woodya woodya
30
BLOG

O roku ów.... Czyli o rządzie ludowym

woodya woodya Polityka Obserwuj notkę 34

Rok rządów JK minął, dyskusja się toczy o tym jakie sa tego efekty. Ciekawy wpis red Warzechy nt zwolenników PiS (i dyskusja przy jego okazji) sprowokował mnie do paru przemyśleń.

Czas temu jakiś prof. Czapliński stwierdził że pierwszy raz od wojny mamy rząd który w pełni oddaje "ducha polskiego". Jest to rząd w pełni ludowy, quasi-autorytarny, czy paternalistyczny Autorytarny w tym sensie że opiera się on na autorytecie człowieka a nie na jakimś programie partii. (nie chodzi mi tu o robienie z JK dyktatora tylko o pokazanie że relacja jaką go łączy z wyborcami jest na zasadzie mistrz-uczeń).

Red Warzecha ma racje pisząc że wyborca PiS gotów jest zaakceptować sporo z tego co partia ta i JK proponuje bez zbędnej dyskusji, zaś gdy proponuje to samo SLD czy PO głośno protestuje. Przykładem może być klasyczny już atak na prezesa Dworaka czy Kwiatkowskiego i jednoczesna afirmacja prezesa Wildsteina. Logicznie niby wszystkie trzy przypadki są identyczne - rząd obsadził "swoimi" TVP więc za każdym razem należy protestować. Ale dla zwolenników PiS casus Wildsteina jest inny, sprawa jest czysta, jak mawia prof Krasnodębski - "całkowicie słuszna".

W moim przekonaniu postawa taka wynika z faktu że PiS uprawia politykę na sposób (nazwijmy to roboczo) przedwojenny (choć dorzuciłbym tez casus gen Boulangera czy bonapartystów).

Ówczesna władza bazowała na sentymencie, powiązaniach osobistych - tej słynnej pierwszej kadrowej. Wyborcą BBWR nie zostawało się dlatego że ich program gospodarczy był dobry, że pomysł na podatki mieli fajny (zresztą sami żadnych pomysłów gosp nie generowali, te sprawy zostawiali innym, dając tylko polityczny patronat o ile nie szkodzi im to utrzymaniu się przy władzy). Wyborcą zostawało się ze względu na legendę jaką miał Marszałek. Jeśli powiedział on że białe jest czarne a czarne białe, to nikt wyborcy BBWR nie wmówił że jest na odwrót (że odwołać się do słów JK).

Głosowania na sanacje było wyborem kulturowym, towarzyskim, rodzinnym a nie merytorycznym. Rzadkie były takie przypadki że przed wyborami przysłowiowy przeciętny wyborca (choć pamiętajmy że wybory były fałszowane) siadał wygodnie w fotelu i po lekturze programu Witosa czy Dmowskiego oraz Piłsudskiego decydował kogo tu poprzeć (czyli że dopuszczał każdy wariant). Manifest wyborczy był taką obowiązkową dekoracją (picem jak to się mówiło już przed wojną) ale nie był niczym rozstrzygającym.

Dziś można obserwować podobny proces. Zwykle moi liczni krytycy jak tylko napisze coś pozytywnego o Kwaśniewskim (pozytywnego w tym sensie że twierdze że AK ma takie samo prawo do bycia w polityce i do takie samej akceptacji jak JK czy LK) piszą gwałtowne polemiki odwołujące się do pojec takich jak zdrada narodowa, bez jakiejś szerszej merytorycznej refleksji.

Lecz jeśli nawet spojrzymy na niedawnego sojusznika (in spe) PiS czyli PO, partii w której liczba ludzi z korzeniami w PRL jest nikła (choćby właśnie w porównaniu do PiS - sędziego Kryże czy prokuratora Wassermana nie znajdziemy w PO) gdzie biografie czołowych polityków jak Komorowski (zacna przedwojenna rodzina) czy Rokita (zacna antykomunistyczna, anty-eseldowska biografia) dają taką kulturową, wręcz rodzinną rękojmie że co jak co ale PO jest "polskie" (takim nacjonalistycznym, ludowym sensie) to od momentu kiedy PO powiedziało że nie jest zainteresowane układem z PiS to temperatura ataków na Tuska i resztę skoczyła gwałtownie. A skoczyła dlatego że nie uznali oni wyższości PiS. Trudno wskazać merytoryczne (w sensie programu) powody czemu PO nie jest ok. Czytając zwolenników PiS na Salonie24 idę o zakład że poparli by oni podatek liniowy i prywatyzacje służby zdrowia o ile JK by ją zaproponował. W polityce zagranicznej również trudno uchwycić jakieś różnice.

Wszystko to razem pokazuje jak bardzo "tradycyjny" jest sposób pojmowania polityki przez PiS i jej zwolenników. Nazwałbym go "plemiennym" (mam nadzieje że nikogo to nie urazi), bo pojęcie "rodzina" jest zbyt wąskie w swym znaczeniu. Póki chcesz przynależeć do naszego "plemienia" jest ok. PiS jest gotów przyjąć każdego (np Lepper) pod warunkiem że akceptuje wyższość autorytetu JK. Gdy jest inaczej, niejako w jednej minucie, przyjaciel staje się wrogiem.

Żeby było jasne - nie chce nikogo obrażać - taki etap w rozwoju życia partyjnego w Polsce jest w chyba nieunikniony. Oczywiście istnieją ważne różnice w stosunku do lat 30. XX wieku Na scenie politycznej są alternatywy wobec takiego sposobu postrzegania polityki. Wybory prezydenckie 2000 i sejmowe 2001 pokazują że jest możliwe uzyskanie przez jedną partię licznego poparcia od bardzo różnych grup wyborców. Zastrzeżenie o istnieniu alternatywy jest o tyle ważne, że w sytuacji kiedy "plemienny" sposób uprawiania polityki dominowałby, to istniałoby ryzyko jego degeneracji w kierunku rządów pułkowników (zwł wariant po 1935). Warto też pamiętać ze doświadczenie sanacji ułatwiły komunistom przejęcie władzy w 1945.

Jako domorosłego politologa amatora ciekawi mnie w jakim kierunku będzie przebiegał rozwój PiS i jego elektoratu. Póki co zmiany raczej idą w kierunku wzmocnienia sposobu identyfikacji przy pomocy więzów "kulturowych" ale i tych opartych na autorytecie. Ale nie jestem pewien czy, po obudowie lewicy, da się jeszcze raz odnieść sukces Pisowi taki jak miał miejsce w 2005 roku. Zapewnia stąd tez obawa przed wyborami - z tym że z każdym dniem szanse na powtórkę maleją.

woodya
O mnie woodya

4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....): woodya Jesteś śmierdzącym gównem... 2008-06-07 20:14 mordotymoja ------------------- Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP) Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie. W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***. 2008-06-07 20:24 ArtB

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Polityka