Po raz kolejny dzieje się to, co już na stałe przypisane jest do polskiego życia politycznego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, przemówił i mimo niedzieli cała polityczna i medialna Polska już stoi na nogach. Mało tego, nie tylko poderwała się na nogi ale także biega nerwowo po Sejmie i po innych miejscach i rozgorączkowana zastanawia się, co z przemówieniem zrobić. A zrobić niewiele się da, bo i co można zrobić z uzasadnioną krytyką stanu rzeczy? Owszem, z propozycjami na przyszłość można się zgadzać lub nie ale gdy głos zabiera Jarosław Kaczyński, to nie o żadną rzeczową dyskusję chodzi - to wiemy już od dawna.
Toteż w czasie, w którym zaplanowany jest właściwie odpoczynek po sobotnich trudach, popijawach, balangach, imprezkach i innych niezwykle ważnych naradach, wszyscy nagle pilnie pracują. I tak zamiast pobyczyć się i ochłonąć nieco po całotygodniowych i sobotnich wrażeniach (a było tego trochę w tym tygodniu w życiu politycznym, co prawda to prawda), trzeba pilnie zanalizować wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego. Należy ocenić, czy ton był agresywny czy nieagresywny i czy przerwanie agresywnego milczenia jest w ogóle uzasadnione czy też było jedynie jakimś niecnym wybiegiem, żeby zrobiło się jeszcze bardziej agresywnie. Należy jak najszybciej rzucić coś mediom, żeby tylko nikomu nie przyszło przypadkiem do głowy zająć się treścią wypowiedzi i problemami w nich poruszanymi.
Tak więc poseł Piechociński koncentruje się głównie na rozważaniach o tonacji wypowiedzi i jej osadzeniu w kontekście innych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Posłowie PO oskarżają już, że Jarosław Kaczyński rozsadza budżet (no tak, PiS rządzi to i budżet rujnuje) no i że w ogóle jest zagrożeniem dla Polski. Szczególnie drażliwą sprawą wydają się postulaty dotyczące NFZ - ponoć ich likwidacja miałaby przynieść jakieś ogromne straty. Wszyscy się wiją, bo jednak trudno rozprawiać się z wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego nie zahaczając o sprawę najważniejszą - o obecny bałagan panujący w prawie wszystkich dziedzinach życia publicznego i niedowład państwa.
Ciąg dalszy dzisiejszej niedzieli zapowiada się równie pracowicie - zapewne będą się pojawiać kolejne komentarze. Politycy koalicji - niezmiennie podenerwowani gdy szef PiSu albo przemawia albo milczy - w dzisiejsze niedzielne popołudnie nie odpoczną, blogerzy też nie.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka