Ta notka powinna znajdować się w dziale "Kultura" w cudzysłowiu ale takiego w S24 nie ma więc jest tu.
Zostałem skierowany w nieznane mi rejony "literackie".
Juz mówię o co chodzi.
Wspomnienie dawnych MO-socjalistycznych kryminałów ( przy okazji jednej z zagadek gdańsko-sopockich )uświadomiło mi że przeczytałem ponad ćwierć wieku temu jakiegoś Edigeya,Alexa,Zborowskiego,Chmilelewska.Było to nie wiecej niz 8-10 kryminałków.
Pobuszowałem trochę i okazuje się że tego typu powieści napisano w PRL-u kilka tysięcy.CIA,szpiedzy,dolary,MO,SB,zdrowa tkanka narodu itp.
Nikt tego nie opisał jako zjawiska , widac tylko pączkujące fan-kluby takie "na tropach nonsensu" .
Dyskusje na tych forach szalenie mi się podobają , tropią najbardziej prosocjalistycznych autorów lub książkę o największym nasileniu absurdów lub serwilizmu wobec systemu.
Wszyscy zauważają że to właśnie w tych krymianałach jest opisana rzeczywistość PRL-u najdokładniej w tzw szczególe i absurdzie mimo że autorom wydawało się że piszą "na poważnie".
Dlatego taka mała propozycja-zabawa - czy pamiętacie jakieś takie "dzieło literackie" które szczególnie utkwiło Wam w pamięci i z jakiego powodu.
Mysle że dotyczy to lat 60tych i 70-tych .
Intelektualistów nie dotykających niczego poniżej Platona proszę o powstrzymanie się od uwag - celem tej notki jest zwykła ciekawość zjawiska oraz jeśli ktoś napisze zdobycie tytułu lub autora "powalającego" w tym gatunku.
Lubie obecnie piszącego Krajewskiego i zazdrościłem wrocławianom że tak szczegółowo opisał im Wrocław sprzed 1945 roku ( Krajewski napisał jedna powieść quasi-współczesną która dzieje się w Gdańsku i Sopocie - polubiłem go bardziej ).
p.s. CYTATY- jesli mozecie wrzućcie
W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura