Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1059
BLOG

Solidarna Polska stacza się na poziom brukowca

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 50

       Jakby mało było zmartwień i rzeczywistych problemów, których rozwiązania oczekuje większość obywateli a przede wszystkim też konserwatywnych wyborców, panowie z Solidarnej Polski (bo można się domyślić, że za autorów tego pomysłu należy uznać panów a nie panie, choć do końca oczywiście nie wiadomo) wymyślili aferę szpiegowsko-erotyczną, bo do poziomu prawdziwej afery politycznej ta komedia na pewno nie awansuje.

       Głupio - kompletnie głupio i to z kilku powodów. Po pierwsze, żeby w polityce kreować intrygi z pięknymi kobietami w tle, z uwodzeniem i romansami mniej lub bardziej grzesznymi a następnie żeby jeszcze tego rodzaju knowactwa przekuć przy pomocy mediów na swoją korzyść, potrzebna jest duża wprawa, pewna perfidna finezja i profesjonalizm. Tymi cechami niewątpliwie dysponował swojego czasu wydział enerdowskiej Stasi nazwany stosownie "Romeo", takimi instrumentami posługują się dość biegle najlepsze służby wywiadowcze świata. Wreszcie bywa, że - na mniejszą skalę oczywiście - istnieją domorosłe talenty, które potrafią podobnymi historiami grać i wiele ugrać. Czołowi politycy i stratedzy "SP" niewątpliwie takich talentów nie posiadają, raczej nadają się do robót politycznych grubszych i bardziej mokrych (polityczne mordobicia czy coś w tym rodzaju, w żadnym razie psychologiczne finezje).

       To jedno. Po drugie w sprawach uwodzenia i stosunków nie tylko służbowych i tak nigdy nic nie wiadomo - dociekanie więc, kto kogo uwiódł, czy w ogóle uwiódł i co kto dokładnie robił nie ma i tak większego znaczenia, znaczenie ma to, co wydostaje się na zewnątrz. A właśnie do opinii publicznej wydostał się obraz partii, która nie zajmuje się poważnymi problemami, która jątrzy po prawej stronie - najpierw "biorąc PiS w kleszcze" a obecnie po prostu już jawnie zwalczając swą partię macierzystą. W dodatku partii, która po bardzo ambitnych zapowiedziach ograniczyła się głównie do walki z PiSem a zobaczywszy, że szanse na zwalczenie PiSu i Jarosława Kaczyńskiego w dotychczasowy sposób są zerowe, zaczęła się przedstawiać jako ofiara partii macierzystej. Już samo to wystarczy, żeby ostatni, którzy mieli wątpliwości jaki był prawdziwy cel tej inicjatywy, wątpliwości tych się pozbyli.

       No i po trzecie głupio, bo Polacy niezgadzający się z polityką rządu i głosujący na opozycję nie chcą słuchać więcej bzdur. Od swej partii oczekują, że zajmie się ona poważnie ich problemami, że przedstawi program i że stworzy nadzieję na alternatywę dla niewydolnego rządu w czasach kryzysu. Na pewno nie oczekują od niej prezentowanej publicznie nielojalności i nierozgarnięcia pracowników i działaczy, na pewno nie oczekują od niej zajmowania się intrygami natury erotycznej i wszelkiej innej ani podobnych niemądrych akcji. Nie oczekują też dostarczania przez taką partię rozrywki rodem wziętej z brukowców i ilustrowanych magazynów dla nudzących się pań.

       Oczywiście na pewno nigdy nic nie wiadomo - czasami sprawy przyjmują dziwny bieg - ale w tym wypadku można z dość dużą pewnością powiedzieć, że z tej mydlanej opery nie zrobi się żadna wielka afera zgodnie z planami SP. Można jednak z całą pewnością powiedzieć, że SP babrając się w tę historyjkę sprowadziła się sama do poziomu brukowców. A z tym trzeba uważać - bo o apelach przy okazji wizyty Cyryla czy o współpracy przy inicjatywach ustawodawczych większość społeczeństwa może dość szybko zapomnieć. Pamięć o intrygach łóżkowo-partyjnych trwa zwykle dłużej i bardziej szkodzi.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Polityka