- powstaje jak widać poważny problem. Właśnie dokładnie to się stało przy okazji debaty o związkach partnerskich dwu- i jednopłciowych małżeńskopodobnyych. Po prostu salon się rozwścieczył i trudno sobie nawet przypomnieć, kto i kiedy po raz ostatni doprowadził środowiska lewackie, feministyczne, genderyczne i wszelkie inne zaprzyjaźnione poprawnosalonowe do tak wysokiej temperatury.
To co mówi profesor Pawłowicz może się podobać lub nie podobać, można się z nią zgadzać lub nie i oczywiście może się podobać lub nie podobać jej styl i sposób dyskutowania. Abstrahując od tych zastrzeżeń stała się jednak rzecz zupełnie niebywała. Oto mamy pewną grupę polityków i działaczy - hałaśliwą ale reprezentującą niewielką część społeczeństwa. Próbowała ona przez ostatni okres terroryzować większość społeczeństwa myślącą inaczej, czy to wiecznymi nagonkami na kościół katolicki łącznie z przyzwalaniem na akty profanacji obiektów kultu, czy to narzucaniem swoich poglądów w sprawach obyczajowych. I nieoczekiwanie trafili na osobę, która ich terror poprawności politycznej ma najwyraźniej w głębokim poważaniu i która odpowiada jedynym językiem zrozumiałym dla tej grupy - prostym, dosłownym i pieprznym.
Przez salon zostało to uznane za akt bezczelności, bez precedensu do tej pory. Profesor Pawłowicz - mimo rozpętanej właśnie nagonki - nie zamierza się z niczego wycofywać, mało tego, im bardziej salon jej dokłada, tym bardziej - takie przynajmniej powstaje wrażenie - ma zamiar prowadzić z nim dialog jak równy z równym. Dotychczas wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, ulegali terrorowi politycznej poprawności. Każdy z dziennikarzy i publicystów z prawej strony zna zapewne zjawisko ważenia każdego słowa, przymierzania się i przewidywania skutków każdej, najkrótszej nawet wypowiedzi. "No tak - oni mnie wyzywają od idiotów, sekciarzy i faszystów a więc - tego nie można powiedzieć, bo oni mogą wtedy to, a tamto trzeba złagodzić, bo inaczej jeszcze zarzucą mi tamto" - w wielkim skrócie tak mniej więcej wygląda dialog ze stroną tolerancji i oświecenia. Profesor Pawłowicz nie ma zamiaru bawić się z salonem w podobne gierki i wali bezpardonowo, co uważa za słuszne - dokładnie tak samo, jak robi to salon wobec sporej cząści polityków, dziennikarzy i społeczeństwa.
Tego oczywiście już przybłędzie z ciemnogrodu wybaczyć nie można. Wiadomo - tolerancyjnemu salonowi po ciemnogrodzie tłuc wolno ale odwrotnie to już co innego. Takiej bezczelności trzeba jakoś zaradzić. Walka z profesor Pawłowicz w stanie skrajnego podenerwowania wygląda jednak zupełnie groteskowo. Było już żądanie wywalenia jej z pracy, z braku sukcesu w tej sprawie zrobiło się jednak jeszcze bardziej nerwowo. Posypały się jakieś listy potępiające przez kolegów-naukowców - co dokładnie potępiają jednak nie bardzo wiadomo. Zarzucono jej, że jest niczym przedwojenna antysemitka. Nie jest publicznie znane nastawienie profesor Pawłowicz do Zydów czy do Izraela, nie ma jednak żadnych podstaw do twierdzenia, że jest ono w jakikolwiek sposób wrogie - tak więc podobny zarzut jest po prostu nieprzyzwoity. Ponadto przyrównanie kogoś, kto twierdzi, że związek faceta z facetem jest jałowy i że do kogoś, kto wygląda jak mężczyzna, nie będzie się zwracać per "Pani" do antysemity jest po prostu idiotyczne.
To jeszcze nie wszystko. W ramach walki z energiczną i niekonwencjonalną Panią Poseł oszalały w swej bezsilności salon sięgnął do ostatniego środka - do metod babsko-maglanych - i zarzucił prof.Pawłowicz, że jest "starą panną" oraz osobą bezdzietną. Ale tu znów jest problem, ponieważ ten sam salon przez lata przekonywał kobiety, że najlepszym rozwiązaniem jest właśnie bycie "starą panną", obecnie modnie zwaną "singelką", nieposiadanie dzieci, nieuzależnianie się od mężczyzny i robienie kariery. Nagłe odgrzebanie przez siły postępu i feministki tradycyjnej "starej panny" jest po prostu śmieszne i mało wiarygodne.
Cyrk trwa w najlepsze. Póki co profesor Pawłowicz z salonowego skowytu niewiele sobie jednak robi i należy się spodziewać, że będzie salonowi przysparzać dalszych zgryzot. A salon dalej gorączkuje.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka