.

       Kolejna sprawa to sześcioletni chłopiec przejechany przez autobus szkolny ciężko ranny w wyniku wypadku. Ewidentna wina kierowcy i opiekunki sprawującej nadzór nad dziećmi, która zamiast im pomóc przy wychodzeniu i przechodzeniu przez ulicę (zakres jej obowiązków) zajęta była nie wiadomo czym. Rodzice nie dość, że straumatyzowani ciężkim okaleczeniem synka - skutki wypadku będzie odczuwał do końca życia - przeżywają kolejną traumę walcząc z urzędami, i instytucjami,które powinny sprawę załatwiać i udzielać pomocy. Nie pomagają i nie załatwiają spraw, bo kierowca busa to były milicjant, ustosunkowany w regionie. Nie wiadomo, kim jest opiekunka - czy też jakaś była czy aktualna - faktem jest, że w tej oczywistewj sprawie winnych nie ma. Rodzice szukają pieniędzy na operację chłopca poza Polską a kierowca dalej wozi sobie dzieci. Winny pewnie dalej się nie znajdzie, bo jak winny ważny (czy były ważny) to winny być nie może. Co tam taki drobiazg, że zdrowy chłopiec został inwalidą.

        I jeszcze trzecia sprawa -oczywiście nieporównywalna i dużo mniejszego kalibru, bo chodzi "tylko" o materię. Zwykłym mieszkańcom zwykłego bloku znowu gdzieś budują pod nosem apartamentowiec. Od budowy pękają ściany budynku, apartamentowiec będzie zasłaniał okna bloku, to widać już teraz a mieszkańcy bloku nie mogą uzyskać nawet dostępu do projektu i do dokumentacji. Takich przypadków są tysiące - kilka podobnych znam z Warszawy. Wiadomo, ci z bloków są nieważni, bo nie mają, ci z apartamentowców ważni, bo mają. Jak nieważni, to niech im się blok zawali, powietrze i światło też niepotrzebne. No bo po co taki bez apartamentowca i bez kasy ma mieć światło, przestrzeń i niepopękane mury. Priorytety są jasne.

       Na deser dowedziałam się jeszcze, że również pod kolejny apartamentowiec mają rozwalić w Warszawie na Pradze dom, w którym mieszkał czy pracował Janusz Korczak. Niedawno właśnie rozwalili zabytkowe koszary, teraz dom Korczaka. Ciekawe, kiedy ktoś mądry inaczej ale za to dysponujący nieprzeciętną kasą, zapragnie zbudować sobie apartamentowiec w środku Parku Łazienkowskiego (bo na obrzeżach już pobudowano).

      Te różne przypadki dają się wszystkie podciągnąć pod jeden wspólny mianownik - władza kontra obywatele. I jeszcze władza kontra Janusz Korczak.

 

 

 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka