Jarosław Kaczyński właśnie zaoferował ze strony PiSu rozejm na okres Euro2012. W czasie Euro PiS nie będzie organizował demonstracji, nie będzie organizował protestów. To słuszna decyzja - w końcu ME w piłce nożnej powinny być przede wszystkim imprezą sportową - imprezą dla sportowców i dla fanów piłki nożnej, choć wiadomo, że nie zawsze tak jest a polityka odgrywa przy podobnych rozgrywkach istotną rolę.
Decyzja ta będzie jednak stanowiła spory kłopot dla obecnej władzy. W ostatnich tygodniach wyczuwalna była atmosfera wyczekiwania, wielu obserwatorów sceny politycznej odnosiło wrażenie, że "coś wisiało w powietrzu". Przedstawiciele partii rządzącej czy wysyłani na front walki jej leciwi weterani straszyli z ekranów TV jakimiś wojnami domowymi, rokoszami czy dzikimi atakami mas podczas manifestacji. Intencją machiny propagandowej było rozbudzenie ponurych skojarzeń - "marsze na Belweder", "marsz czarnych koszul" czy pucz w rodzaju Pinocheta miały obywatelom kojarzyć się z PiSem.
Postraszenie i wywoływanie ponurych skojarzeń to łagodniejszy wariant, odważniejsi komentatorzy obawiali się wręcz, że taka atmosfera grozy może doprowadzić do diałań bardziej radykalnych - do pogrążenia opozycji, zaprowadzenia cenzury, niektórzy mówili wręcz o przymiarkach do stanu wyjątkowego. Tak czy tak podjęcie jakichkolwiek akcji przez PiS w czasie Euro byłoby władzy na rękę. W razie jakiegokolwiek niepowodzenia, wszystkim - dosłownie wszystkim - można by było starą i sprawdzoną metodą obarczyć PiS. W razie jakiejkolwiek wpadki to Jarosław Kaczyński byłby winien bałaganowi na kolei, niezadowoleniu społecznemu czy nawet przegranemu meczowi. No bo wiadomo - jeżeli ktoś Polakom święto psuje i zadymy urządza - to winien całemu złu.
Prezes PiS w pogodnym nastroju i deklarujący zgodnie z dobrym antycznym wzorem pokój polityczny na czas igrzysk - w dodatku w sielankowym ujęciu na trawie i ze Stadionem Narodowym w tle - jest dla rządu jeszcze większym postrachem niż w wydaniu wojowniczym. Tak czy tak będzie z tego problem - od teraz niczego, co okaże się wpadką nie będzie można zwalić na opozycję. W końcu politycy PiS zadeklarowali, że będą z entuzjazmem i najspokojniej w świecie kibicować polskiej drużynie i cieszyć się z wygranych. I co ten biedny rząd ma teraz począć?
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka