Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
4639
BLOG

Występ Beaty Szydło przed cyrkiem

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 111

       Z mety przepraszam Czytelników, że nie będzie to żadna głębsza analiza tego, co właśnie mieliśmy okazję zobaczyć w PE a jedynie krótki, spontaniczny komentarz (niestety, nie mam dzisiaj już czasu ani siły na przygotowanie czegoś większego). Otóż ostatni raz słuchałam w całości debaty w PE kilkanaście lat temu i po prostu nie wiem, czy zmieniło się od tego czasu moje postrzeganie spraw, czy PE tak podupadł. Wrażenie dzisiejsze - jak najgorsze, w większości to jakaś zbieranina arogantów, ignorantów i kompletnych chamów (bo i jak nazwać np. faceta, tzw."Europejczyka", który sprawuje dość wysokie funkcje a w trakcie debaty po prostu wymachuje prymitywnie łapskami, wygraża komuś agresywnie - niestety, nie udało mi się dokładnie dostrzec, komu, mam nadzieje, że nie Premier Szydło - albo prostacko rży w czasie, gdy swe argumenty przedstawia Premier RP).

       Fatalne wrażenie robiła jednak nie tylko wyjątkowo nieatrakcyjna strona kulturowo-cywilizacyjna ale przede wszystkim strona merytoryczna. Rzeczowe ustosunkowanie się do argumentów Polskiej Premier ze strony atakujących było rzadkością, właściwie można powiedzieć, że nie było czegoś takiego w ogóle. Bez przerwy padały jakieś argumenty o nacjonalizmie, faszyzmie, wartościach, plagach XXwieku w Europie, itp. Nagminnie padały także złote myśli w rodzaju, że nie ważne są ustawy czy prawo ale wartości (to w odpowiedzi na prezentację Premier Szydło o sytuacji TK). Więc czym wy się do diabła, panowie i panie, w ogóle tam zajmujecie i kim jesteście? Organem władzy czy duszpasterzem może?

       Kolejnym koronnym argumentem przytaczanym przez jakieś kompletnie oszalałe niewiasty były gesty Premier Szydło. Jedna z nich np., starsza kobieta dość niechlujnie ubrana i uczesana w swym pierwszym wystąpnieniu nie podała ani jednej podstawy prawnej swych zarzutów ani stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości a powoływała się jedynie na to, "co słyszała" (czy to jakiś magiel do licha ten PE czy jakaś nasiadówka bab przy kawce?). Następnie sformułowała zarzut pod adresem Beaty Szydło, że ta jakoś pozytywnie reagowała na posłów, którzy chcą zniszczyć UE. Prykro mi - ale osobniczka, która debatując o sprawach prawnych i konstytucyjnych rozdziera się na Premiera Rządu RP, że ta wspiera klaskaniem czy miną nie tego posła, ewidentnie nie nadaje się do normalnej, cywilizowanej dyskusji (nie mówiąc o tym, że to kłamstwo, bo akurat JKM Premier Szydło nie klaskała a to właśnie on kończył każdą wypowiedź postulatem zniszczenia UE, ani też PiS nie wspiera go w żaden sposób).

       Albo inna "perełka" dzisiejszej debaty. Co można powiedzieć o człowieku przemawiającym w imieniu dużej frakcji uczestniczącej w nagonce, który najzwyczajnie w świecie kłamie, manipuluje i przekręca cytaty mówiąc, że "nie uspokoiły go informacje, że trybunał jest organem politycznym". Nie wiem, jaki magiel mu takich informacji udzielał, na pewno nie Premier Szydło - wszystkich wypowiedzi słuchałam i żadna taka informacja nie padła, padła natomiast ewidentnie informacja, że spór o TK jest sporem politycznym. Natomiast pan Verhofstadt, jeden z głównych atakujących Polskę w tym cyrku, kilka razy wymigiwał się, że to tłumacz źle przetłumaczył - czyli stosował znany i zgrany trick wszystkich manipulatorów (za tłumaczy w końcu odpowiada UE a nie Premier Szydło czy Polska, więc niech w takim razie zajmą się swoim własnym interesem) zwalających odpowiedzialność za zdemaskowane manipulacje na innych. Osądźcie Państwo tych pajaców sami.

       Beata Szydło wypadła świetnie - świadczyły o tym dosłownie pozwieszane miny głównych agresorów tudzież oczy wznoszone przez nich co chwilę do niebios (tak, tak, dosłownie). Ciekawe było to, że dużo sensowniej mówili przedstawiciele różnych małych i mniej znanych ugrupowań - przynajmniej trzymali się tematu - niż przedstawiciele europejskiego "establiszmętu". W sumie było to ponure przedstawienie rozgrywające się pod określoną tezę polityczną, do złudzenia przypominające jakieś komunistyczne spędy (jedyną różnicą była możliwość kilku wystąpień niezgadzających się na ten cyrk, które jednak - sądząc po minach głównych organizatorów - najchętniej zostałyby zabronione, gdyby tylko było to możliwe).

       I tyle pierwszych wrażeń z europejskich salonów.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka