Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
631
BLOG

Po ekspertyzie IES: Wyrazy uznania i pały z minusem

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 12

       Wreszcie wiemy nieco więcej o dramacie, który rozegrał się rano 10 kwietnia nad smoleńskim lotniskiem i o tragifarsie odtwarzanej w następstwie tragedii. Kolejnymi aktami tej tragifarsy były wystąpienia tzw. "ekspertów" od lotnictwa i polityków obwiniających spowodowaniem katastrofy ś.p.Prezydenta Kaczyńskiego i ś.p.gen.Błasika, raport i konferencja MAK z tezą, że "Główny Pasażer" i Dowódca Sił Powietrznych RP naciskali na niedouczonych, labilnych psychicznie pilotów i Raport Millera, powtarzający w dużych częściach Raport MAK.

       Od wczoraj wiadomo oficjalnie to, co wielu przeczuwało od dawna a co od kilku dni krążyło po sieci i po Warszawie w formie przecieków. Wersja twierdząca, że ś.p.gen.Błasik wymuszał na pilotach lądowanie jest kłamstwem! Zaprzeczenie tym kłamstwom (nie ma dowodów na obecność gen.Błasika w kokpicie, nie ma nagrania jego głosu, nie ma poszlak w postaci np.wypowiedzi pozostałych osób dot. jego obecności w kokpicie), to oczywiście mała kropla w morzu niejasności, jest to jednak fakt bardzo ważny. Po pierwsze obala on główny filar kłamstwa smoleńskiego. Po drugie daje nadzieję, że dezinformacji wokół okoliczności śmierci polskiej delegacji zostanie wreszcie kiedyś położony kres. Po trzecie podtrzymuje on wiarę w ludzi.

       Faktu tego w niczym nie podważą wrzaski tzw. "ekspertów" twierdzących uparcie od kilku dni, że kłamstwa i inne nieścisłości w oficjalnych Raportach nic takiego znów nie znaczą. Znaczą, znaczą, Panowie - kłamstw w takich dokumentach po prostu nie powinno być a jeżeli już są, to oznacza to tyle, że prawda wyglądała inaczej. Nic nie pomogą też teorie podwórkowych psychologów mówiące, że jak Generała w kabinie nie było, to wcale nie znaczy, że nie było nacisków, bo one były i tak nawet, jak nikt nie naciskał. Oczywiście, szanowni psycholodzy podwórkowi - życie jest w ogóle stresujące a przy różnego rodzaju schorzeniach wręcz odbierane jako jedna wielka presja czy jeden wielki stres. Tyle, że w badaniu każdej katastrofy liczą się dowody i fakty a nie domniemane, zakładane stany uczuciowe uczestników wypadku i komentujących. Nic nie pomoże nawet burczenie chamów wszelkiego rodzaju przeciwko podstawowym normom współżycia sopłecznego - po prostu, jak się kogoś obrzucało błotem i kłamstwami i obwiniało się go w sposób nikczemny i wyrachowany za spowodowanie katastrofy, to po wyjaśnieniu sprawy należy przeprosić (takie zwyczaje panują w całym cywilizowanym świecie).

       W związku z odsłonięciem tego istotnego fragmentu prawdy pora na pierwsze oceny. Wyrazy najwyższego uznania należą się p.Ewie Błasikza to, że dzielnie podjęła walkę przeciwko temu kłamstwu. Walkę nierówną, trzeba dodać, gdyż z jednej strony stała Ona sama, w ciężkiej sytuacji po utracie Męża i po przebytej traumie smoleńskiej a z drugiej strony instytucje państwowe, czołowi politycy, celebryci i spora część mediów. Pani Ewa Błasik wykazała się postawą godną podziwu w sytuacji, w której większość osób najprawdopodobniej zrezygnowałaby - tym bardziej cieszy fakt, że w walce o honor ś.p.gen.Błasika przegrali kłamcy i oszczercy a wygrała prawda.

       Na tle ostatnich wydarzeń bardzo dobra ocena należy się krakowskiemu Instytutowi Ekspertyz Sądowych, który wykonał profesjonalną pracę, odczytał i zidentyfikował fragmenty głosów dotychczas nieodczytanych i po raz kolejny udowodnił swą niezależność. Niestety żyjemy w czasach, w których niezależne postępowanie nie zawsze jest sprawą prostą i chcianą. Profesjonalna praca ekspertów Instytutu przyczyniła się w istotnym stopniu do obalenia części kłamstw zalegających niczym lepka mgła nad smoleńską katastrofą i zatruwających atmosferę w Polsce. O dotychczasowych  przypuszczeniach czy odczuciach dużej części obywateli można mówić jako o faktach.

       Niestety nie wszyscy wykonali swe zadania dobrze. Natychmiastowa dyskwalifikacja należy się polskiemu akredytowanemu przy MAK E.Klichowi (za dziwne wypowiedzi, utrudnianie pracy ekspertów, nieuprawnione nagrywania rozmów z członkami Rządu RP a następnie jeszcze dziwniejsze publikowanie ich). Pała - na czerwono i z trzema minusami - należy się za Raport Millera. Publikacja zawierająca nieprawdziwe czy niedokładne informacje powinna być nie tylko wycofana ale gruntownie przerobiona. No i gruba pała - również z kilkoma minusami - dla Naczelnej Prokuratury Wojskowej za wczorajszą prezentację. Pod względem treści była ona niekompletna i niespójna - odpowiedzi na co trudniejsze pytania nie były udzielane, były udzielane wykrętnie lub niekompletnie. Wiele do życzenia pozostawia też forma prezentacji - wojskowi prokuratorzy udzielający (lub nieudzielający) odpowiedzi sprawiali wrażenie spoconych ze zdenerwowania i przestraszonych. Opanowanie się przy niektórych pytaniach dziennikarzy najwyraźniej przychodziło im z trudem i kojarzyli się z uczniakami przyłapanymi na kłamstwie.

       To tyle pierwszych wrażeń po opublikowaniu najnowszej ekspertyzy.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka