To główne przesłanie zauważalne w ostatnich dniach. Dotychczasowa linia, polegająca na zwalczaniu ludzi i faktów wołających o prawdę - od Bliskich Ofiar do zniczy na Krakowskim - upadła. Pamięci o katastrofie smoleńskiej nie da się już wyrugować, co pokazała jej druga rocznica. Kłamstwa też coraz trudniej utrzymać a jeszcze na dodatek i Klich zaczął mówić. Pozostaje jedno - uznać wreszcie fakt, że sprawa budzi wątpliwości i że ludzie domagają się prawdy o zdarzeniu. Tylko w ten sposób można jeszcze zapewnić sobie możliwość dozowania wiadomości i kontroli nad narracją.
"Oswojenie katastrofy" - jak niektórzy to nazywają - stało się konieczne. Szczególnie, że już nawet najwierniejsi wyznawcy dotychczasowych wersji kręcą nosem na widok odpucowanego wraku i na ochoczość, z jaką Prokuratura Wojskowa pospieszyła na żądanie strony rosyjskiej badać dane pradziadków Pilotów TU154 (po burzy medialnej procedura pomocy prawnej została wstrzymana).
I jednocześnie z tymi faktami następuje bezprecedensowy atak na PiS i na Jarosława Kaczyńskiego. Premier zarzuca parlamentarzystom PiS domagającym się zwrotu wraku zdradę i Targowicę. Jarosław Kaczyński spotyka się z zarzutem robienia na trumnach, w tym na trumnie swojego brata, kariery politycznej. Nic nowego - tyle że zarzut ten nie pada tym razem z ust podchmielonych żulików czy neokołtunów zachłyśniętych dobrobytem za II kadencji rządów PO. Pada on ze strony Premiera RP.
W tym samym czasie były rozłamowiec wydaje książkę, zatroszczywszy się uprzednio o stosowną reklamę. Ponoć w książce nie ma nic naprawdę ciekawego ale antyPiS się cieszy - w końcu to kolejna okazja, żeby na Kaczyńskim się powyżywać. I jeszcze ostatnia sprawa, chyba najciekawsza. Dochodzi do wysypu artykułów, notek i wyznań w rodzaju - trzeba pielęgnować pamięć Smoleńską, trzeba domagać się prawdy, jak najbardziej, oczywiście powinniśmy poznać prawdę - tylko nie z Kaczyńskim czy z PiSem. Poprzednio było hasło "nie upolityczniać katastrofy" (która jest z natury polityczna), teraz jest "dojście do prawdy - tak, Kaczyński i PiS - nie."
To w takim razie proszę o odpowiedź: Jaka siła polityczna i który polityk może doprowadzić do rzetelnego wyjaśnienia tej tragedii? Kto będzie miał odpowienią determinację w dążeniu do tego celu i odpowiednie środki? (chodzi tu oczywiście o płaszczyznę polityczną a nie sądową czy techniczną - tu sprawy są dość jasno uregulowane) Czy ma to robić premier Tusk, jak robił to do tej pory? A może premier Pawlak? Czy gwarancją rzetelnego poprowadzenia spraw ma być może Palikot, który kłamał, że to pijany Prezydent RP naciskał na pilotów? SLD czy może PJN? A może partia Zbigniewa Ziobry, która mimo niekwestionowanych dobrych chęci w tej sprawie, najprawdopodobniej nie przekroczy progu 5%?
Czekam na odpowiedzi.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka