Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1458
BLOG

Smoleńsk: Bajki z mocą urzędową

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 36

       Nerwowość spowodowana ostatnimi informacjami na temat Smoleńska widoczna już jest gołym okiem. Nie zdołały jej nawet uspokoić  turbulencje wokół ACTA. To tak jakby na ciężki i przewlekły stan nerwicowy  podać filiżankę melisy. Chwila spokoju a schorzenie i tak za chwilę da o sobie znać. I jak to w stanie rozstroju nerwowego bywa - działania tych, którzy w dalszym ciągu pragną trwać przy alkoholowo-naciskowo-niedoedukowanej wersji wydają się coraz mniej racjonalne i przemyślane. Wszystko odbywa się w popłochu i na hurra. Każda informacja sprawia konieczność tworzenia nowych wersji. Ale jak tu cokolwiek stworzyć, gdy głos nie pasuje do osoby, osób nie da się przypisać do miejsc, w których rzekomo przebywały a kokpit raz się pojawia, raz znika i prokuratura mówi jedynie o jego "elementach"?

       Na potrzeby polityków, tzw."ekspertów" oraz mediów i sieci pośpiesznie stworzono nowe historyjki - wszystkie głupie, że aż żałość bierze. W bajce nr 1 dowiadujemy się, że ekspertyza IES wcale nie podważa obecności gen.Błasika w kokpicie, bo IES jedynie nie przypisał głosu czyli nie jest dowodem na nieobecność. A jak nie jest dowodem, to mógł być i naciskać. Tu krętacze popełniają jednak istotną pomyłkę - chodzi o tzw. ciężar dowodowy, który w naszej kulturze prawnej spoczywa na oskarżającym. Tak więc to ten, który zarzuca komuś spowodowanie katastrofy jest zobowiązany do udowodnienia tego a nie odwrotnie. Sprawa prosta - dopóki nie ma dowodów (a jak się okazuje mieliśmy do czynienia z wymysłami a nie dowodami, dowody zaś nie pojawiają się), stwierdzenie że gen.Błasik był w kokpicie i naciskał jest jedynie bajką z mocą urzędową.

       Bajka nr 2 jest o tyle ciekawa, że próbuje podważyć ekspertyzę IESu, przeciwstawiając jej jakieś ponoć krążące gdzieś inne ekspertyzy, robione inną metodą. Każdy powołujący się na  IES dowiaduje się więc, że to tylko taki sobie jeden wariant i że są inne badania wg innej metodologii, na których wyodrębniono głos gen.Błasika. Pytanie "jakie badania" kończy zwykle bajkę nr 2, gdyż okazuje się wtedy, że nie ma żadnych innych badań ani żadnej innej metodologii, która zidentyfikowałaby głos. Jest natomiast jedynie stwierdzenie w Raporcie Millera o naciskach i obecności w kokpicie. Wniosek ów został wyciągnięty jednak nie na podstawie analiz czy ekspertyz a na podstawie usłyszanych, bliżej nieokreślonych głosów. Głosów tych nikt w sposób wiarygodny nie zidentyfikował - ani w trakcie prac Komisji Millera ani w Moskwie. Ekspertyza, którą gmatwacze przypisują do Raportu (czasami wręcz używają tych pojęć zamiennie) - jak się okazało - też głosu gen.Błasika nie zidentyfikowała. No i co gorsze, do słyszenia owych głosów i do tych wszystkich odczuć nikt obecnie nie chce się przyznać. Nic dziwnego - żaden poważny człowiek, widząc zgrzytanie tej zdezelowanej konstrukcji nie chce robić z siebie błazna czy wariata, ciekawe swoją drogą, na kogo w końcu wypadnie.

       Bajka nr 3 także powołuje się na naciski i twierdzi - gdy pozostałe argumenty stają się już niewystarczające - że teoria nacisków była jedynie w Raporcie MAK a w Raporcie Millera to ich znowu wcale tak bardzo nie ma. Są, są, tylko w formie nieco złagodzonej i nieco rozciągnięte w tekście, nie bezpośrednie a pośrednie i też zresztą wynikające z obecności Dowódcy Sił Powietrznych w kabinie. Gdy wszystkie głosy słyszane przez poważnych urzędników państwowych powodują już jedynie ironiczne uśmiechy i wzruszenie ramion, wyciągana jest bajka nr 4. Co tam głosy, głosy to nic. Bo przecież nieważne, co generał mówił i czy coś mówił, ważne, że był. A to wiemy, bo jego ciało zostało rzekomo odnalezione w kokpicie. Potem okazuje się, że też nikt niczego nie widział tylko coś słyszał a kokpitu nie ma. Prokuratura informuje ponadto opinię publiczną o ilości ciał  Ofiar tragedii znalezionych w sektorze 1 i bynajmniej nie wynika z niej to, co stwierdzają dwa raporty.

       Nie szkodzi - wtedy pojawia się bajka nr 5 - co z tego, że nie było w kokpicie gen.Błasika. Ale zapewne był inny generał a może i dwóch, bo o Tadku ktoś coś mówi w stenogramach IES. I ktoś "siadajcie" powiedział. Zresztą Komisja i tak już wtedy coś czuła ale tylko czuła a teraz ekspertyza IES te odczucia pogłębiła. Gdy - posługując się logiką Komisji Millera - przypisze się Pasażerów do kokpitu jedynie na podstawie znalezienia ich ciał w określonym sektorze okazuje się, że powinno ich tam być kilkanastu ale za to bez Pilotów. Gdy niedowiarki ośmielą się zwrócić i na to uwagę, zadziała ostatnia deska ratunku - to bajka nr 6. Najbardziej bajeczna i najbardziej metafizyczna ze wszystkich. Wówczas pytający, co tam się tak naprawdę działo i skąd tyle nieścisłości, dowie się od urzędu państwowego czy od dziennikarza/blogera, że to całe dochodzenie i postępowanie i tak nie ma sensu, bo to im życia już nie wróci.

       Ot życie w państwie miłości - z powodu niemożności wpływania przez urzędy RP na sprawy ostateczne zakończmy wszystkie dochodzenia i postępowania. Niech będzie z tym Smoleńskiem wreszcie spokój.

 

A dla przypomnienia - bo to sprawa sprzed tygodnia ale sądząc po rozlicznych publikacjach wielu o niej zapomina lub świadomie pomija - kilka stwierdzeń prokuratorów wojskowych (w poprzedniej notce omówiłam wypowiedzi Prokuratora Generalnego) dot. rejestratorów i ekspertyzy IES z konferencji prasowej z 16.01.2012:

- Ekspertyza IES to jedna z ważniejszych ekspertyz do wyjaśniania katastrofy; opinia stanowi kolejny element ustaleń dowodowych;

- biegli stwierdzili w maju, że brakuje 17,5 sek. nagrania; oględziny rejestratora wykazały wyraźne uszkodzenia i ciągłość i nienaruszalność taśmy; zdaniem biegłych nagranie jest oryginalne, kopie odtwarzają zapis z taśmy;

- 2 mikrofony z kabiny pozwalały na rejestrację wypowiedzi do 5m; treści wielu wypowiedzi nie udało się zidentyfikować;

- Prokuratura nigdy nie twierdziła, że głos Błasika został zidentyfikowany; materiał dowodowy prokuratury nie zawiera opinii, że gen.Błasik znajdował się w kokpicie; dla prokuratury jedyną opinią procesową jest opinia prokuratury.

 

 

      

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka