Gdyby nie fakt, że sytuacja robi się coraz bardziej nieprzyjemna a w tle bez przerwy obecna jest śmierć 96 osób, widok byłby przekomiczny. Oto władza i salon zbroją się do wojny z puczystami i Talibami. Nie pomogło zrobienie z Kaczyńskiego ani Macierewicza wariatów. W końcu trudno dłużej ludziom wmawiać, że 30 czy ileś tam procent społeczeństwa, to wszystko ofiary wariatów. Z profesorów Biniendy i Nowaczyka nie udało się zrobić kretynów. Zabieg z naukowcami-kretynami z Haiti może by nawet i wyszedł - wsparcie medialne w końcu ogromne. Pech jednak chciał, że do oszołomów przyłączyło się jeszcze kilku innych fachowców a grupa naukowców zamierza zorganizować w tej sprawie konferencję (przy niechęci czynników oficjalnych). Nikt nie kupi ściemy, że wszyscy oni są kretynami. Jakby nieszczęść było mało, to jeszcze ten cholerny Klich wyskoczył - dziwny bo dziwny to człowiek, ale swoje wie i widział w końcu sporo.
Trudno też dalej wmawiać społeczeństwu, że TV Trwam to jakaś niszowa impreza oszalałego zakonnika, skoro zebrano w jej obronie już 2 mln podpisów. Dobre słowo i życzliwe rady okazały się na nic - nie udało się krnąbrnych obywateli do tego wszystkiego przekonać. Konieczna jest więc wojna. Wojownicy wyglądają zresztą całkiem pociesznie. Premier stroi się w groźne miny, zapowiada koniec żartów i w ogóle różne ostre reakcje na słowa i czyny opozycji. Poseł Grupiński pokrzykuje, że trzeba wytaczać procesy politykom PiSu ale nie bardzo jest w stanie sprecyzować, za co i komu te procesy.
Pojawiają się też - jak to w stanie wojny - naciski na prokuraturę, żeby podżegaczy wojennych wroga ścigała z urzędu. A prokuratura na to jak zwykle - po pierwsze powolnie i bez pośpiechu do tak ryzykownej awantury. A po drugie, jak to urząd - do wszczęcia postępowania musi mieć jakieś konkretne powody. Musi ktoś konkretny komuś konkretnemu coś ukraść, kogoś zabić lub okaleczyć, w lżejszych wypadkach przynajmniej zelżyć albo coś naruszyć. Czyn podżegania wojennego Rosji przeciwko Polsce i Polski przeciwko Rosji w wykonaniu partii opozycyjnej, to teren dość niemądry i absurdalny - tak też zapewne został on przez prokuratorów oceniony.
Jak to na wojnie, nastąpiła pełna mobilizacja i działania przeniosły się na wszystkie fronty. Do propagandy rzucono weteranów walk o wolność - sędziwi bohaterowie z minionej epoki straszą jakimś puczem a exprezydent i exdemokrata wyraźnie domaga się od Premiera RP zastosowania środków fizycznych wobec nieposłusznej części społeczeństwa. Zza szaf i kufrów śmierdzących naftaliną powyciągano różne podstarzałe ciotki rewolucji - ich zadanie to wskrzeszanie ducha bojowego - duch wszak w końcu upadły i przeczasiały.
No i ostatnie i najważniejsze - jak współczesna wojna, to i Talibów trzeba znaleźć, wiadomo dzisiejsze wojny nie polegają na działaniach frontowych ale na walce z guerillą i terroryzmem. Taliba znaleziono, salon się cieszy: jest Talib nienawistny (tfu!, uroki odczynić), to i wojna wreszcie będzie. W końcu jeden z salonowych sędziwych mędrców ogłosił ją już kilka dni po śmierci Prezydenta Kaczyńskiego, ile w końcu można czekać jak chłoptysiom i starcom wojować się zachciało.
I jest w tym wszystkim jeszcze tylko jeden, centralny można powiedzieć, problem: ani opozycja ani żadni Talibowie na wojnę się nie wybierają i nie wygląda na to, aby ktoś dał się sprowokować strategom w krótkich majteczkach. Kilkudziesięciotysięczna manifestacja - na którą "autorytety" już szykowały szable - odbyła się w atmosferze spokoju i żelaznej dyscypliny. Straszenie procesami i pakowaniem do pudła raczej też ogranicza się do wymachiwania szabelką - ani Macierewicz ani Ewa Stankiewicz, która na manifestacji powiedziała to, co sporo Polaków myśli, nie zostaną oskarżeni. Władza wie, że we własnym interesie powinna unikać zbyt dokładnego grzebania w smoleńskiej dokumentacji (a mogłoby to być konieczne w przypadku procesu). Zapewne będzie więc dalsze pyszne demonstrowanie środków bojowych i nastroszonych walecznie samców. Póki co konkretny proces sądowy z powodu naruszenia dóbr osobistych zapowiada natomiast Antoni Macierewicz.
A wścieklizna salonu? Im bardziej władza miota się bezradnie w sytuacji, którą sama wytworzyła, tym bardziej posuwają się salonowe dolegliwości.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka