Kuglowanie z pieniędzmi na budowę Świątyni opatrzności a kryzys

LiD skarży machinacje budżetowe dotyczące budowy nowego kościoła na Wilanowie. Prawica się oburza że Lewica śmie podnieść rękę na kościelne przywileje. Tyle, że sprawa nie jest taka prosta i nie da się tego sprowadzić tylko do sprawy zła Senyszyn i dobry Nycz.

Stan spraw z kościołem w Wilanowie ma się tak, że od wielu już lat, od czasów kard. Glempa, Kościół hierarchinczy próbuje wybudować to wielki monstrum. Próbuje i mu się nie udaje. Nieporadność ta szczególnie jest dobrze widoczna na tle Łagiewnik oraz inicjatyw budowlanych ojca Rydzyka. W tych dwóch przypadkach nie ma, nie było, żadnych większych kłopotów z datkami wiernych. Autentyczność zaangażowania inicjatora dobrze przemawiała do ludzi którzy chętnie dawali pieniądze na budowę bardzo dużych obiektów jakie tworzą kompleks Toruński i Łagiewnicki.

Na Świątynie Opatrzności, wierni, jak nie chcieli dawać tak nie dają. Nawet dosyć żenująca akcja z ks. Twardowskim nic tu nie pomogła. Jedyną opcją jaka została hierarchą to sięgnąć do kiesy państwa - jak wierni nie chcą dać po dobroci to trzeba ich do tego zmusić.

Pytanie tylko jaki będzie odbiór społeczny takiego kroku? Ano zły. Po raz kolejny odsłonięta zostanie bezsiła hierarchów w tak wydawałoby się prostej i oczywistej sprawie jak budowa kolejnego kościoła. Wzmocnieniu ulegnie przekaz że z Kościołem jest coś nie tak jeśli nawet wierni "głosują" (nie dając na to pieniędzy) przeciw budowie wymarzonego przez hierarchów kościoła. Decyzja aby kuglarskimi sztuczkami sięgnąć do budetowych pieniędzy tego nadszarpniętego wizerunku też nie polepszy.

Kościołowi hierarchicznemu brakuje autentycznego i wiarygodnego przywództwa. Wpadki jak ta ze sprzeciwem wobec in vitro, sprawa z Wielgusem, brak jasnej opinii co zrobić z Rydzykiem (przyłączyć się czy zwalczać) pokazują że stracili oni kontakt z wiernymi, nie wiedza jak zachować się wobec zmieniających się czasów.

Ci bardziej konserwatywni wierni wolą autentycznego Rydzyka (który biskupów ma w małym poważaniu) a ci progresywni prędzej odejdą od Kościoła niż przyjmą bezkrytycznie wypowiedzi biskupów w takich sprawach jak in vitro. Coraz mocniej rozchodzi się stan umysłów wiernych z tym co mają do zaoferowania i powiedzenia biskupi. Sprawa Świątyni Opatrzności jest tylko kolejną odsłoną kryzysu jaki toczy hierarchiczny kościół w Polsce.