Pewien czas temu wpadł mi w ręce wywiad z Ottonem von Habsburg, najstarszym, nieżyjącym już synem ostatniego cesarza Austro-Węgier. Większość materiału dotyczyła przeróżnych spraw politycznych i historycznych ale w którymś momencie padło pytanie o obecność Arcyksięcia w mediach ilustrowanych - dziennikarka zapytała, dlaczego jest jej tak niewiele. Otto von Habsburg uzasadnił to tym, że po prostu nie ma w nim niczego ciekawego dla mediów - wstaje rano i dużo pracuje do późnych godzin wieczornych a poza tym nie był nigdy nawet na balu, więc i o czym tu pisać. Inaczej można to podsumować: sporo treści, mało wrzawy.
Dokładnie odwrotnie ma się sprawa z naszymi celebrytami rodzimymi, pożal się Panie. Nie oglądam TVNu, nie śledzę też żadnych zdurniałych magazynów i tygodników (wyjątek robię czasami dla pism w dobrej jakości o modzie) a i tak nie mogę uwolnić się od tej oszalałej ferajny dominującej życie publiczne III RP. Jakość nazwisk u tej tandetnej trupy oczywiście w niczym nie dorównuje wspomnianemu już Ottonowi v.Habsburg, potrafi ona jednak zrobić wokół siebie tyle szumu, że łączna ilość nadawanych godzin czy wydrukowanych stron (oraz drzew poniszczonych na papier do tych bzdetów) poświęconych tym pajacom znacznie przekracza łączną ilość godzin i stron poświęcanych europejskim dworom królewskim razem wziętym.
Właśnie społeczeństwo odpoczywa po wielkim wydarzeniu, ślubie Oli, na którym to ślubie można było podziwiać wszystko, co najlepsze w III RP. Wspaniały ślub, o którym media bębniły od miesięcy, poprzedzał jakiś taniec na rurze (co to w ogóle jest? nie orientuję się ale tyle słyszałam, naprawdę unikając tego tematu) a papa panny młodej widziany był jeszcze w związku z wydarzeniem w butiku Gucciego czy jakimś podobnym (tak gdzieś pisali). O mamie panny młodej przed ślubem na szczęście niczego nie słyszałam, natomiast kilka miesięcy wcześniej, gdy o - wówczas jeszcze potencjalnym - ślubie bez przerwy spekulowano w tych samych przekaziorach, wpadły mi w ręce książeczki przez nią napisane.
Leżały na wysokiej stercie w księgarni, w której często robię zakupy (poza tym księgarnia całkiem fajna). Wzięłam cacka do ręki i moim oczom ukazały się porady dla eleganckiego pana. A więc pan elegancki ma nosić walizki, nesesery i aktówki francuskiej firmy (wszystko w cenie ok.kilkunastu tysięcy złotych - nie pamiętam, czy cena była tam podana). W innym rozdziale były zdjęcia jakichś umięśnionych facetów w gaciach i podkoszulkach opatrzone wyjaśnieniami w rodzaju jaki podkoszulek i jakie gacie do czego. Druga książka zawierała porady dla eleganckich pań ale tych już nie czytałam, bo to i tak zawsze to samo. Wiadomo - na lato tkaniny cienkie i lekkie, na zimę ciężkie i grube, na wiosnę chronić skórę przed słońcem a na jesień przed chłodem. I tak w kółko, pani Kwaśniewska też tu nic nowego nie wymyśli więc idziemy dalej.
W trzeciej książeczce czytelnik znalazł porady dla par i tu już można było natrafić na rzeczy dość kuriozalne. Tak więc mama Oli wypowiadała się np. w sprawie rozwodów i ich wpływu na dzieci. Najciekawsze było jednak coś innego. Otóż mamom spodziewającym się dziecka eks pierwsza dama zaleca zorganizować imprezkę z przyjaciółkami i popiec na tą imprezkę ciasteczka w kształcie śpioszków. Faktycznie trudno na tak kreatywny pomysł wpaść samemu, zwłaszcza, że kobiety ciężarne mają w Polsce na ogół inne troski - część zastanawia się jak utrzymać miejsce pracy po urlopie macierzyńskim, inne chcą wykończyć rozpoczęte prace przed urlopem macierzyńskim i zorganizować sobie jakoś życie na ten przełomowy okres a jeszcze inne zastanawiają się z partnerami, jak spłacić kredyt, czy w ogóle jak dojść do własnego mieszkania. Rozumiem, że celebrytki wypiekają w tym czasie ciasteczka w kształcie śpioszków.
Oprócz celebrytów w miarę estetycznych (bo do takich niewątpliwie eks pierwszą damę i córkę można zaliczyć) panoszą się jeszcze w Rzeczypospolitej celebryci znacznie mniej estetyczni ale za to agresywni - drący biblię albo kompletnie pozbawieni wszelkich hamulców i zamawiający narkotyki dla swych piesków. I tak na okrągło, już z niecierpliwością człowiek czeka na kolejny celebrycki wyskok. I czy się tego chce czy nie, życie publiczne IIIRP dominuje tandetny blichtr i celebryckie urojenia.
Niestety, na pomysł naśladowania przytoczonego tu na początku O.v.Habsburga spośród naszych celebrytów nie wpadnie raczej nikt. Szkoda.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka