Mieszkamy dwa przystanki metra od IIRP. Dziwnie brzmi, to prawda, w końcu IIRP została dawno temu, niestety, zniszczona. Tu w Londynie pozostała konserwa z aromatami i z fragmentami zamordowanego państwa. To dwie polskie instytucje - Muzeum Sikorskiego i Ognisko Polskie, obydwie położone w prestiżowej dzielnicy obok najbardziej znanych muzeów i szacownych królewskich instytucji.
Zaczynamy od Ogniska Polskiego, gdzie trafiamy na kawę po wielogodzinnej kontemplacji dinozaurów i innych cudów przyrody w sąsiednim "Museum of natural history". Nad szatnią wchodzących wita mosiężna tablica z nazwiskami donatorów, wiele z nich znanych jest z podręczników historii. Gdzieś obok wisi gobelin i stara zbroja - już sam wystrój przypomina, że to kawałek dawnej Polski. W restauracji przy dużym stole siedzi anglojęzyczne towarzystwo. Przychodzą tu stali bywalcy (często niezwiązani z Polską), którzy cenią sobie oazę spokoju wśród londyńskiego zgiełku. To prawda - w salach Ogniska Polskiego przetrwało wiele z atmosfery starych londyńskich klubów, których obecnie coraz więcej znika. Przy barze siedzimy sami - naszym jedynym towarzystwem są patrzący z portretów generałowie - Sikorski, Bór-Komorowski, Sosnkowski i Anders . Otwarcia Ogniska Polskiego dokonał w 1940 roku Jerzy Windsor Książe Kentu - postać wówczas wielce kontrowersyjna zarówno pod względem politycznym jak i obyczajowym - w towarzystwie prezydenta Raczkiewicza i gen.Sikorskiego. Ciekawostką jest, że przez pewien okres istniała koncepcja przewidująca po wygranej wojnie z Hitlerem utworzenie federacji na terenie Europy Srodkowej, w której skład wchodziłyby Polska i Czechosłowacja. Na króla nowo powstałej monarchii rozważano właśnie Księcia Kentu. Jak wiadomo alianci zdecydowali się na zupełnie inną koncepcję co do losów Polski i Czechosłowacji - bez Księcia Kentu ale za to ze Związkiem Sowieckim. Książe Kentu zginął w katastrofie lotniczej w roku 1942.
Po wzmocnieniu się dobrą kawą (najlepsza, jaką piliśmy w Londynie) i sokami przenosimy się do niedalekiego Muzeum Sikorskiego. Po cofnięciu przez Anglię uznania dla Rządu RP na Uchodźctwie środki będące własnością Państwa Polskiego przekazano PRLowi. Zanim to jednak nastąpiło udało się zakupić nieruchomość przy Princess Gate (a w dodatku - uff! - znaleźć taką formę prawną, że do tej pory żadna chciwa łapa nie sięgnęła po nią) i zachować ten niewielki fragment IIRP.
Wspaniała stara kamienica nie różni się od innych, tylko nad wejściem umieszczone jest godło RP. Sąsiednie domy wynajęte są częściowo przez ambasady i instytucje, głównie arabskie i tureckie, część przez osoby prywatne. Do okolicznych bram i na parkingi podjeżdżają raz po raz luksusowe samochody z dość dostatnio wyglądającymi egzotycznymi pasażerami ("wypasieni" mówi się na to teraz), prowadzone zwykle przez szoferów. Początkowo mieliśmy trudności ze znalezieniem właściwego adresu, przed przegapieniem uratował nas jeden z uczestników wyprawy, który wśród pokrzykiwań ciemnoskórego dozorcy wdrapał się na jakiś murek i płot i wypatrzył orła na czerwonym tle. Wchodząc do środka zostawiamy Londyn i rok 2012 i trafiamy do innego wymiaru - do świata, w którym czas zatrzymał się przed wrześniem 1939 roku.
Po muzeum prawie dwie godziny wspaniale oprowadza nas starszy pan, Lwowiak, który jako dziecko znalazł się najpierw na Syberii, potem w Afryce i stamtąd trafił do Londynu. Mimo podeszłego wieku ma doskonałą kondycję, oprowadzając nas cały czas chodzi lub stoi a moją propozycję, żeby choć na chwilę usiadł i odpoczął stanowczo odrzuca - mógłby służyć za wzór dla wielu dużo młodszych rozlazłych niechlujów.
Muzeum jest wspaniałe a w środku wydaje się jeszcze pojemniejsze niż można by było sądzić od zewnątrz. Nie będę się nad nim zbyt długo rozwodzić, bo pewne rzeczy są do przeczytania w wielu publikacjach czy przewodnikach. Wymienię tylko kilka najciekawszych eksponatów - to m.in. mundur gen.Sikorskiego wyłowiony po katastrofie pod Gibraltarem, biurko gen.Sikorskiego, pierwszy wykrywacz min skonstruowany przez polskich inżynierów oraz słynna "Enigma". W Muzeum skompletowane są ponadto proporce i chorągwie wojsk polskich walczących na Zachodzie oraz wiele innych militariów. Jest sporo zdjęć, książek i trochę sztuki, piętro nad Muzeum zajmuje Instytut i Archiwum.
Szczególną uwagę przykuwa powieszony nad schodami portret pięknej i interesującej brunetki. Ci, którzy nieco lepiej znają historię domyślą się, że to Krystyna Skarbkówna - córka hr.Skarbka i Stefanii z domu Goldfeder - ulubiona agentka Churchilla, która uczestniczyła w wielu karkołomnych i brawurowych akcjach. Pod zmienionym nazwiskiem pojawiła się z misją w Warszawie, gdzie próbowała także ratować swą matkę. Niestety próba nie powiodła się, Stefania Goldfeder pozostała w warszawskim getcie. Po wojnie Krystyna Skarbkówna podzieliła tragiczny los wielu Polaków - wykorzystanych a później nikomu już niepotrzebnych. Nie mogła znaleźć dla siebie miejsca w Londynie, przez pewien czas pracowała jako pokojówka w hotelu i ekspedientka u Harrodsa. Została zabita po wojnie, wg oficjalnej wersji przez zazdrosnego wielbiciela, który zaraz potem został skazany na śmierć i starcony. Być może kiedyś jakiś dociekliwy historyk zajmie się tym, ile prawdy jest w tej ckliwej i lirycznej historii.
Wychodzimy z muzeum, IIRP zostaje za progiem. Znowu londyńska ulica i metro - jazgot, gwar i wielobarwny tłum. Pozostaje kac historyczny. Towarzyszy mi zawsze, gdy zbyt długo i intensywnie zajmuję się historią dwudziestolecia i losami obywateli IIRP - członkami rządu zlikwidowanego państwa, jego generałami i pozostałymi wojskowymi, którzy opowiedzieli się i walczyli po właściwej stronie a po wojnie skazani byli na czyszczenie sreber i pracę w barach oraz setkami tysięcy zwykłych obywateli pozbawionych państwa i zmuszonych do tułaczki.
Szanowni Państwo, dziękuję Wszystkim za zainteresowanie tymi kilkoma obrazkami z Londynu, które tu przedstawiłam. Główne atrakcje turystyczne miasta pominęłam, gdyż o tych każdy może przeczytać w przewodnikach czy w Wikipedii. Starałam się tu pokazać kilka jego innych stron, które zapamiętałam z bardzo krótkiej ale intensywnej i ciekawej parodniowej wycieczki. Zegnam się już wakacyjnie, być może, że od czasu do czasu zabiorę głos w jakiejś sprawie ale bardziej intensywnie usłyszymy się znów mniej więcej w sierpniu.
Wszystkich Czytelników serdecznie pozdrawiam i życzę udanych wakacji i urlopów!
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości