Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
322
BLOG

Komisja Sejmowa i PZPN: III RP w miniaturze

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Rozmaitości Obserwuj notkę 10

       Gdy mowa o piłce nożnej raczej rzadko przychodzi na myśl teologia, ezoteryka jakieś kosmologie czy inne sprawy mało związane z tym "męskim" sportem. Ale w trakcie dzisiejszego wysłuchania Zarządu PZPN przed Komisją Sejmową tak się właśnie myślało. Dlaczego zaraz wyjaśnię. Ale zacznijmy od końca - w pewnym momencie prezes Lato musiał przedwcześnie opuścić obrady ze względu na konieczność lotu do Kijowa na losowanie grup. Zanim obrady opuścił, zdążył posiedzenie nazwać spektaklem, ku oburzeniu przewodniczącego. I miał rację, bo bez względu na pogląd w sprawie samego Laty, PZPNu i polskiej piłki nożnej w ogóle, posiedzenie spektaklem niewątpliwie było.

       Oprócz chyba dwóch w miarę konkretnych głosów - posła PiSu J.Tomaszewskiego i posła PSL E.Kłopotka, reszta parlamentarzystów wykorzystała obrady bardziej do autoprezentacji i dość długich i nie zawsze zrozumiałych wywodów w różnych własnych sprawach. Efekt był taki, że pytań w gruncie rzeczy było mało a odpowiedzi jeszcze mniej. Tak więc wiadomo w dalszym ciągu mniej więcej to, co wiadomo było do tej pory na podstawie wiedzy ogólnej. Korupcja, bałagan, łapówkarstwo, dbałość o interes prywatny w miejsce publicznego. Ostatnio wiedza ogólna została jeszcze uzupełniona o wiedzę bardziej szczegółową (z taśm). A więc znów jest  Zdzichu, czy Rychu nie wiadomo, wiadomo, że jest jeszcze Grzechu. Jest jeszcze jakaś bańka, gdzieś pojawia się "pięć dych", coś z fakturą a coś bez faktury. W tle lecą nieodłączne k... . No i jakaś spółdzielnia i firma, której ktoś, czy ona komuś idzie na rękę. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa.

       I tu wracamy do początku - dlaczego piłka nożna kojarzyła się dziś nie z boiskiem i biegającymi po nim dobrze zbudowanymi mężczyznami a właśnie z teologią czy ezoteryką. Tym nagłym odkryciem matactw i krętactw na szczycie polskiego futbolu nie można dać się zwieść. Oczywiście bardzo dobrze, że coś się wreszcie w sprawie zaczyna dziać - być może też, jako że przed Euro 2012 wyczyszczeniem przysłowiowej już "stajni Augiasza" zainteresowana jest i koalicja i opozycja, będą to tym razem zmiany głębsze. Dobrze też, że minister Mucha zadziałała tu prawidłowo i że nawet PiS i PO są  w dużej mierze ze sobą zgodne. Ale nie łudźmy się - problem PZPNu nie wziął się znikąd. Przyczyny choroby tego ciała tkwią nawet dużo głębiej niż sugerowało to jedno z zadanych dzisiaj pytań, które brzmiało "Ilu członków PO znajduje się we władzach?".

       PZPN to nie zwykła korupcja czy upychanie kolesiów z partii rządzącej na stanowiska. To nic innego jak odbicie kosmosu III RP. Kosmosu, w którym wszystkie powiązania tak naprawde istotne dla dalszych losów  organizmu wywodzą się z głębokiej przeszłości i są niewidzialne. Można powiedzieć wręcz natury karmicznej. To mikrokosmos, w którym działają całe enklawy wyjęte spod prawa i jakiejkolwiek kontroli - nieuchwytne, niezdefiniowane i nieprzewidziane żadnymi przepisami. To wreszcie kosmos, w którym rolę guru i przewodników spełniają często osoby stojące gdzieś w ukryciu, o których niewiele wiadomo, skąd przychodzą i dokąd zmierzają.

       Afera PZPN to kolejna odsłona ukazująca, w jaki sposób funkcjonuje III RP i jej rozliczne instytucje (oczywiście zdarzają się też chlubne wyjątki). Odbicie wielkiego w małym. Jak na górze tak na dole. 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości